Aleksandra Wierucka – Ludzie spod samotnego dębu. Lokalna działalność kulturowa łotewskich Liwów

Abstrakt

Artykuł ten omawia kulturę i historię jednego z najmniejszych europejskich narodów – Liwów zamieszkujących północne wybrzeże Bałtyku. Zarys historyczny i kulturowy jest swoistym tłem dla następujących po nich opowieści Liwów, których dzieje są splecione z historią terenów przez nich zamieszkałych.

W opowieściach poszczególnych ludzi powracają ważne dla  Liwów wydarzenia, ale każda z nich jest inna, skupia się na innych sprawach, które dla danego rozmówcy są istotne. Nałożenie na siebie relacji ogólnej i jednostkowej pozwala zobaczyć kulturę i historię Liwów z dwóch zupełnie innych stron, a jednocześnie dostrzec to, co najważniejsze: poczucie tożsamości kulturowej, które pozwala Liwom trwać mimo przeciwności losu i które jest powodem podejmowania działań na rzecz zachowania elementów tej kultury. Oczywiście niemożliwym jest przebadanie wszystkich Liwów, dlatego artykuł ten nie ma takich ambicji – pokazuje tylko fragmenty, które są cząstkami większego, ale niemożliwego do zrekonstruowania obrazu kultury Liwów.

Artykuł wpisuje się również w obchody Roku Kultury i Języka Liwskiego ogłoszonego na rok  2011.

Abstract

The article describes culture and history of one of the smallest European nations – the Livs, who live on the north shores of Baltic Sea. Brief historic and cultural overviews are the background for following Livs’ stories, in whose lives historical events are interwoven.

The stories share some common points, but each one is different as it focuses on matters important for each speaker. Looking at individual stories through history and vice versa enables us to perceive Livs’ culture in new dimension and at the same time to perceive what is truly important: consciousness of cultural identity that enables Livs to endure all misfortune. Of course it is impossible to listen to all Livs’ stories and the article does not hold the title to this – it only presents the tiny bits that are fragments of bigger picture of Livs’ culture that is impossible to reconstruct.

The article can also be considered a part of this year’s celebration of Year of Liv Language and Culture.

I. WSTĘP

Wzdłuż wybrzeży Bałtyku, w granicach terytorialnych Łotwy, znajduje się kilknaście wiosek zamieszkałych przez Liwów (mapa). Przy jednym liwskim domu stoi ogromny, stary dąb. W okolicy nie ma wielu przedstawicieli tego gatunku, bo na piaskach nadbrzeżnych utrzymują się zwykle jedynie sosny. A jednak wiekowy dąb ma się dobrze, co wiosnę okrywa się zielenią, a jego rozłożyste konary sięgają daleko. Ludzie z okolicy mówią o jego specjalnych właściwościach, uzdrowiciele przychodzą doń po energię. A Liwowie mawiają, że cały ich naród zmieściłby się pod jego koroną.

Rozmieszczenie wiosek na Wybrzeżu Liwońskim na Łotwie*

Liwowie to rzeczywiście niewielki naród. Dziś szacuje się, że liczy on zaledwie około dwieście osób, zaś językiem liwskim mówi około trzydziestu (w tym zaledwie pięć jako pierwszym językiem i wszyscy z tej grupy dawno przekroczyli siedemdziesiąt lat – Ernštreits 2010). Jednak naród ten wiele wysiłku wkłada w ocalenie pozostałości tradycji, które przetrwały wieki historii.

Niewątpliwie istotnym jest ogłoszenie roku 2011 „Rokiem Kultury i Języka Liwskiego” przez International Liv Friends’ Society i stowarzyszenie Līvõ Kultūr sidām (Centrum kultury liwskiej), bowiem zbiega się w nim wiele ważnych dla Liwów rocznic [1]. Na pewno zaowocuje on nie tylko wzmożeniem badań nad Liwami i ich kulturą, ale także umożliwi poznanie tej kultury ludziom, którzy mieszkają w sąsiedztwie, a nie wiedzą o jej istnieniu.

Omawianie kwestii tak złożonych jak kultura i działalność na rzecz jej zachowania, zawsze jest dla badacza wyzwaniem, które wymaga między innymi zastosowania różnorakich metod dotarcia do wiedzy. W tym konkretnym przypadku posłużyłam się tekstami źródłowymi i badaniami w terenie, podczas których przeprowadziłam liczne wywiady i rozmowy na Wybrzeżu Liwońskim w roku 2009. Obraz, jaki się pojawia, jest różnorodny i bogaty, dający nadzieję na dalsze badania (tym bardziej, że jego złożoność wywołuje kolejne pytania, na które odpowiedź znaleźć można tylko wśród plaż północnego Bałtyku).

Liwowie są narodem i jako taki są uznawani przez prawo łotewskie, które mówi, że jest to „starożytny tubylczy naród zamieszkujący Łotwę, a jego język i kultura stanowią znaczącą część tradycji łotewskiej” (Damberga, 2006, 9). Flaga liwska ma trzy kolory, z których złożony jest świat mieszkańców tego terenu (zdjęcie nr 1): zieleń (lasów), biel (piasku) i błękit (wody). To kolory, które widział każdy powracający z morza liwski rybak, a które były dla niego synonimem domu (zdjęcie nr 2).

Zdj. 1. Trzy kolory, które znalazły się na fladze liwskiej: zieleń lasu, biel piasku i błękit morza

Zdj. 2. Jeden z charaktersytycznych, nadmorskich domów liwskich – dziś w większości mających ponad sto lat

Kultura liwska, pełna unikatowych obyczajów, jest określana jako „ginąca”, bo tak niewiele z niej ocalało. A jednak wciąż trwa pomimo licznych przeciwności losu.

II. TŁO KULTUROWE

Liwowie sami siebie nazywali Raandalist [2], czyli „mieszkańcy wybrzeża” i Kalamied, czyli „rybacy”. Nazwę pochodzącą z łaciny i używaną do dziś, po raz pierwszy użyto w XIII wieku, ale nie wiadomo dokładnie, do czego miała nawiązywać (Viires Ants, 2010).

Lud ten zamieszkiwał wybrzeża dzisiejszej Łotwy i część terenów w głębi lądu, a jego przodkowie byli tu już ponad trzy tysiące lat temu (Šuvcāne, 2008, 189). Zalicza się ich do jednej z siedmiu grup ugrofińskich, które zamieszkują rejon Morza Bałtyckiego. Po oddzieleniu się poszczególnych nacji i wykształceniu odrębnych języków (około tysiąc pięćset lat temu), kultury rozwijały się niezależnie. Przyjmuje się, że „złoty wiek” kultury Liwów przypadł na wieki od X do XIII (Šuvcāne, 2008, 189). Regularne informacje o Liwach zaczęły się pojawiać od wieku XII [3].

Pomimo zajmowania rozległego terenu (pas lądu o szerokości do stu kilometrów wzdłuż Zatoki Ryskiej, północna Kurlandia i część południowego brzegu rzeki Dźwiny), Liwów nigdy nie było zbyt wielu. Rozproszeni byli po niewielkich wioskach i już w XIII wieku stanowili zaledwie dwadzieścia procent populacji (Šuvcāne, 2008, 189).

Zajmowali się głównie rybołówstwem, uprawą roli, handlem i rzemiosłem.

Język liwski należy do południowej grupy języków bałtofińskich. W formie pisanej stosowanych było wiele różnych systemów, które w druku pojawiały się od roku 1863. W sumie do drugiej wojny światowej opublikowano niespełna trzydzieści różnych tekstów, literatury religijnej, kalendarzy, zbiorków literackich i poetyckich oraz miesięcznika „Livlist” (wydawanego w latach 1931-1939). Po drugiej wojnie światowej sytuacja języka i kultury Liwów uległa zmianie.

III. RYS HISTORYCZNY

Jak wspomniałam wcześniej, największy rozkwit kraina Liwów przeżywała pomiędzy X a XIII wiekiem. Na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych nad rzeką Dźwiną, Liwowie prowadzili handel z Gotlandią, Rusią Kijowską i Finlandią. Rozwijała się kultura materialna, a ludzie się bogacili.

W roku 1201 biskup Albert ustanowił miasto Ryga na terenach zamieszkałych przez Liwów. Wkrótce rozpoczął się proces chrystianizacji, któremu Liwowie dość długo się opierali. Ostatecznie zostali pokonani podczas jednej z tak zwanych krucjat północnych na początku XIII wieku. W tym też czasie na ich terenach znacznie nasiliło się osadnictwo Latgalów, przodków współczesnych Łotyszy. Oczywistym efektem była łotyszyzacja Liwów zamieszkałych w głębi lądu, a kultura skupiła się głównie wzdłuż wybrzeża, zwanego dziś Liwońskim. Teren ten był oddzielony od reszty kraju pasmem bagien i lasów i to właśnie tam zachowały się do dziś pozostałości kultury liwskiej.

Część zajmowanych przez Liwów terenów nosi geograficzną nazwę Kurlandia i jest związany również z historią Polski, jako że była kartą przetargową w zmaganiach polsko-rosyjsko-szwedzkich w XVI wieku. Po opanowaniu tych ziem przez Szwedów sytuacja Liwów się poprawiła i mogli oni kultywować swoje zwyczaje. Szwedzi skutecznie odpierali ataki polskie, jednak nie dali rady utrzymać tych terenów podczas walk z Rosjanami. W efekcie w XVIII wieku Liwowie dostali się pod panowanie rosyjskie, które nie przyzwalało na używanie rodzimego języka, ani manifestowanie przynależności do mniejszości kulturowej.

XX wiek dla Liwów rozpoczął sie okupacją niemiecką (w 1915 roku) i przymusem opuszczenia wiosek (jako że Kurlandia była ważnym punktem strategicznym). Wielu mieszkańców nie powróciło do swoich wiosek po zakończeniu pierwszej wojny światowej, mimo że Łotwa odzyskała wtedy na niedługi czas niepodległość, co dla Liwów oznaczało znaczne swobody kulturowe.

Z pomocą Estończyków i Finów, w roku 1923 powstało Stowarzyszenie Liwów (Livõd Īt) i uznano liwską flagę (Waligórski, 2010).

Rozwój kulturowy Liwów trwał do drugiej wojny światowej, kiedy to po okupacji radzieckiej w 1940 roku Łotwa został ogłoszona Republiką Sowiecką. Wszystkie stowarzyszenia, w tym Stowarzyszenie Liwskie, zostały rozwiązane.

W roku 1942, gdy wojska niemieckie weszły na tereny radzieckie, rozpoczęła się okupacja, z którą walczyły wojska Armii Czerwonej do roku 1944.

Po wojnie część Liwów powróciła do swoich domów, z część została przez władze radzieckie zesłana na Syberię [4].

Władza radziecka ściśle kontrolowała działania Liwów. Połowy mogły odbywać się tylko w wyznaczonym łowisku i wszystkie odłowione ryby musiały być oddane do państwowego skupu. Kołchozy rybackie były organizowane od 1946 roku (Šuvcāne, 2008, 199). Wioski w okolicach Ventspils otrzymały zakaz połowu ryb w roku 1952. Zakaz ten uderzył bezpośrednio w podstawy kultury Liwów mieszkających na wybrzeżu. Życie zorganizowane wokół rybołówstwa uległo rozkładowi, a zanik kultury był nieunikniony.

W innych wioskach, w których wciąż można było dokonywać połowów, kwitło także życie kulturalne i społeczne. Działała szkoła, chór mieszany, organizowano festiwale. Jednak władze radzieckie skutecznie zachęcały Liwów do porzucania tradycyjnego sposobu życia: za jednorazową opłatę polecano rybakom przecinać swoje łodzie na pół. Ubodzy rybacy potrzebowali funduszy na utrzymanie rodzin, dlatego godzili się na takie rozwiązanie. W efekcie pozbawiali się źródła utrzymania, a jedncześnie ułatwiali władzy prowadzenie akulturacji. Do dziś w lasach można znaleźć „cmentarzyska łodzi”, na których stare drewniane łodzie poprzecinane na pół zarastają krzewami.

Na początku lat sześćdziesiątych XX wieku życie w wioskach zaczęło powoli zamierać, brak było pracy, zamknięto szkołę i pocztę. Część ludności sprzedała swoje domostwa i przeniosła się gdzie indziej.

Sytuacja Liwów uległa zmianie wraz z odzykaniem przez Łotwę niepodległości w roku 1990. Już rok później utworzono Wybrzeże Liwońskie (Livõd Rānda) na terenach tak zwanego północnego Kurzeme, jedynego terenu wciąż zamieszkałego przez Liwów. Głównym celem utworzenia takiej jednostki prawnej była ochrona kultury liwskiej, ale prawdziwy powrót do korzeni nie był możliwy. Wielu Liwów nie wróciło do swoich domów, a ci, którzy mieszkali na terenie wybrzeża, nie łowili już ryb. Niemniej podjęto wiele działań w celu ochrony języka i kultury, jak i ustanowienia poprawnych relacji między rządem łotewskim a dawną, lokalną kulturą, czyli Liwami.

Z inicjatyw podjętych jeszcze przed rokiem 1991 należy przede wszystkim wymienić powstanie zespołu muzycznego i chóru Livlist, działającego od roku 1972 oraz Skandinieki (od 1977 roku). W 1988 roku przywrócono działalność Stowarzyszenia Liwów (Šuvcāne 2008, 202), którego poszczególne grupy działają lokalnie w wioskach. Prowadzone są różnorodne projekty popularyzujące kulturę Liwów, ich rękodzieło i język. Od roku 1989 w Mazirbe odbywa się Festiwal Liwski, na który zjeżdżają goście z Łotwy, Finlandii i Estonii.

Jak podają źródła (Šuvcāne, 2008, 203), dziś Liwowie udzielają się w różnych organizacjach krajowych i międzynarodowych (jak Liv Cultural Centre czy Finno-Ugric Peoples Congress). Nacisk kładziony jest głównie na zachowanie języka liwskiego – prowadzone są kursy i wydawane podręczniki [5]. Każdego lata w Mazirbe organizowany jest obóz językowy dla dzieci i młodzieży, podczas którego uczą się języka swoich przodków.

Wydawane jest również pismo liwskie „Līvli”, które zawiera informacje o aktualnych wydarzeniach, wspomnienia, wyniki badań historycznych i kulturowych.

Jak napisała Valda Šuvcāne, „Liwowie nie zniknęli, oni zasymilowali się z Łotyszami” (Šuvcāne, 2008, 205). Jednak sami Liwowie wciąż bronią swojej niezależności kulturowej, chociaż sposobów na jej zachowanie nie zostało im wiele.

IV. OPOWIEŚCI

Historia i kultura inaczej wyglądają w relacji o narodzie, a zupełnie inaczej w życiu pojedynczego człowieka, a tożsamość kulturowa liczona statystycznie czasem nie odzwierciedla rozumienia tego pojęcia przez zwykłego przedstawiciela danej nacji. Opowieść przestawiająca czyjeś prawdziwe dzieje może zawierać w sobie odbicie historii. Nauki antropologiczne chętniej zatem posługują się wywiadem pogłębionym, otwartym, niż obiektywnymi danymi statystycznymi.

Losy Liwów są oczywiście trochę do siebie nawzajem podobne ze względu na wypadki historyczne, które miały miejsce na ich ziemiach. Lecz jednocześnie przecież życie każdego człowieka kształtowane jest inaczej i są mu nadawane różne wartości.

Poniższe opowieści o życiu Liwów łączy niewątpliwie jedna podstawowa myśl przewodnia: silne przywiązanie do tradycji i głębokie poczucie tożsamości kulturowej.

1.Gundars

Starszy człowiek, który mieszka w domu oddalonym od „wiosek liwońskich”, na odludziu (ale nad brzegiem morza, od którego dzieli go tylko piętnastometrowy pas lasu), jest potomkiem Liwów. Do pokolenia jego ojca, liwskiego pisarza i poety, wszyscy w rodzinie byli Liwami. Matka Gundarsa była pierwszą Łotyszką w rodzinie, jego żona – drugą.

Gundars dużo opowiadał o ojcu (zdjęcie nr 3), o latach jego nauki w Finlandii (wyjazd ten był opłacony przez lokalną liwską społeczność), o pracy nad wspomnieniami i twórczością poetycką w języku liwskim (fragmenty tych tekstów były publikowane w gazetach łotewskich). Ojciec, Alfred, był odwiedzany przez naukowców z Finlandii i Estonii, bo biegle mówił po liwsku, a badania nad tym językiem miały w tych krajach sporą tradycję.

Zdj. 3. Gundars czyta wiersze swego ojca opublikowane w języku liwskim

W lokalnej szkole (w budynku której Gundars teraz mieszka) w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku prowadzono lekcje dla Liwów. Szkoła była łotewska, ale raz na tydzień zbierała sie osobna, liwska klasa, którą uczono w języku ojczystym. Nie trwało to długo, bo podczas drugiej wojny światowej nauka nie była możliwa, zresztą wtedy Rosjanie wydali zakaz rozmawiania po liwsku. Ludzie zaczęli w swoim języku rozmawiać potajemnie, ale młodzi powoli wychodzili z wprawy, zastępując liwski językiem rosyjskim.

Ojciec Gundarsa zaczął bardzo dużo mówić po liwsku w latach dziewięćdziesiątych, zmuszając syna do pracy nad rozumieniem i słownictwem, dzięki czemu zna on swój język ojczysty.

Gundars jest dziś na emeryturze. Od lat działa w Stowarzyszeniu Liwskim i jest liderem jednej z lokalnych grup, która składa się z sześćdziesięciu dwóch osób. Członkowie grupy przede wszystkim nauczają lokalne dzieci języka liwskiego i elementów kultury.

Od ponad dziesięciu lat Gundars zajmuje się również gromadzeniem dokumentów dotyczących historii rodziny i tworzeniem drzewa genealogicznego. Imponujące, zajmujące kilka stron A2 drzewo skrupulatnie odnotowuje wszystkie narodziny, śluby i zgony od roku 1720. W tej historii są najpierw wyłącznie Liwowie, a pod koniec pojawiają się imiona i nazwiska łotewskie, rosyjskie czy angielskie.

Gundars planuje zorganizować zjazd rodzinny, bo – jak mówi – „trzeba trzymać się razem, przecież jesteśmy Liwami”. Liwami – „ludźmi morza”, w odróżnieniu od innych, czyli „ludzi zza wzgórza”.

2. Helda

Ojcem Heldy (zdjęcie nr 4) był Liw, matką – Łotyszka, ale w domu mówili po liwsku. W wiosce rodzina mieszkała od wielu pokoleń. Dziadek dość młodo zginął podczas sztromu i babcia musiała sama wychowywać dzieci.

Zdj. 4. Helda opowiada o życiu Liwów w dwudziestoleciu międzywojennym

Helda miała trzech braci. Tuż przed pierwszą wojną światową, w czasach okupacji rosyjskiej, została rozdzielona z braćmi, a potem wszyscy oddzielnie trafili do Rosji. Udało im się odnaleźć i wrócić do rodzinnej wioski. Ich domu nie było, a ziemię zajęli obcy ludzie, dla których rodzina Heldy zaczęła pracować. Wkrótce zbudowali dom i się uniezależnili. Jeden z braci został krawcem, drugi – kowalem. Rok, tak jak dawniej, był podzielony na okresy zgodne z naturą i każdemu z nich właściwe były inne prace. Zimą, gdy nie pływał na morze, ojciec robił powozy i sanie na sprzedaż. Wiosną rozpoczynały się prace w polu. Latem odławiano flądry, które następnie wędzono i używano w handlu wymiennym z innymi wioskami. Największe dochody były jesienią, gdy odławiano pewien gatunek ryby z gatunku łososiowatych (która jest opisywana jako „pachnąca ogórkiem”). Ryby przewożono do Rygi i tam sprzedawano pośrednikowi.

Najważniejsze wspomnienia Heldy przypadają na lata trzydzieste XX wieku, bo były one szczególnie łaskawe dla lokalnych Liwów. Od roku 1930  we wsi działał zakład przetwórstwa rybnego, a ojciec Heldy był jej lokalnym szefem. Co roku od października do stycznia odławiane ryby (głównie śledzie) były na miejscu czyszczone, doprawiane i puszkowane, a w styczniu przypływał statek i zabierał towar do Rygi. Rybacy dostawali czeki, którymi można było płacić w sklepach. To były czasy, które lokalni Liwowie wspominają z rozrzewnieniem, jako czasy dostatku.

Helda języka liwskiego nauczyła się w szkole. Zna go dobrze do dziś, ale nie ma z kim rozmawiać – we wsi, w której mieszka, żyje zaledwie trzech Liwów [6].

Helda działa w grupie Stowarzyszenia Liwskiego, która została zorganizowana w pobliskiej wsi. Jednak w wieku 88 lat coraz trudniej jest jej docierać na spotkania i akcje.

Starsza pani chętnie opowiada również o swoich wnukach. Jedno z nich studiuje język liwski, ale najważniejsze jest, że wszyscy mówią po liwsku. Helda podkreśla, że dziś młodzi często mówią lepiej w tym języku niż starsi, bo uczyli się go na specjalnych kursach.

3. Aina B.

Skromność Liwów przejawia się w tej kobiecie w starszym wieku – mówi, że nie wie dużo o swojej kulturze. Na uwagę, że w książkach jest napisane to czy owo odpowiada z uśmiechem, że w książkach jest dużo błędów.

Ojcem Ainy był Liw, matką – Łotyszka. Rodzice zostali zesłani na Syberię, a gdy wrócili w czasach sowieckich okazało się, że bagna, pomiędzy którymi stał ich dom, są osuszane, a Rosjanie zajęli ich siedzibę. Ojcu Ainy tak bardzo zależało na pozostaniu na ziemi przodków, że zgodził się oddać dom.

Aina jest jedną z ostatnich liwskich tkaczek. Jeszcze kilka lat temu pracowała przy drewnianym krośnie przetwarzając wełnę owczą w wielokolorowe liwskie tkaniny (zdjęcie nr 5). Sztuki tej nauczyła się od swojej babci, więc – jak mówi – ma to we krwi. Wszystkie etapy pracy przez dziesięciolecia realizowała tak samo. Wełnę barwiła tylko naturalnymi barwnikami (wywarami z korzeni, kory lub owoców [7]). Łotyszy zwykle bawiło, że używała wielu kolorów, ale to dlatego, że łotewskie tkaniny mają więcej odcieni ziemistych z dodatkiem niewielkiej ilości żółci i pomarańczu, a tkaniny liwskie są bardzo kolorowe i wykorzystują wiele jasnych, intensywnych barw.

Zdj. 5. Liwskie wyroby tkackie w charakterystycznych kolorach

Najbardziej chrakterystyczny jest liwski wełniany płaszcz – pasiasty, kolorowy, podwójnie złożony. Z wierzchniej warstwy formowano w razie potrzeby kaptur (zdjęcie nr 6).

Zdj. 6. Aina B. demonstruje tradycyjny płaszcz liwski

Oprócz tkactwa Aina robiła również inne wyroby z wełny. Jak była mała i pasała owce swojej matki, zabierała zawsze ze sobą koszyk z wełną i pod wieczór wracała do domu z gotową robótką: parą skarpet, swetrem czy poszewką na poduszkę. Jak wspomina, dawniej wszyscy mieli owce i uprawiali len, więc tkali własne materiały.

Najcenniejszą rzeczą Ainy jest suknia, którą dostała, gdy była jeszcze mała. Trzy siostry przygotowywały len na materiał, by uszyć sobie świąteczną odzież, a z resztek uszyły suknię dla Ainy.

Dziś nikt nie jest zainteresowany sztuką tkacką, która pochłania dużo czasu i pracy. Aina tkała do wieku siedemdziesięciu lat, potem krosno oddała do lokalnego muzeum liwskiego (zdjęcie nr 7), a część tkanin rozdała. Jej nadzieję budzi siostrzenica, która jako jedyna chce dowiedzieć się więcej o tej sztuce.

Zdj.7. Warsztat tkacki Ainy B. w lokalnym muzeum

4. Keldre

Jej matka była Łotyszką, a ojciec Liwem, ale w domu mówiono wyłącznie po liwsku. Keldre nie opowiada o rodzinie i jej historii, skupiła się na swojej działalności w Stowarzyszeniu Liwskim, w którym jest specjalistką od liwskich tradycji kulinarnych (zdjęcie nr 8).

Zdj. 8. Keldre specjalizuje się w tradycyjnych liwskich wyrobach kulinarnych

Podstawą diety liwskiej była ryba. Prawie cały rok jadano śledzia (pieczono go na specjalnie przygotowanych płaskich drewienkach na ognisku). Flądrę odławiano głównie późnym latem, gdy była już wystarczająco tłusta. Wędzono ją na zimno lub na gorąco. Na zimę ryby solono, a potem przyrządzano z boczkiem smażonym, kwaśną śmietaną i cebulą.

Charakterystycznym liwskim daniem był pūtelis, przyrządzany z gotowanych nasion traw, które następnie były suszone i mielone na mąkę. Mieszano ją potem z kwaśną śmietaną oraz mlekiem i podawano z rybą i rušrāceni, czyli ziemniakami gotowanymi w skórkach.

Na co dzień jadano również różnego typu chleby, głównie z mąki żytniej (plediņas, srīdinas, striales), które różniły się między sobą kształtem, sposobem przygotowania i spożywania [8].

Liwskim wypiekiem do dziś spotykanym w łotewskich piekarniach wzdłuż wybrzeża, jest skalundraunši, inaczej zwane dižrauši. Są to miseczki upieczone z ciasta z  dodatkiem kaszy manny, wypełnione słodkim farszem z ziemniaków i marchewki, doprawionym cynamonem i posmarowanym na wierzchu śmietaną. Jest to jeden z ulubionych deserów zarówno Liwów, jak i Łotyszy.

5. Aina R.

Jej ojciec rozmawiał po liwsku, gdy nie chciał, żeby dzieci go rozumiały. Aina mówi w tym języku, choć sama podkreśla, że nie biegle.

Na jej podwórku stoi jedna z ostatnich tradycyjnych liwskich wędzarni, zrobiona z łodzi. Wędzarnię tę postawiono, gdy Aina miała dziesięć  lat (czyli sześćdziesiąt dziewięć lat temu) i używana jest do dziś (zdjęcia nr 9 i 10). Dawniej, w latach rosyjskiego zakazu sprzedaży fląder wędzonych (co było głównym źródłem dochodu Liwów), wędzone ryby pakowano do walizek, nakrywano mocno pachnącymi ziołami i przewożono do miasta na sprzedaż. Przez lata wędzarnia była głównym źródłem utrzymania całej rodziny.

Zdj.9. Aina R. przy zabytkowej wędzarni

Zdj. 10. Tradycyjna liwska wędzarnia wykonana z przeciętej na pół łodzi

Zbudowano ją z przeciętej w poprzek na pół łodzi, którą następnie złożono wzdłuż przecięcia i postawiono pionowo, dziobem i rufą na góry. W ten sposób powstało pomieszczenie wykorzystywane do wędzenia ryb. Najczęściej wędzarnie takie konstruowano z łodzi, które po latach pływania po morzu nie nadawały się do dalszej eksploatacji, jednak ta stojąca dziś na podwórku Ainy miała zaledwie rok, gdy na morzu uderzyła w nią wielka fala. Zniszczenia były na tyle poważne, że postanowiono zamienić ją w wędzarnię. Na podwórku obok stoi druga, zrobiona z łodzi, która był eksploatowana przez dziesięć lat.

Na Wybrzeżu Liwońskim są to prawdopodobnie dwie ostatnie działające wędzarnie zrobione z łodzi liwskich rybaków. Jeszcze jedna została zbudowana z myślą o turystach, ale nie jest używana, a druga stoi zarośnięta bluszczem na jednym z liwskich obejść.

V. ZAKOŃCZENIE

Przytoczone opowieści są zaledwie drobnymi fragmentami złożonej historii Liwów. Jednak nawet z takich niewielkich cząstek można odczytać pewne prawidłowości.

Liwowie współcześnie stanowią garstkę ludzi reprezentujących to, co przetrwało wieki. Jest ich tak niewielu, że portrety praktycznie wszystkich, którzy składają się na naród liwski, zmieściły się w jednej książce (Nakamura 2008). Ale przecież to nie ilość członków świadczy o trwaniu lub zanikaniu kultur – to wola zachowania tradycji lub jej brak.

Liwowie dbają o pozostałości dawnej kultury, które przetrwały lata historii: uczą młodych języka, przekazują pieśni, opowiadają o historii i uczą rękodzieła. Nie mogą zachować tradycji rybackich, bo dziś praktycznie nie ma już liwskich rybaków (zdjęcie nr 11), ale ich świadomość związania z morzem jest bardzo silna. Podobnie jest ze świadomością przynależności do grupy ludów ugrofińskich: Liwowie żartują, że są nadspodziewanie wysocy jak na przedstawicieli najmniejszej jej części.

Zdj. 11. Akcesoria rybackie w lokalnym muzeum

Liwowie mają też świadomość przemijania – ich czasów, kultury i tradycji. Dawniej językiem liwskim porozumiewały się całe wioski, dziś zaledwie pojedynczy ludzie. Średni wiek użytkowników to 80 lat. Młodzi uczą się liwskiego jako języka obcego, ale niewielu z nich zależy na dawnych zwyczajach.

Jakie mogą być prognozy dla niewielkiego narodu, którego wszyscy członkowie mogliby się zmieścić pod koroną zaledwie jednego drzewa? (zdjęcie nr 12) Małżeństwa mieszane są na porządku dziennym, rodzimym językiem mówi coraz mniej osób, młodzi ludzie szukają pracy w dużych miastach i nikt nie myśli o powrocie do rybołówstwa czy uprawy roli. Zatem Liwów mimo wszystko czeka asymilacja z narodem łotewskim, chociaż ich poczucie tożsamości kulturowej przesuwa ten proces każdego dnia na następny dzień.

Zdj. 12. Dąb wszystkich Liwów

* Zdjęcia i mapa autorstwa Aleksandry Wieruckiej

BIBLIOGRAFIA:

Blumberga, Renate; 2010, Ancient History of Livs, http://www.livones.lv/libiesi/ vesture/senvesture/?raksts=236, [dostęp 29.01. 2011 r.].

Ernštreits, Valts; The Liv Language Today, http://www.livones.lv/libiesi/ valoda/?raksts=168 [dostęp 20.11. 2010 r.].

Mednis, Janis (red.); 2006, Green, White and Blue, Ryga: Kolkasrags.

Viires Ants (red.); 2006, The Red Book of the Peoples of the Russian Empire, http://www.eki.ee/books/redbook/.

Damberga, Baiba; 2006, Wstęp, w: Mednis, Janis (red.) 2006. Green, White and Blue, Ryga: Kolkasrags.

Nakamura, Juki; 2008, The Livs, Stockholm: Booksencounters.

Šuvcāne, Valda; 2008, The Livs. A brief look at their history, w: Nakamura, Juki. 2008. The Livs, Stockholm: Booksencounters.

Waligórski, Miłosz; 2010, Ludzie z wybrzeża, http://www.pk.org.pl/artykul.php?id=115 [dostęp 23.09. 2010 r.].

[1] Między innymi: sto pięćdziesiąta rocznica publikacji pierwszej książki traktującej o gramatyce języka liwskiego (Sjorgen A.J. i F.J. Wiedemann, opubl. przez Rosyjską Akademię Nauk w Petersburgu), dziewięćdziesiąta rocznica publikacji pierwszej niereligijnej książki  w języku liwskim (Līvõd ežmi lugdõbrōntõz – antologia literacka opublikowana przez Estonian Academic Native Language Society), osiemdziesiąta rocznica opublikowania pierwszego numeru pisma „Līvli”, siedemdzisiąta piąta rocznica publikacji pierwszego elementarza języka liwskiego (napisanego przez Kārlisa Stalte i wydanego przez Estonian Academic Native Language Society) oraz dwadzieścia lat od ustanowienia Līvõd rānda, czyli chronionego Wybrzeża Liwońskiego (inf. za: http://www.livones.lv/libiesi/norises/?-raksts=535).

[2] Dziś tę oryginalną nazwę zna tylko niewielka część Liwów (inf. z badań terenowych 2009).

[3] Pierwszą jest informacja z rosyjskiej kroniki Historia dawnych czasów z roku 1180.

[4] Jak pisze Juki Nakamura, dziś prawdopodobnie nie ma już Liwów na Syberii (Nakamura 2008, 222).

[5] Jak np. Boiko, Kersti. 2000, Līvõ kēļ, Ryga: Līvu Savienība.

[6] Domy w wiosce są domami liwskimi i każdy z nich, zgodnie z tradycją posiada swoje własne imię. W adresie podaje się wieś i imię domu, do którego list ma trafić.

[7] Np. kolor czarny otrzymywano z kory dębu, zielony – z liści pomidora, a niebieski – z pewnego gatunku jagód.

[8] Np. striales miały kształt precli i były jadane jako dodatek do posiłku, a srīdinas miały formę placków pieczonych po uprzednim namoczeniu w tłustym rosole, a potem podawanych do zupy i mięsa.

Aleksandra Wierucka – doktor, pracownik Katedry Kulturoznawstwa Uniwersytetu Gdańskiego. Zajmuje się głównie antropologia kulturową, w tym przed wszystkim problemami ginących kultur świata.