Karolina Kowalska: Familiariusze, czyli kto stoi u boku czarownicy (o książce P. Rutkowskiego »Kot czarownicy«)

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Książka Pawła Rutkowskiego o intrygującym tytule Kot czarownicy. Demon osobisty w Anglii wczesnonowożytnej[1] to niezwykle interesująca propozycja dla badaczy magii i religii oraz wszystkich czytelników zainteresowanych fenomenem angielskiego i europejskiego polowania na czarownice. Autor przedstawił w niej bowiem złożone relacje pomiędzy czarownicą a jej zwierzęcym demonem, kreśląc jednocześnie obraz angielskiej wiedźmy czasów nowożytnych – zwłaszcza zaś jej portretu wyłaniającego się z ówczesnych dokumentów z procesów o czary i licznych traktatów demonologicznych.

Rutkowski swoją uwagę skupia przede wszystkim na unikatowej cesze angielskich procesów o czary, mianowicie na występowaniu w nich zoomorficznych demonów osobistych, towarzyszących niemal każdej czarownicy. Już na wstępie swej książki badacz podkreśla:

„Jedną z najważniejszych cech dystynktywnych angielskich wierzeń związanych z czarami – i zarazem koronnym argumentem na potwierdzenie tezy o ich unikalności – były właśnie zwierzęce demony wykorzystywane przez czarownice, które określano jako fenomen charakterystyczny w zasadzie tylko dla Anglii”[2].

Demony, nazywane niejednokrotnie familiariuszami lub duchami familiarnymi, pojawiały się wprawdzie w innych krajach europejskich, zwłaszcza na północy kontynentu, lecz nie odgrywały tak istotnej roli jak w przypadku działalności angielskich czarownic.

W czterech rozdziałach swej książki Rutkowski przedstawił dzieje motywu familiarnego w Europie, dość szczegółowo omawiając poszczególne elementy wierzeń o familiariuszach, obecnych tak w popularnych wyobrażeniach, jak naukowych traktatach demonologicznych. Badany przez Autora okres, wyznaczony datami 1500-1750 (a nazywany przez niego „wczesnonowożytnością”), w zasadzie w pełni pokrywa się ze zjawiskiem europejskiego polowania na czarownice, które umownie wyznacza się na lata 1450-1750[3]. Swoją książkę Rutkowski rozpoczyna jednak od historii starożytnej, w której demony jawiły się jako pośrednicy między bogami a ludźmi. Autor słusznie podkreśla, iż istnienie demonów uznawano wówczas za fakt, podobnie jak ich realny wpływ na ziemską rzeczywistość: „Uważano, że bez ich obecności wszechświat przestałby tworzyć harmonijną kosmiczną całość i że ich pośrednictwo łączyło wszystkich – bogów, ludzi oraz same demony – w wielką wspólnotę ludzi obdarzonych rozumem”[4]. Badacz przytacza intrygujące historie duchów opiekuńczych towarzyszących między innymi Sokratesowi i Plotynowi, by pochylić się następnie nad magią antyczną i jej dwiema formami: magią wyższą (teurgią) oraz magią niższą (demoniczną). Rutkowski przypomina także pojęcie paredrosa, czyli „ducha na etacie”, którego mag poddawał swej woli (na zasadzie relacji: pan – sługa), a także kreśli obraz demonologii chrześcijańskiej, w której bardzo wyraźnie objawia się dualizm dobra i zła. Rozważania te umożliwiają Autorowi uwypuklenie charakteru magii demonicznej, którą właśnie chrześcijaństwo utożsamiło ze złymi duchami i demonami. Ten rodzaj magii, magii niższej, zwano często goetią lub nekromancją. Omawiając dość szczegółowo arkana tego rodzaju magii Rutkowski sięga po jakże znaczące dla jej historii nazwiska, przywołując między innymi Johanna Weyera czy Reginalda Scota. Badaczowi nieobce pozostają także ówczesne traktaty demonologiczne, pisma historyczne i podania, dzieła magiczne oraz, jednak dość rzadko, utwory literackie (autorstwa Bena Jonsona, Thomasa Heywooda czy Christophera Marlowe’a). Należy podkreślić jednak, iż celem tejże pracy nie jest literacki czy historyczny opis czarownicy i jej demonów, lecz raczej kulturowe ujęcie fenomenu zoomorficznych demonów w angielskich wierzeniach dotyczących czarów. Autor podkreśla we wstępie, iż „cele i perspektywa badawcza niniejszej rozprawy sytuują ją w obrębie dyscypliny naukowej, która w historiografii brytyjskiej nazywana jest historią kultury (cultural history), a we francuskiej historią mentalności (l’histoire des mentalités)”[5].

Rozdział drugi Kota czarownicy przynosi opis wyjątkowego charakteru wieków szesnastego i siedemnastego:

„Począwszy od lat sześćdziesiątych XVI wieku, angielscy czytelnicy mogli zaobserwować pojawienie się większej liczby pism o magii i czarach. Była to reakcja rynku wydawniczego na wzmożonego zainteresowanie – i zaniepokojenie – sprawami tajemnymi, jakie na początku panowania królowej Elżbiety (i później) stało się udziałem zarówno władz, jak i zwykłych ludzi”[6].

Wzmaga się wówczas strach przed czarami, czego konsekwencją były liczne procesy magów i czarownic, wielce interesujących ludność w miastach i na wsiach. Warto podkreślić, iż według badaczy zjawiska polowania na czarownice u podstaw tego procederu leżały dwie zasadnicze przyczyny: strach przed szatanem i jego realnym wpływem na człowieka poprzez działalność czarownic oraz obawa przed „magicznymi mocami”, jakimi dysponować miały jego wysłanniczki. Wspomina o tym wyraźnie między innymi Jean Delumeau w swej znakomitej książce Strach w kulturze Zachodu: „Czyż XVI i XVII wiek nie były na Zachodzie świadkami narastania lęków przed rzucaniem uroków? (…) Przekonanie, ż demon ustawicznie zwodzi ludzi swoimi czarami, przeniknęło całą literaturę teologiczną i naukową renesansu”[7].  Czarownica dla papieskich inkwizytorów, demonologów i zwykłych ludzi stała się „buntownicą – odszczepieńcem powstającym przeciw Bogu oraz spiskowcem przeciw politycznemu, społecznemu i moralnemu porządkowi ludzkiemu”[8].

Kolejne podrozdziały książki przynoszą także poruszające poznawczo rozważania o kulturze czytania i ustnego przekazywania opowieści o czarach i czarownicach w XVI- i XVII-wiecznej Anglii. Rutkowski podkreśla, iż „zainteresowani takimi niezwykłymi wiadomościami byli zarówno bogaci i biedni, szlachta i chłopi, wykształceni i analfabeci”[9] – Delumeau nazwał to zjawisko „stopniową inwazją demoniczną”, trwającą w Europie począwszy od XV wieku. Dywagacje o „czytelnikach i słuchaczach” wiodą Autora jednak ku istotniejszemu z punktu widzenia badacza magii problemowi – ku nakreśleniu typowego wizerunku angielskiej czarownicy, ku „archetypicznej postaci starej, brzydkiej i wstrętnej wiedźmy – jednego z głównych strachów ówczesnej (i wcześniejszej) zbiorowej wyobraźni”[10]. Chociaż Rutkowski nie zgłębił zanadto tejże kwestii – brak między innymi rozbudowanej analizy poszczególnych cech wyglądu, statusu społecznego czy relacji czarownicy z otoczeniem, a także pełnionej przez nią funkcji w społeczności[11] – jego rozważania pozostają cenne ze względu na uwagi odnoszące się do familiariuszy, czyli demonów towarzyszących czarownicom. Teriomorficzne demony, przybierające postać myszy, szczura, psa, kota, ropuchy i wielu innych zwierząt zostają przedstawione dość szczegółowo w oparciu o bogatą literaturę podmiotu, zawierającą między innymi kilkadziesiąt pamfletów, czyli specyficznych relacji z procesów o czary. Rutkowski wylicza więc miejsca schronienia zwierzęcych demonów (jak garnki, butelki, skrzynki), szczegóły ich diety oraz charakter relacji z czarownicą (dostarczanie pożywienia, pieniędzy czy prowadzenie z nią długich rozmów). Jak podkreśla Autor: „demon osobisty w wielu przypadkach jawił się jako ktoś, kogo zadaniem było dotrzymywać towarzystwa czarownicy (za jej dobrowolnym przyzwoleniem) lub występować jako jej obrońca i ratujący z opresji wybawca”[12]. Nieobce pozostają badaczowi także pochodzenie demonów oraz zadania, jaki stawiała przed nim wiedźma. Omawiając niezwykłą relację łączącą familiariusza z jego właścicielką Rutkowski opisuje także rozmaite metody radzenia sobie zwykłych ludzi z „diablikami” oraz przedstawia bogaty rejestr tortur zadawanych zwierzętom i czarownicom, wśród których znalazły się między innymi palenie żywcem demonów, „drapanie czarownicy” (by popłynęła krew) czy sporządzanie tzw. „butelki czarownicy”[13].

Swą uwagę Rutkowski koncentruje przede wszystkim na nakreśleniu niezwykłej więzi łączącej familiariusza z czarownicą – więzi opartej na dostarczaniu pożywienia, schronienia, toczeniu rozmów, współudziale w maleficium oraz – co bodaj najbardziej intrygujące – połączeniu poprzez braterstwo krwi. Autor podkreśla, iż czarownica ofiarowywała swemu diablikowi kilka kropel własnej krwi, w powtarzających się rytuałach karmienia. Obrządek ów stanowi jedną z cech dystynktywnych angielskiego polowania na czarownice – to swoisty wampiryzm, w którym czarownica i zoomorficzny demon pozostają w bardzo bliskiej, cielesnej, niemal erotycznej relacji[14]. Jednocześnie powstające wówczas na ciele wiedźmy znamię stawało się jedną z jej cech charakterystycznych, umożliwiających jej identyfikację podczas procesu o czary: „dokładna inspekcja ciała osoby podejrzanej w poszukiwaniu dziwnych narośli na skórze stawała się praktycznie podstawową metodą identyfikacji czarownicy i zarazem najbardziej ważkim dowodem jej winy”[15].

Rozważania o ssących krew familiariuszach oraz o cielesnych znakach czarownicy dają Rutkowskiemu asumpt do sformułowania niezwykle ważkich dla historii magii wniosków o cechach dystynktywnych angielskiego polowania na czarownice oraz angielskiej wykładni czarów. Wśród najistotniejszych właściwości Autor wymienia właśnie znamię czarownicy, będące odpowiednikiem europejskiego „znaku diabelskiego” (powstałego po zawarciu paktu z Szatanem), a także obecność zoomorficznych demonów, które nie żądają od czarownicy duszy, ale pożywienia (zwłaszcza krwi) i przytulnego lokum. Na wyspie próżno szukać także opisów diabelskiego paktu (zamiast niego występują opisy magii rytualnej), czy seksu wiedźm z Szatanem, a także rozróżnienia pomiędzy białą i czarną magią.

Ostatni rozdział książki przynosi pogłębioną analizę różnych wcieleń familiariuszy na przestrzeni dziejów (od starożytności). Rutkowski wymienia więc między innymi karzełków, duchy domowe, demony, nimfy leśne czy wróżki oraz analizuje powiązania pomiędzy nimi a Biblią. Swoje rozważania nad zoomorficznymi demonami Autor kończy dywagacjami wokół cielesności diablików, które to dywagacje pozwalają mu w kilku słowach opowiedzieć o wpływie religii katolickiej na odbiór magii i samych czarownic. Rutkowski pisze więc, iż

„Bogate zasoby wszelkiego rodzaju dostępnej literatury, zręcznie wykorzystane przez cynicznych papistów, pomogły stworzyć »doktrynę« wszechobecnego, materialnego i wielokształtnego diabła pojmowanego w konsekwencji przez ludzi jako »jakiś stwór okropny z wyglądu, czarny człowiek z parą rogów na głowie, kopytem i długim ogonem, albo jaki potworny zwierz, co mieszka w lesie i krąży po nocy, by straszyć ludzi«”[16].

Co niezmiernie istotne Rutkowski przywołuje w swych rozważaniach zarówno opinie zwolenników, jak sceptyków wobec magii i czarów – odwołuje się więc do Reginalda Scota, Thomasa Ady’ego, Francisa Hutchinsona czy Mathew Hopkinsa i Richarda Bernarda. Prezentowanie argumentów z obu stron sporu podnosi poziom pracy, ułatwiając jednocześnie rozeznanie w panującej ówcześnie debacie o realności i wpływie czarów i czarownic na rzeczywistość ziemską.

Książka Kot czarownicy pod względem edytorskim została podzielona na cztery główne rozdziały i kilkanaście podrozdzialików (często kilkustronicowych). Całość jednak, mimo takiego „poszatkowania” doskonale łączy się w spójną całość, stanowiąc klarowny wywód o historii familiariuszy na tle europejskich dziejów magii i polowań na czarownice. Swe rozważania Paweł Rutkowski opiera w dużej mierze na imponującej liczebnie bibliografii anglojęzycznej, w wielu miejscach podając także cenne wskazówki lekturowe dla czytelnika zainteresowanego poszczególnymi problemami. Tekst jej bardzo „gęsty” i suto okraszony przypisami, niejednokrotnie rozwijającymi myśl głównego tekstu. Z opisów Rutkowskiego wyłania się wielce dla magii charakterystyczny nastrój (tajemniczy, nocny, wysublimowany, prywatny) oraz sposób myślenia o czarach w społecznościach wiejskich i wśród wykształconych elit (zagrożenie; sprzeniewierzanie się moralności, prawu, człowieczeństwu; igranie z życiem). Choćby dlatego książka ta zasługuje na wnikliwą lekturę. Dla badacza magii zaś pozostaje jednym z niewielu dzieł powstałych w języku polskim, które podejmują ów niezwykle intrygujący temat czarów i magii.

Bibliografia:

  1. Ady T., A Candle in the Dark: or, Treatise Concerning the Nature of Witches and Witchcraft, London 1656.
  2. Delumeau J., Strach w kulturze Zachodu. XIV – XVIII w., przeł. A. Szymanowski, Warszawa 1986.
  3. Levack B.P., Czarownica, [w:] Człowiek baroku, red. R. Villari, przeł. B. Bielańska, M. Gurgul, M. Woźniak, Warszawa 2001.
  4. Levack B.P., Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej, przeł. E. Rutkowski, Wrocław 2009.
  5. Rutkowski P., Kot czarownicy. Demon osobisty w Anglii wczesnonowożytnej, Kraków 2012.
  6. Sprenger J., Kraemer H., Młot na czarownice. Postępek zwierzchowny w czarach, a także sposób uchronienia się ich i lekarstwo na nie w dwóch częściach zamykający, przeł. S. Ząbkowic, Wrocław 2008.
  7. Thurston R., Polowania na czarownice. Dzieje prześladowań czarownic w Europie i Ameryce Północnej, przeł. J. Kierul, Warszawa 2008.
    1. Wrzesiński S., Wspólniczki Szatana, Warszawa 2006.

 

Biogram

Karolina Kowalska, dr – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

 


[1] P. Rutkowski, Kot czarownicy. Demon osobisty w Anglii wczesnonowożytnej,          Kraków 2012.

[2] Ibidem, s. 14.

[3] Zob. B. P. Levack, Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej, przeł. E. Rutkowski, Wrocław 2009 oraz R. Thurston, Polowania na czarownice. Dzieje prześladowań czarownic w Europie i Ameryce Północnej, przeł. J. Kierul, Warszawa 2008. Warto podkreślić, iż angielskie polowanie na czarownice przybrało inny charakter niż prześladowanie ich na kontynencie. Historia brytyjskiego prawodawstwa przeciwko czarownictwu datuje się dopiero na XVI wiek (w Europie w tym czasie już od kilku stuleci krążą podręczniki i obowiązują edykty normatywne). Pierwszy akt prawny przeciwko czarom uchwalono w Koronie w roku 1542 – była ta „Ustawa przeciwko czarnoksiężnikom, czarownictwu i magii oraz urokom”, którą wprowadził Henryk VIII, a odwołał Edward VI w 1547 roku. Dwadzieścia lat później, w roku 1563, ów pierwszy akt prawny został wyraźnie zradykalizowany dzięki przegłosowaniu „Ustawy przeciwko zaklęciom, urokom i czarownictwu” (wymiennie stosuje się także inną nazwę: „Akt przeciwko spiskowaniu, rzucaniu uroków i czarom”, w oryginale: Witchcraft Act), wprowadzonej ostatecznie przez Elżbietę I Tudor na terenie Anglii i Szkocji. Prawo to, uchylone dopiero w 1736 roku, określało, iż zbrodnią będzie każdorazowe wzywanie złych duchów, nawet bez wyraźnej intencji zaszkodzenia komukolwiek. Stwierdzono także, iż kara śmierci grozić będzie wówczas, gdy w wyniku praktyk magicznych ktoś dozna ciężkiego uszczerbku na zdrowiu bądź umrze – pozostałe przypadki groziły więzieniem lub publiczną chłostą. O wiele radykalniejsze prawo uchwalono natomiast w roku 1604, już za panowania Jakuba I Angielskiego, statutem, który „przyjął normy kontynentalne”. Do tej pory w Anglii zakazywano bowiem stosowania tortur w procesach o czary oraz nie wprowadzono tzw. procedury inkwizycyjnej.

[4] P. Rutkowski, op. cit., s. 43.

[5] Ibidem, s. 28.

[6] Ibidem, s. 121.

[7] J. Delumeau, Strach w kulturze Zachodu. XIV – XVIII w., przeł. A. Szymanowski, Warszawa 1986, s. 57, 236.

[8] B. P. Levack, op. cit., s. 212.

[9] P. Rutkowski, op. cit., s. 138.

[10] Ibidem, s. 144-145.

[11] Zob. między innymi: J. Sprenger, H. Kraemer, Młot na czarownice. Postępek zwierzchowny w czarach, a także sposób uchronienia się ich i lekarstwo na nie w dwóch częściach zamykający, przeł. S. Ząbkowic, Wrocław 2008; B. P. Levack, op. cit. oraz tegoż, Czarownica, [w:] Człowiek baroku, red. R. Villari, przeł. B. Bielańska, M. Gurgul, M. Woźniak, Warszawa 2001; R. Thurston, op. cit.; S. Wrzesiński, Wspólniczki Szatana, Warszawa 2006.

[12] P. Rutkowski, op. cit., s. 172.

[13] „Butelka czarownicy” to naczynie z moczem, włosami i/lub paznokciami osoby „zaczarowanej” przez wiedźmę , które umieszczano w ogniu – wierzono, iż proces ten wywoła dotkliwy ból u czarownicy.

[14] Rutkowski podaje bowiem, iż diabliki ssały krew czarownicy ze swoistych „sutków”, umieszczonych często w intymnych miejscach na ciele czarownicy, co jednoznacznie nadaje temu rytuałowi znamion erotyzmu.  Ponadto proceder ów nasuwał skojarzenia z matką karmiącą przez sutki własne niemowlę, co dodatkowo podkreślało wynaturzenie czarownicy.

[15] P. Rutkowski, op. cit., s. 253.

[16] Ibidem, s. 394 – cytat za T. Ady, A Candle in the Dark: or, Treatise Concerning the Nature of Witches and Witchcraft, London 1656.