„Kultura i Historia” nr 2/2002
Chciałbym odnotować pojawienie się polskiego przekładu książki Petera Burke’a Historia i teoria społeczna. Jej autor, zainspirowany “interdyscyplinarną” atmosferą Uniwersytetu Sussex, pokusił się o przedstawienie ciekawszych przedsięwzięć badawczych powstałych na styku historiografii z innymi dyscyplinami społecznymi – zwłaszcza z socjologią i antropologią.
Praca została napisana w konwencji podręcznika czy też skryptu akademickiego. Jak sam autor zaznaczył chodziło mu o to by studentom historii zaprezentować najbardziej wartościowe osiągnięcia socjologii, zaś studentom socjologii to, co najwartościowsze w historii [s. 7].
W realizacji tego zamierzenia brytyjskiemu historykowi towarzyszyła świadomość, że wybór egzemplifikacji, które wykorzystał w swej książce, stanowi w jakimś sensie wypadkową jego własnych przekonań oraz zainteresowań badawczych. Zastrzegł również, że jego praca nie aspiruje do tego by być szczegółowym sprawozdaniem z przeszłych wydarzeń. Miałaby być raczej “braudelowską” w duchu analizą, uwypuklającą wzajemne powiązania między różnymi sferami ludzkiej działalności [s. 8].
Strategia taka, w intencji Burke’a, winna doprowadzić do sformułowania odpowiedzi na dwa kluczowe, tylko pozornie proste pytania: 1) jak użyteczna jest teoria społeczna dla historyków oraz 2) jak użyteczna jest historia dla teoretyków społecznych [s. 10].
***
Książka składa się z pięciu rozdziałów. Pierwszy stanowi zwięzły historyczny szkic, ukazujący zmienne koleje niełatwego sąsiedztwa historii i socjologii. W drugim zaprezentowane zostały cztery główne, jak je określa Burke, “sposoby podejścia do problemu” w naukach humanistycznych. Według niego są to: metoda porównawcza, metoda konstruowania modeli i typów, metody ilościowe oraz mikroskopowe metody badań społecznych.
Rozdział trzeci stanowi przegląd najbardziej nośnych koncepcji sformułowanych w obrębie teorii społecznej. Tytułem ilustracji wymienić tu możemy kilka bardziej znanych, takich jak rola społeczna, klasa czy centrum i obrzeża. Kategorie te oraz stojące za nimi koncepcje wzbogacają, zdaniem Burke’a, używaną przez badaczy terminologię i pogłębiają ich analizy. Nie wikłają ich przy tym nadmiernie w fundamentalne roztrzygnięcia teoretyczno-metodologiczne.
Zgoła odmienny charakter posiadają koncepcje zaprezentowane w następnym, tj. czwartym rozdziale. W dużym skrócie, czasami wręcz hasłowo, przywołane tu zostały takie orientacje badawcze jak funkcjonalizm, strukturalizm, psychoanaliza, podejście kulturowe, narratywizm czy postrukturalizm. Wszystkie one, według Burke’a, obudowane są sporym bagażem fundamentalnych założeń i roztrzygnięć filozoficznych. Na tym właśnie ogólnym poziomie poszczególne orientacje z częścią pozostałych są porównywalne lub po prostu do nich podobne, z innymi zaś pozostają w stosunku niewspółmierności lub w jawnym konflikcie.
W kończącym książkę piątym rozdziale, nasz historyk dokonuje skrótowej prezentacji wybranych teorii zmiany społecznej. Trzy z nich to klasyczne już, całościowe propozycje teoretyków społecznych (min. teoria konfliktu społecznego K. Marksa). Kolejnych sześć ma postać raczej cząstkowych propozycji zawartych w monografiach badaczy praktyków, min. Norberta Eliasa, Michaela Focuolt’a czy Fernanda Braudela.
W omawianej przez nas książce przeplatają się ze sobą dwa dyskursy: normatywny, będący rozbudowaną argumentacją na rzecz uprawiania tzw. historii społecznej oraz opisowy ukazujący nowożytne dzieje Klio, w kontekście jej relacji z innymi naukami społecznymi, głównie z socjologią i antropologią. W ramach tego drugiego dyskursu Burke poszukiwał między innymi odpowiedzi na pytanie o przyczyny silnego konfliktu między historią a teorią społeczną. Ponieważ pytanie to miało charakter historyczny, koniecznym stał się tu rekurs do momentu narodzin i kształtowania się współczesnej humanistyki.
W rozwoju nowożytnej zachodniej myśli społecznej nasz historyk skupił się na trzech, jego zdaniem, istotnych momentach: połowie XVIII wieku, połowie XIX wieku oraz drugiej dekadzie wieku XX. W odniesieniu do XVIII wieku trudno rzecz jasna mówić w sensie dosłownym o konflikcie między historią a socjologią choćby z powodu nieistnienia tej ostatniej. Dla Burke’a ważne jest jednak pojawienie się w tym okresie tzw. “filozofujących” historyków: Charlesa de Montesquieu, Adama Fergusona czy Johna Millara (notabene, zaliczonych w wieku następnym do grona “ojców” socjologii).
Wymienieni uczeni w swych badaniach odlegli byli od tradycyjnego przedmiotu historii – wojen i polityki. Pochłaniała ich raczej problematyka demografii, rozwoju handlu, sztuki, prawa czy obyczajów, a więc zagadnienia, które w przyszłości miały wejść w obręb innych dyscyplin społecznych. Sto lat później górę wzięły przeciwstawne tendencje. Za symbol ówczesnego odwrotu historii od teorii społecznej uchodzi twórczość Leopolda Rankego oraz jego następców. Cechuje ją wyraźny wzrost rygoryzmu warsztatowo-metodologicznego, okupiony jednak drastycznym zawężeniem zainteresowań badawczych – niemal wyłącznie do historii politycznej państwa.
Równolegle, kształtująca się dopiero socjologia przeżywa typowy dla nowo powstających dyscyplin okres fundamentalizmu. Jednym z jego przejawów była tendencja do nadmiernego podkreślania swojej odrębności oraz separowanie się od innych dyscyplin, w tym od historii. Stąd, między innymi, piętnowana przez historyków skłonność socjologów (i ekonomistów) do budowania uogólnień “poza miejscem i czasem”. Poważniejszy odwrót od przedstawionych wyżej trendów następuje dopiero w drugiej dekadzie XX wieku. Dokonane wówczas zbliżenie historii i teorii społecznej symbolizuje nieliczna początkowo grupa, wybitnych postaci zachodniej humanistyki. W pierwszym rzędzie należałoby tu wymienić Maxa Webera , Emila Durkheima czy twórców Szkoły Annales: Marca Blocha i Luciena Fevre’a.
Według Burke’a wszyscy oni byli co najmniej tzw. “dwudziedzinowcami”, tj. swobodnie poruszali się w obrębie przynajmniej dwóch dyscyplin społecznych. Ich podejście cechowało “zainteresowanie historią przy jednoczesnym odrzuceniu tego co pisała większość historyków” [s.20]. Sięgali tylko do tych książek historycznych, które poruszały kwestie mniej “powierzchowne” niż rejestrowanie wydarzeń [s. 21]. Ich ambicją było zastąpienie historii politycznej poszerzoną i bardziej “ludzką” historią, która objęłaby wszelkie przejawy działalności człowieka i zajmowałaby się, na przykład, analizą struktur, a nie relacjonowaniem zdarzeń [s. 27].
Apogeum zarysowanego wyżej podejścia przypadło na dekadę lat sześćdziesiątych oraz początek siedemdziesiątych XX w. Najlepiej obrazuje je rozkwit takich kierunków jak amerykańska socjologia historyczna, francuska historia integralna czy niemiecka Socialgeschichte. Nawiasem mówiąc, Barrington Moor, Charles Tilly czy Fernand Braudel to postaci, które już w sposób bezpośredni oddziaływały na styl uprawiania nauki przez autora omawianej tu książki.
***
Mimo nienajlepszego tłumaczenia użyteczność polskiego przekładu książki Burke’a nie podlega chyba dyskusji. Przesądzają o tym jej walory dydaktyczne oraz okoliczność, iż wymienione w niej całe nurty badawcze czy też poszczególne prace znane są u nas raczej wąskiemu kręgowi metodologów niż ogółowi historyków. To dlatego twórczość przywoływanych przez Burke’a badaczy w bardzo znikomym stopniu wpłynęła zarówno na programy naszych studiów historycznych jak też praktykę badawczą rodzimych dziejopisów.
Czy oznacza to, że w polskiej historiografii nie było miejsca na teorię społeczną? Owszem, było. Na szerszą skalę przyjęła się tylko szczególna jej postać – marksistowska teoria materializmu historycznego. Jak powszechnie jednak wiadomo, sposób w jaki teoria ta stosowana była w praktyce badawczej większości historyków budził zarówno w przeszłości jak i dziś liczne zastrzeżenia i uwagi krytyczne.
——————————————————————————————–
Materiał udostępniany na zasadach licencji
Creative Commons 2.5 Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne
——————————————————————————————–