Abstract
The article is an analysis of the text of the diary of George Radziwill, who later became the Bishop of Cracow, from educational trip to Italy in 1575. For the purpose of this work, this diary has been translated from Latin into Polish. The analysis taken in this article is to determine what artistic taste was George Radziwill. We know that he was, in contrast to his elder brother, Nicholas “Sierotka,” not very active as a founder.
Presented diary did not focus the attention of researchers so far: it is short, breaks off suddenly while Radziwill is in Padua, with a very lapidarnymi daily writings, did not announce the rich historical source. However, meticulous examination of the text becomes the basis for many of observation. Determining, for example, what objects made an impression on him, which was recorded in the diary reveals that just as with other travelers this time, it was a defensive architecture and contemporary “miracles of technology”, such as city clocks. Moreover, in contrast to other travelers from Poland, Radziwill quite often drawn attention to the paintings.
George Radziwill report goes beyond the dry record by extracting some of the features of a work of art. Besides he used the evaluating terms giving expression to his personal liking. He was impressed by the same realizations, which were admired by travelers of his time: the citys or buildings built on a grand scale, rich and diverse ornamental objects.
Radziwill was not interested in any special pieces of art such as ancient works, although he tried to see a lot. First of all, however, he looked at what he had the opportunity to see without much effort. He was not particularly critical of what he heard, but did not write the legends. As a Christian, brought up in Calvinism, he was not interested in the relics, but he could feel the majesty of the exceptional work – the iconic image. In these simple evaluations he gave his testimony of sensitivity to beauty, but it is difficult, from the perspective of the text under consideration here, to call George Radziwill, like his elder brother, an expert in art, or even a keen, penetrating, or educated observer.
Władysław Łoziński w swojej książce o obyczajach szlachty polskiej zanotował dowcipnie: Wiemy od cudzoziemców, którzy zwiedzali Polskę w XVI i XVII wieku, (…) że szlachta była w ciągłym ruchu do krewnych i do przyjaciół i, że nie odstraszała jej nawet stumilowa odległość od podróży bez słusznej potrzeby[1]. Johann Erich Biester zapisał o społeczeństwie polskim, że jego najznakomitsi przedstawiciele wiele podróżują, a nawet po kilka lat przebywają na studiach[2]. Rzeczywiście często potrzeba zdobycia wiedzy, decydowała o tym, że wyruszano w drogę, ale również chęć poznania obcej kultury, czy np. odbycie pobożnej pielgrzymki. Wynikiem tych podróży były pamiętniki, które dostarczają nam informacji o sprawach społecznych i kulturalnych.
Jak twierdzą badacze tych tekstów odznaczają się one pewnymi stałymi cechami: autorzy relacji widzą w zasadzie tylko to, co spodziewają się zobaczyć[3], więc pisząc przyjmowali pewne stereotypy[4]. Ponadto w przypadku dzienników podróży z XVI w. istniała konwencja, która wynikła z przyjętego wówczas sposobu bycia, że należy zachować powściągliwość i dyskrecję w wyrażaniu swoich uczuć[5], stąd nie odnajdujemy w nich osobowości piszącego. Nie znajdujemy również anegdoty, własnego komentarza, dlatego trudno rozpoznać jakie były upodobania piszącego. Teksty te były ponadto zbudowane według obowiązującego schematu, który polegał na zapisywaniu suchych faktów, najważniejszych wydarzeń[6]. Skupiano się przede wszystkim na odnotowaniu długości etapu podróży w jednostkach odległości. Również przestrzeń miejską opisywano przede wszystkim z punktu widzenia fortyfikacji, bram, murów obronnych, często podając konkretne wymiary oglądanych budowli: ścian, kolumn[7], długości korytarzy[8], co współcześnie tłumaczone jest potrzebą podróżnych w procesach percypowania miast, oglądanych tam imponujących swym ogromem budowli[9]. Kolejnym stałym elementem tych zapisków były informacje o tym, jakie nowe i niezwykłe dla Polaka rzeczy mogli obejrzeć. Chociaż fascynowały ich w pierwszym rzędzie znajdujące się w kościołach relikwie[10], to zwracali również uwagę na to wszystko, co wyróżniało się wielkością oraz wartością materialną i dekoracyjnością. W omawianych diariuszach kwestie te były tak powszechne, że w literaturze zjawisko to kwitowane jest określeniem sztampowe[11]: Można by mnożyć przykłady ilustrujące zachwyt, czy zdumienie sarmackiego podróżnika wobec napotykanych w podróży przeróżnych curiositates[12]. Chętnie słuchano opowieści miejscowych przewodników, którzy Niekompetentni w naszym dzisiejszym pojęciu, widzieli doraźny interes w ubarwianiu swych opowieści. Gdy brakło widomości, uzupełniali je legendami[13].
W dotychczasowych opracowaniach polskich tekstów z XVI w., wskazano już na podstawowe kryteria ocen, które stosowali podróżnicy polscy. Rzadko zdarzają się oceny, oparte na kryteriach takich jak kunszt wykonania, odpowiedniość formy czy realizm dzieł sztuki[14]. Najważniejszym dla nich był pożytek płynący z architektury obronnej. Skupiali się na poznawaniu miast i twierdz, co traktowano jako naukę bardzo przydatnych umiejętności[15]. Intrygowała ich różnorodność dzieł[16], oraz materialna wartość oglądanego przedmiotu[17], często zapisywali nawet jego cenę[18], co różnie jest tłumaczone. Jedni badacze upatrują to w postawie turysty – ewentualnego nabywcy dzieła sztuki[19], inni w tym, że ówcześni Polacy nie potrafili właściwie odbierać dzieła sztuki, ze względu na swą znikomą wiedzę na ten temat. Badacze tych pamiętników z niemałym zdziwieniem notowali, że w diariuszach podróży XVI w. poza nielicznymi wyjątkami nie znajduje się informacji o twórcach czy datach powstania opisywanych dzieł sztuki, co tłumaczono, tym że sztuka wymaga przygotowania i obycia się; pozostaje w ścisłym związku z poziomem wiedzy i umiejętności autorów[20]. A jak wiemy w ówczesnej Polsce nie wyłaniała się jeszcze teoretyczna refleksja nad sztuką[21], a obfita literatura wychowawczo-pedagogiczna (…) kwestię wychowania estetycznego potraktowała zgoła po macoszemu[22]. Przypomnijmy w tym miejscu, dlaczego Górnicki w „Dworzaninie” opuścił z włoskiego oryginału sztukę, bo „dysputacja, która ars jest misterniejsza”, zda mu się zbyteczna, albowiem jej u nas nie znają[23].
Peregrynanci XVI w. bez wykształcenia estetycznego, postrzegali więc bogactwo materiałów z których dzieła były zrobione, gdyż przepych wpadał siłą cech zewnętrznych w oczy[24]. Warto również pamiętać, że to, co dzisiaj nazywamy dziełem sztuki, w oczach dawnych turystów rzadko posiadało wartość, którą dziś nazywamy artystyczną, pozostawało to dla nich ową „rzadkością”, „osobliwością”[25], i w taki sposób zapisywano o nich informację diariuszach. Uwagi te formułowano używając bardzo ubogiej terminologii estetycznej[26]. Pojawiał się przede wszystkim orzecznik oceniający dziwny, w znaczeniu godny podziwu, drugi, częściej spotykany to piękny, używany przy okazji opisu kościoła, obrazu, widoków, czy nawet relikwii. W zapiskach zarówno o kościołach jak i budowlach świeckich określeniem, powtarzającym się wyjątkowo często, jest wspaniałość, a o krajobrazie urok[27]. Hanna Dziechcińska zauważa, co na pewno jest warte dalszych badań, że: Zawarte w retorykach literackie reguły opisu mówiły, w jaki sposób chwaląc czy podziwiając miasto należało znaleźć odpowiednie, stosowne do tematu środki werbalizacji własnych doznań wizualnych[28].
Głównym, przedmiotem moich zainteresowań jest diariusz z podróży do Rzymu osiemnastoletniego Jerzego Radziwiłła. Przedstawiciele tego rodu wiele podróżowali i pozostawili różnego rodzaju zapiski. Starszy brat Jerzego, Mikołaj Krzysztof „Sierotka” był np. autorem dzieła które powstało w latach 90. XVI w., jako wynik jego pielgrzymki do Ziemi Świętej, od 16 kwietnia 1583 r. do 3 maja 1584. Oryginał polski, jak twierdzą znawcy, napisany jest piękną polszczyzną, o bogatym słownictwie[29], i chociaż styl na ogół bezpretensjonalny, rzeczowy, informacyjny, mało ozdobny, jest urzekająco prosty[30]. Mikołaj „Sierotka” w 1599 r. oddał do przetłumaczenia na łacinę swój pamiętnik Tomaszowi Treterowi.
Ten tekst stał się podstawą wielu konstatacji na temat samego autora: np. język wypowiedzi księcia zdradza osobę o ustalonym już światopoglądzie, o wewnętrznym umiarze, ale ciągle ciekawego świata, skłonnego do badań, dociekań, zdolnego do entuzjazmu[31]. W tym tekście dał się poznać jako człowiek o dużej wrażliwości estetycznej: Obok zmysłu architektonicznego posiadał jeszcze Radziwiłł odczucie piękna i smak dość wyrobiony. (…) Był więc książę „Sierotka” wcale wnikliwym znawcą sztuki, choć poprzestawał na notowaniu spostrzeżeń, tyczących się wyglądu danego zabytku.[32]. Tadeusz Chrzanowski potwierdza, że rzeczywiście „Sierotka” z wnikliwością notował wszystkie interesujące budowle Ziemi Świętej, ale spoglądał na nie jako na relikwie, a nie dzieła architektury. Jeśli zaś dostrzegł (np. w Kairze) jakieś dzieło, to uwagę jego zwracały wymiary lub niezwykłość techniczna[33]. Nie przeszkadza to jednak ocenić „Sierotkę” jako obserwatora bystrego, wnikliwego, inteligentnego[34], wrażliwego i wykształconego[35].
Mikołaj Radziwiłł zwracał uwagę na te same rzeczy, które przyciągały uwagę innych podróżników tego czasu. Na budowle co większe i potężniejsze, na to wszystko co było dla niego niezwykłe[36], ale przy opisie swoich wrażeń czuje chyba niemoc skoro przy kościele w Betlejem przyznał, że piękność tego kościoła z trudna wypisać, jako i wielki i wesoły i osobliwie cudnego marmuru[37]. Dotychczasowi badacze jego tekstu zwrócili uwagę również na indywidualne cechy zapisków „Sierotki”, np. na tendencję do dywagacji na temat pierwotnej funkcji budowli, których ruiny oglądał, na tendencję do rekonstruowania w wyobraźni układów dawnych zespołów urbanistycznych, oraz pewien krytycyzm, porównywał bowiem przekazy pisemne lub informacje ustne z własnym oglądem[38].
Mikołaj Radziwiłł „Sierotka” był dopiero w drugim pokoleniu księciem. Konsekwentnie dążył do wzmocnienia pozycji rodu. Szybko namówił młodszego brata Jerzego na karierę duchowną. Dzięki jego intensywnym staraniom już 17 grudnia 1574 r. papież Grzegorz XIII wydał brewe, w którym zatwierdził Jerzego, na stanowisko koadiutora wileńskiego. Zauważmy, że Jerzy przeszedł na katolicyzm 11 kwietnia tego roku[39]. Papież więc zażądał od niego uzupełnienia studiów w zakresie filozofii i teologii. W tym celu 11 października 1575 r. wyruszył on z bratem Albrychtem do Rzymu[40]. Nie była to wówczas jego pierwsza podróż zagraniczna. W latach 1571-1573 studiował na uniwersytecie lipskim[41], a w 1573 r. brał udział w poselstwie do Francji po Henryka Walezego[42].
Jerzy Radziwiłł był autorem jeszcze jednego pamiętnika, w którym spisał wydarzenia z historii Inflant, po tym 1 V 1582 r. został tam mianowany namiestnikiem króla polskiego[43]. Teodor Wierzbowski, który wydał ten tekst, wysunął hipotezę, że musiał być napisany bezpośrednio przed rokiem 1583[44]. W dotychczasowej polskiej literaturze przedmiotu ten pamiętnik był najczęściej wspominany. Nawet w pracy poświęconej pamiętnikom rodziny Radziwiłłów Bohdan Królikowski osobę Jerzego wspomniana, jedynie w kontekście tego tekstu[45]. Diariusz z podróży do Włoch Jerzego nie budził większego zainteresowania badaczy. Kazimierz Hartleb w swojej pracy Polskie dzienniki podróży w XVI wieku z 1920 r. jeszcze go nie notuje[46], a i przez późniejszych badaczy wspominany jest w formie luźnych uwag.
Jerzy Radziwiłł, chociaż sam przyznawał, że nie czuł powołania do stanu duchownego[47], już jako biskup wileński podjął energiczne działania przeciwko protestantom[48], a jako biskup krakowski, przedstawiciel pierwszego pokolenia biskupów potrydenckich, odznaczył się szczególną gorliwością w wprowadzaniu reform i wielkim zaangażowaniem w pracę duszpasterską. W marcu 1593 r. odbył trzydniowy synod diecezjalny i konsekwentnie wizytował swoją diecezję. Taka postawa skłoniła historyków do stwierdzenia, że W przeciwieństwie do swoich poprzedników na biskupstwie krakowskim, Radziwiłł był więcej pasterzem niż politykiem[49]. Zachowało się wiele pochlebnych o nim wzmianek jego współczesnych[50]. Stanisław Krzysztoporski w swoich zapiskach kronikarskich pod datą 1600 r. zapisał, że tego roku zmarł Jerzy Radziwiłł, biskup krakowski naprzedniejszy[51]. Radziwiłł stanowczy w swych działaniach reformatorskich, starał się być wyrozumiały, stosując przede wszystkim upomnienie i wyrzut słowny[52], i raczej przykładem i przymilną perswazją na tor pobożności kierował[53]. W pamiętnikach niemca Mülera, nieprzyjaznego katolikom, czytamy taką jego pochwałę: Kardynał ten jest to młode, pobożne, uczone a rozsądne książę… Co się tyczy wiary nikomu nie mąci, ani nie jest ciężki, ale każdemu spokojnie dozwala żyć. Był bowiem dziwnie miłych obyczajów, przyjemności takiej, że wszystkich do siebie ciągnęła[54]. Kasper Niesiecki natomiast podnosi jego filantropię[55]. Biskup próbował m.in. uporządkować funkcjonowanie szpitali, by mogły pełnić swoją ważną społecznie rolę w sytuacji rosnących potrzeb, ale przede wszystkim rozporządzeniami powizytacyjnymi[56]. W pracy duszpasterskiej Jerzy Radziwiłł wzorował się na wybitnych wzorach Karola Boromeusza[57], z którym zresztą utrzymywał kontakty[58], podobnie jak i z innym wybitnym przedstawicielem Kościoła katolickiego swego czasu Robertem Bellarminem, którego był uczniem[59].
Nie znamy poglądów na sztukę Jerzego Radziwiłła. Wiemy, że wspierał fundacje brata Mikołaja „Sierotki”, te znaczące ze względów religijnych, np. restytucję kościoła katolickiego w Świadości, gdzie Radziwiłłowie birżańscy utrzymywali zbór, tam Jerzy również uposażył parafię katolicką nadaniem ziemskim[60]. W Mirze konsekrował świątynię wystawioną przez brata w 1587 r.[61] W skarbcu katedry wawelskiej z jego fundacji powstał ołtarz z monumentalnym retabulum pełniącym funkcję szafy relikwiarzowej, ale inwestycja ta, w ocenie piszącego o tym Krzysztofa J. Czyżewskiego, raczej nie wynikała w potrzeby zaspokojenia potrzeb estetycznych Radziwiłła ale: z troski ordynariusza krakowskiego o należyty porządek w skarbcu i właściwe przechowywanie przedmiotów służących służbie Bożej oraz relikwii[62].
Zachowany pamiętnik z podróży do Włoch[63] chociaż lakoniczny i nie dokończony, może wiele nam powiedzieć o jego poglądach na sztukę. Jerzy Radziwiłł prowadził go od chwili wyruszenia w podróż do 7 grudnia 1575 r., do pobytu w Padwie. Dowiadujemy się z niego, że przejazd do Rzymu odbywał niespiesznie, np. we Wiedniu przebywał 8 dni.
Ten niewielki, bo 11 stronicowy tekst[64], jest bezpośrednią relacją z podróży. Jerzy, który znał już doskonale kilka języków obcych, napisał go językiem prostym, można rzec ubogim. Potrafił już jednak przekazać po łacinie różne stopnie swojego zadowolenia z przyjęcia go przez miejscowych na kolejnych etapach podróży. Przez jednych bowiem był podjęty dość hojnie (satis laute)[65], hojnie i uprzejmie (laute et humaniter) [66], przez drugich bardzo uprzejmie (humanissime)[67], czy nawet bardzo hojnie i uprzejmie (lautissime et humanissime)[68]. We Wiedniu był na audiencji u cesarza Maksymiliana II i jego starszych synów, Rudolfa i Ernesta, którzy łaskawie i życzliwie go przyjęli i okazali mu dużą przychylność[69], a cesarz prowadził z nim rozmowę więcej niż uprzejmie[70]. Innym razem widząc się z cesarzem i jego synem Rudolfem podczas polowania w drodze powrotnej stwierdził, że wielokrotnie ze mną uprzejmie i łaskawie rozmawiali[71]. Młody Radziwił był zadowolony również z kontaktów z młodszymi arcyksiążętami Maciejem i Maksymilanem, przez których nie mniej uprzejmie i łaskawie, niż przez tamtych dwóch [tj. Rudolfa i Ernesta] został przyjęty[72], innym razem podaje, że z nimi przez całą godzinę przyjaźnie rozmawiałem[73], a gdy się z nimi pożegnał, z wielkim bólem serca go odprawili[74]. Innym razem pisze o Rudolfie i Erneście, że dostrzega dowody ich łaskawości[75]. Na odjezdne cesarz odprawił mnie z największą uprzejmością i zapewnieniem o swej łaskawości[76]. Warstwę językową późniejszego, czyli inflanckiego tekstu Jerzego Radziwiłła, Teodor Wierzbowski ocenił bardzo dobrze: Opowieść toczy się dość żywo i płynnie, stylem i językiem łatwym i zrozumiałym; autor hołduje pełności i okrągłości wyrażenia[77]. Pamiętajmy, że jego starszy brat nie napisał swojego pamiętnika z podróży po Ziemi Świętej po łacinie, z czego możemy wnosić, że synowie Radziwiłła „Czarnego” słabo znali ten język[78]. Jego syn Mikołaj uczył się tego języka intensywnie podczas studiów zagranicznych, Z czasem jednak, posługując się wyłącznie polszczyzną, zapomniał sporo ze swej szkolnej łaciny[79]. Również i Jerzy podczas swojej edukacji zagranicznej uczył się łaciny[80].
Jerzy niewątpliwie pisał diariusz podróży do Włoch dla siebie, gdyż zawiera on suche fakty, które nie zainteresowałyby postronnego czytelnika, o takim jego charakterze świadczy również utrzymywanie narracji w pierwszej osobie[81]. W wielu aspektach rozpoznajemy ten tekst jako typowy dla tamtej epoki. Nie znajdziemy w nim żadnych informacji typu: jakie uczucia towarzyszyły mu podczas podróży, natomiast pieczołowicie odnotowywał odległości pokonywanych etapów, oraz to jak nazywały się docelowe miejscowości. Czasami zapisywał informację, do kogo dana miejscowość należała, lub komu jest podległa.
W pamiętniku Radziwiłła długo od chwili wyruszenia w podróż nie znajdujemy śladu informacji, że jakieś dzieło sztuki go zajęło. Dopiero notatka z 1 listopada, gdy przebywał na Jasnej Górze, przynosi nam zapis: W tym klasztorze przechowywany jest obraz Najświętszej Panny, o którym mówi się, że został namalowany przez św. Łukasza Ewangelistę. Ten obraz przez sam swój majestat, który w sobie zawiera, i świętość, a zwłaszcza z powodu licznych cudów, które tam się dzieją, jest wspaniały[82]. Kolejne etapy opisywał lakonicznie, aż do 12 listopada, gdy przybył do Wiednia. Już następnego dnia, jak sam stwierdził: obejrzałem Kolegium Jezuickie, które jest bardzo piękne, okazałe i wysokie[83], z czego można wnosić, że starał się oglądać to miasto. Po wyjeździe z Wiednia 20 listopada długo nic nie zrobiło na Radziwille wrażenia, pomimo, że przejeżdżał przez wiele różnych miejscowości. W tym miejscu pojawiają się pierwsze, krótkie wzmianki o trudach podróży, aż do 1 grudnia, gdy zapisał, że opuścił już Alpy i wstąpił na uroczą ową równinę Italii, która obfituje w malownicze wsie i posiadłości [84]. W dalszej i końcowej części pamiętnika powrócił do swojego, wcześniejszego krótkiego sposobu opisywania wrażeń, z tą tylko różnicą, że tych notatek jest więcej, co w przypadku relacji Jerzego Radziwiłła, może oznaczać, że widział więcej rzeczy, które w jego ocenie były godne zarejestrowania.
W pamiętniku Jerzego na pewno znajdziemy nazwę miejscowości docelowej danego etapu, oraz to, że zjadł tam posiłek. Ten fakt zapisuje bardzo często, czasami jako jedyne godne odnotowania w ciągu dnia. Czytając ten tekst jest to dość zaskakujące, i może nawet wydawać się śmieszne, ale myślę, że należy spojrzeć na to z innej perspektywy. Ten młody człowiek przejeżdżając Europę szukał stałych punktów, które mogłyby mu dać poczucie bezpieczeństwa. W ten swój uporządkowany świat podróży wpisywał informacje o tym co szczególnie ciekawego na danym etapie mógł obejrzeć. W przeciwieństwie do polskich peregrynantów, których fascynowały w przede wszystkim znajdujące się w kościołach relikwie, Jerzy Radziwiłł jedynie 13 listopada odnotował przy oglądaniu Kolegium Jezuickiego, że widział tam liczne relikwie godne obejrzenia, między innymi jakąś głowę należącą do którejś z jedenastu tysięcy dziewic, a także część sukni Najświętszej Panny, która zachowała się w katedrze kościoła ołomunieckiego[85].
Zdawkowość tej informacji odczuwa się tym bardziej, w kontekście następnego zapisku, w którym obszernie – jak na siebie – napisał o znajdującym się w tym miejscu obrazie: Widziałem tam także obraz Najświętszej Panny, bardzo piękny i bardzo stary, który prezentuje się w największej świętości i majestacie[86]. W notatkach Radziwiłła nie pozostaje regułą, że stara się dokładnej określić przyczynę swoich silniejszych wrażeń w ciągu dnia. Przykładem może być opis wyjątkowego wydarzenia – wjazdu do Wiednia cesarza wracającego z elekcji króla rzymskiego, i chociaż czujemy w zapiskach Radziwiłła, że imponowała mu pompa tego przejazdu, to jednak nie zdobył się na nawet jeden orzecznik oceniający.
W tym małym tekście pamiętnika Jerzego Radziwiłła nie trudno o statystykę, dzięki niej szybko możemy zorientować się na co zwracał uwagę i co w tym mu zaimponowało. O miastach dwukrotnie odnotowywał, że są wspaniałe i dosyć piękne, np. o Ołomuńcu[87], bardzo sławne (urbs celeberrima), a pięciokrotnie, że jest warowne (munitissimus, munitus). Najczęściej określał miasta poprzez zestawienie orzeczników: piękne i bogate; piękne i duże; małe, nie duże, lecz bardzo piękne i rozbudowane; ciasne i małe, ale piękne.
Pozostając dzieckiem swego czasu, określał również wielkości czy to miasta, świątyni, czy dzieła sztuki, używając słów: wielki, wspaniały, najwspanialszy, bardzo wysoki (amplus lub amplissimus) – pięć razy, obszerny (spaciosus, spaciosissimus)[88] – trzy razy, duży (magnus) – trzy razy oraz bardzo wysoki (exstructissmus) – dwa razy, bardzo okazały (magnificentissima) – jeden raz. Jeden raz potykamy określenie mały (parvus). O Prościejowie mówi, że nie jest bardzo duże, ale piękne i wysokie[89], o Wiedniu, ze jest bardzo sławny i bardzo warowny[90], o Padwie, że jest miastem dosyć dużym, warownym i bardzo sławnym z powodu uczonych mężów[91], o należącym do Wenecji Mestre, że ciasne, ale dosyć piękne[92], o Wenecji zaś, że z powodu piękności i swojego położenia bez wątpienia dzierży palmę pierwszeństwa wśród miast całego świata[93].
Dwukrotnie miasto określił jako bogate (ditissimus), a jeden raz świątynię jako bogatą, podobnie jeden raz zapisał, że kościół jest bardzo piękny i ozdobiony cennymi kamieniami[94]. Oglądanych przedmiotów nie przeliczał na cenę, chociaż znajdujemy zapiskę, że ogród cesarski, został zbudowany za wielkie pieniądze i bardzo wytworny[95]. Jerzy Radziwiłł zwracał również uwagę to co różnorodne (varia) – trzy razy użył tego określenia i tyleż razy wyrazu liczne (plurima).
Również powtarza w swym tekście określenia oceniające: cztery razy: okazałe (amplus), wielki, obszerny (spaciosus, spaciosissimus[96]) – trzy razy: wspaniały, niezwykle wystawny (splendidus, splendidissimus), znakomity (magnificentissimus) oraz dwa razy: kunsztowny (artificiosissimus), i cztery razy: uroczy, przyjemny (amaenus)[97].
Orzecznik oceniający piękny, piękniejszy, bardzo piękny (pulcher, pulchior, pulcherrisimus) w relacji Radziwiłła używany jest najczęściej bo aż trzydzieści cztery razy. W tekście występuje zwykle zestawiony z innym orzecznikiem, np. piękny i kunsztowny zegar[98], pojedyncza budowla jest bardzo piękna, okazała i wysoka, bardzo rzadko kościół określa słowem (ecclesia), gdyż tylko jeden raz, natomiast bardzo często, bo aż dziewięć razy, użył słowa templum, co należy tłumaczyć jako świątynia, określając ją przy tym: dosyć piękna i obszerna[99], znakomita, wspaniała (splenidum, splendidissimus, splendidissimus) cztery razy, użył też określeń odnoszących się do wartości budowli, podkreślał, np. że stalle są pokryte złotem[100], lub świątynia jest ozdobiona cennymi kamieniami[101], ołtarz zaś jest wielki, piękny i obszerny[102].
Tylko dwa razy sformułował bardziej złożone oceny, które zostały zapisane pod koniec diariusza. O świątyni benedyktynów napisał, że jest zarówno bardzo bogata, jak i obszerna i bardzo piękna[103], zwłaszcza chór i stalle zakonne pokryte są złotem, i nie przypominam sobie, bym widział coś piękniejszego od nich[104]. A o siedzibie szlachetnego Wenecjanina Foskariusza: jest ona godna obejrzenia z powodu piękności budowli i licznych kunsztownych obrazów, które wewnątrz niej się znajdują[105].
W pamiętniku Jerzego Radziwiłła znajdujemy ocenę estetyczną, wyabstrahowaną, jak to celnie określił Kazimierz Hartleb, poprzez wydobycie pewnych subtelnych cech i znamion danego dzieła sztuki, wykraczającą poza ramy suchego regestrowania czy powierzchownego opisu[106]. Dzieła, które według niego były piękne więc i warte odnotowania, były dość typowe dla polskich podróżnych. Zwracał uwagę na architekturę obronną, przy jej opisie nie podawał miar, ale wielkości. W przypadku miast określenie piękne łączył z wyrazami określającymi wielkość, warowność i bogactwo. Natomiast w przypadku rzemiosła artystycznego obok słowa piękny (pulcher, pulcherrimus), używał określeń bardzo kunsztowny (artificiosissmus) – dwa razy. Będąc w Ołomuńcu odnotował, że znajduje się tu bardzo piękny i kunsztowny zegar[107]. Inni polscy podróżnicy również interesowali się takimi rzeczami jak maszynerie, ówczesne cuda techniki, zwłaszcza skomplikowane miejskie zegary[108]. Warte jest podkreślenia, że Jerzy Radziwiłł, w przeciwieństwie do innych podróżnych z Polski[109], również zwracał uwagę na obrazy. Te oglądane w klasztorze są według niego różnorodne i bardzo piękne, na nich namalowane są wszystkie cuda dokonane przez świętego Benedykta oraz wszyscy ojcowie święci, którzy wywodzą się z tego zgromadzenia[110], ale dwukrotnie opisywał obrazy kultowe i za każdym razem podkreślał majestat dzieła: obraz Najświętszej Panny, bardzo piękny i bardzo stary, który prezentuje się w największej świętości połączonej z majestatem[111], o obrazie częstochowskim zapisał: obraz przez sam swój majestat jest wspaniały[112]. W ich przypadku orzecznik piękny zestawiał z określeniami takimi jak: różnorodne, bardzo stare, mające w sobie majestat. Imponowały mu więc te same realizacje, którymi zachwycali się podróżni jego czasu: okazałe, zbudowane z rozmachem miasta czy budowle, przedmioty ozdobne i bogate. Zwracał uwagę na różnorodność, kunszt wykonania dzieła, nie używał kryteriów ocen wymagających większej wiedzy i obycia ze sztuką.
Radziwiłła nie interesowały jakieś szczególne zabytki np. starożytności, chociaż widać, że starł się dużo obejrzeć, zapisał przecież, że zwiedzał Wiedeń, Traviso, Wenecję i Padwę. Przede wszystkim jednak przypatrywał się temu, co miał okazję bez większego wysiłku zobaczyć. Nie był szczególnie krytyczny wobec tego co słyszał, za fakt uznał np., że obraz częstochowski namalowany został przez Łukasza Ewangelistę, ale nie zapisywał legend. Może dlatego, że był wychowany w kalwinizmie, nie interesowały go relikwie, ale potrafił odczuć wyjątkowość obrazu kultowego.
Jerzy Radziwiłł swoich prostych ocenach dał świadectwo wrażliwości na piękno, ale trudno przez pryzmat omawianego tu tekstu nazwać Jerzego Radziwiłła, tak jak jego starszego brata, znawcą sztuki, czy chociażby obserwatorem bystrym, wnikliwym, wykształconym. Pokrywa się to z tym co wiemy na temat jego aktywności jako fundatora, nie angażował się w tą dziedzinę, ale rozumiał potrzebę sztuki.
Pełne tłumaczenie i krytyczne opracowanie tekstu:
Angelika Modlińska-Piekarz, tłumaczenie i opracowanie tekstu łacińskiego. Dziennik podróży do Włoch Jerzego Radziwiłła w 1575 roku
[1] W. Łoziński, Życie polskie w dawnych wiekach, Kraków 1978, s. 241.
[2] J. E. Biester, Kilka listów o Polsce, w: Polska stanisławowska w oczach cudzoziemców…, t. 2, s. 234.
[3] J. A. Drob, Trzy zegary. Obraz czasu i przestrzeni w polskich kazaniach barokowych, Lublin 1998, s. 200.
[4] A. Mączak, Życie codzienne w podróżach po Europie w XVI i XVII wieku, Warszawa 1980, s. 219.
[5] H. Dziechcińska, Pamiętniki czasów saskich. Od sentymentalizmu do sensualizmu, Bydgoszcz 1999, s. 35.
[6] Tamże, s. 37.
[7] Mikołaj „Sierotka” np. w taki sposób: baza a podnóżek, na który stoi, jest wzwyż łokci szesnaście na cztery granie. Na tym dopiero podnóżku stoi słup sam z kamienia jednego, okrągły, wysokości łokci 60, a około sążni cztery, na tym słupie znowu wysoczko zasię kamień granitowy, wysoki łokci 10 tak, że wszystka kolumna ma wzwyż łokci 86 z kamienia cudnego szarego, jednak w samym słupie okrągłym trochę czyrwoności przebija się, za: A. Kowalska, Z badań nad peregrynacją Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła, „Prace Polonistyczne” seria III, Łódź 1939, s. 45.
[8] K. Hartleb, Polskie dzienniki podróży w XVI wieku, Lwów 1920, s. 49; H. Dziechcińska, Pamiętniki czasów saskich…, s. 73. Nie była to cecha charakterystyczna jedynie polskich pamiętników z podróży. Por. H. Manikowska, Jerozolizma – Rzym – Compostela. Wielkie podróżowanie u schyłku średniowiecza, Wrocław 2008 s. 280, 294.
[9] H. Dziechcińska, O staropolskich dziennikach podróży, Warszawa 1991, s. 50.
[10] H. Dziechcińska, Pamiętniki czasów saskich…, s. 73.
[11] A. Betlej, Sibi, Deo, Posteritati. Jabłonowscy a sztuka w XVIII wieku, Kraków 2010, s. 33. Czytając te dzienniki podróży łatwo dostrzec ich jednolitość czy podobieństwo. Wszyscy piszący interesują się wymiarami budowli, przedmiotów, długością korytarz pałacowych. Miary i wagi odgrywają tu znaczną rolę. Ten postrzegany i odnotowany świat rzeczy wzbogacony jest przez zafascynowanie różnymi curiositates. H. Dziechcińska, Pamiętniki czasów saskich…, s. 73.
[12] H. Dziechcińska, O staropolskich dziennikach…, s. 23.
[13] A. Mączak, dz. cyt., s. 222.
[14] M. Wrześniak, Roma Sancta Fiorenza Bella. Dzieła sztuki w diariuszach polskich podróżników do Włoch w VI i XVII wieku, Warszawa 2010, s. 64 i 109.
[15] T. Zarębska, Początki polskiego piśmiennictwa urbanistycznego, Warszawa-Łódź 1986, s. 18, W. Tomkiewicz, Pisarze polskiego odrodzenia o sztuce, Wrocław 1955, s. 35.
[16] A. Sajkowski, Włoskie przygody Polaków. Wiek XVI-XVIII, Warszawa 1973, s. 161.
[17] K. Hartleb: Estetyka Jana Kochanowskiego, Lwów 1923, s. 116-117: Pomimo rozmaitego stopnia wykształcenia ludzi spisujących swe diariusze, pomimo odmiennego tych notatek celu i charakteru, dadzą się w recepcji sztuki odszukać niezwykle bliskie momenty, a to brak: indywidualizowania twórczości, podziw dla dzieł imponujących ogromem i bogactwem materiału, w tym samym zaś opisie uwaga poświęcona przede wszystkim temuż materiałowi i stereotypowej ocenie wykonania, wreszcie wartości pieniężnej dzieła.
[18] (…) ile w tym złota i srebra, drogich kamieni; ile pomnik jest wart, kto ile zań ofiarował: A. Mączak, dz. cyt., s. 219.
[19] Tamże, s. 219.
[20] K. Hartleb, Polskie dzienniki…, s. 51.
[21] P. Rybicki, Odrodzenie, w: Historia nauki polskiej, t. 1, Wrocław-Warszawa-Kraków 1970, s. 373.
[22] W. Tomkiewicz, dz. cyt., s. 1; A. Sajkowski, Włoskie przygody…, s. 150.
[23] W. Łoziński, dz. cyt., s. 193.
[24] K. Hartleb, Polskie dzienniki…, s. 49.
[25] A. Mączak, dz. cyt., s. 220.
[26] T. Zarębska, dz. cyt., s. 17. W. Tygielski, Polacy w nowożytnym Rzymie. Kilka uwag o polskich śladach, napotkanych przez peregrynantów w końcu XVI i w XVII w., „Ikonotheka” t. 13, 1998, s. 129.
[27] M. Wrześniak, dz. cyt., s. 115, 84, 65.
[28] H. Dziechcińska, O staropolskich dziennikach…, s. 53.
[29] T. Bernatowicz, Miles Christianus et peregrinus. Fundacje Mikołaja Radziwiłła “Sierotki” w ordynacji nieświeskiej, Warszawa 1998, s. 143.
[30] A. Kowalska, dz. cyt., s. 22.
[31] Tamże, s. 22.
[32] Tamże, s. 45.
[33] T. Chrzanowski, Wędrówkach po sarmacji europejskiej, Kraków 1988, s. 112.
[34] B. Królikowski, Wśród Sarmatów. Radziwiłłowie i pamiętnikarze, Lublin 2000, s. 60.
[35] T. Bernatowicz, dz. cyt., s. 41.
[36] Tamże, s. 145.
[37] Cyt za: Tamże, s. 146-147.
[38] T. Zarębska, dz. cyt., s. 27-28; A. Sajkowski, Od Sierotki do Rybeńki. W kręgu radziwiłłowskiego mecenatu, Poznań 1965, s. 37.
[39] W. Müller, Radziwiłł Jerzy, w: Polski Słownik Biograficzny, t. 30, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1987, s. 229.
[40] Tamże, s. 229.
[41] M. Chachaj, Zagraniczna edukacja Radziwiłłów od początku XVI do połowy XVII wieku, Lublin 1995, s. 24.
[42] Tamże, s. 25.
[43] W. Müller, dz. cyt., s. 230. W Inflantach za jedno z najważniejszych swoich zadań uważał Radziwiłł wprowadzenie katolicyzmu i stworzenie organizacji kościelnej. Tamże, s. 231.
[44] T. Wierzbowski, Przedmowa, w: tenże wyd., Pamiętnik kardynała Jerzego księcia Radziwiłła z lat 1556-1575, Warszawa 1899, s. 3.
[45] (…) pisanego po łacinie – bez tytułu – dotyczącego głównie spraw inflanckich. B. Królikowski, dz. cyt., s. 60.
[46] K. Hartleb, Polskie dzienniki podróży…
[47] Jam do duchownego chleba żadnej chęci nie miał. J. Radziwiłł do J. Zamoyskiego, Praga 4 VIII 1578, w: Arch. Zam., t. 1, s. 243, cyt. za: M. Chachaj, dz. cyt., s. 30.
[48] W. Müller, dz. cyt., s. 230.
[49] B. Panek, Biskupi krakowscy w trosce o akcję charytatywną…, „Roczniki Teologiczno-Kanoniczne” t. 16, z. 4, 1969, s. 51.
[50] Chociaż zachowały się też takie mówiące o niezbyt chlubnych cechach charakteru Jerzego: jak małoduszność, niestałość, rozrzutność, ale również informacje o nieodpowiednim trybie życia jak na duchownego. M. Chachaj, dz. cyt., s. 29-30.
[51] Diariusze z XVI wieku w druku BJ Cim. 8421. Jan Musceniusz, Jan Krzysztoporski, Stanisław Krzysztoporski, wyd. J. Partyka i M. Malicki, Poznań 2009, s. 38.
[52] A. Bazielich, Kardynał Jerzy Radziwiłł (1556-1600), w: Studia Historyczne, t. 1, pod red. M. Żywczyńskiego i Z. Zielińskiego, Lublin 1968, s. 235-236. Antoni Bazielich używa jeszcze innych określeń na reakcje biskupa, gdy przytacza konkretne sytuacje upomnień: oburzony wołał, ubolewał, zwrócił się z wyrzutem, uciekał się do groźby, zagroził, że w przeciwnym razie klasztor zapłaci sto florenów grzywny. Tamże, s. 236-237.
[53] K. Bartoszewicz, Radziwiłłowie, Warszawa 1928, s. 70-71.
[54] Tamże.
[55] Tamże.
[56] B. Panek, dz. cyt., s. 59.
[57] Tamże, s. 51.
[58] T. Bernatowicz, dz. cyt., s. 43-44.
[59] Tamże, s. 43-44.
[60] Tamże, s. 74.
[61] Tamże, s. 55.
[62] K. J. Czyżewski, Barokizacja czy modernizacja? Przemiany katedry krakowskiej po Soborze Trydenckim, w: Barok i barokizacja, red. K. Brzezina, J. Wolańska, Kraków 2004, s. 45.
[63] Oryginalny tekst diariusza zachował się w AGAD w Warszawie (Arch. Radz., II, teka 2, nr 101. Istnieje także jego późniejsza kopia, która przechowywana jest w Bibl. XX. Czartoryskich w Krakowie nr 2242, str. 369-379. Tłumaczenie i opracowanie na potrzeby niniejszego artykułu: Angelika Modlińska-Piekarz. Przekład wykonano w oparciu o tekst opublikowany na podstawie oryginału, opatrzony litewskim przekładem i komentarzem Dariusa Antanavičiusa: Darius Antanavičius, Jurgio Radvilo pirmosios kelionės į Italiją dienoraščio originalas, Senoji Lietuvos Literatūra, 19 Knyga, 2005, 201-241. Uwzględniono w celach porównawczych także tekst i komentarz Henryka Barycza opracowany na podstawie kopii z XVII lub XVIII wieku: Henryk Barycz, Dziennik podróży do Włoch biskupa Jerzego Radziwiłła w 1575 r., „Kwartalnik Historyczny”, 49 (1935), s. 340-356.
[64] 11 stron obejmuje kopia z Biblioteki XX. Czartoryskich.
[65] Wszystkie cytaty dziennika Jerzego Radziwiłła podane według tekstu opublikowanego przez Dariusa Antanavičiusa (cytowane dalej jako Antanavičius).
[66] Antanavičius, s. 205.
[67] Antanavičius, s. 208.
[68] Antanavičius, s. 208.
[69] …pater quam filli clementissime et humanissime me excepterunt et maximum faviorem mihi demonstrarunt, [w:] Antanavičius, s. 212.
[70] plus quam humanissime, [w:] Antanavičius, s. 212.
[71] Eo die plurima mecum et imperator, et rex Romanorum in reditu ex venatione humanissime et clementissime contulerunt, Antanavičius, s. 212.
[72] …a quibus non minus quam ab aliis duobus humaniter et benigne sum exceptus, [w:]Antanavičius, s. 212.
[73] …cum quibus per horam integram familiarissime, [w:] Antanavičius, s. 213.
[74] …eis valedixi non sine maximo cum dolore animi me a se dimittentis, [w:] Antanavičius, s. 213.
[75] …maximo illorum erga se benevolentiae argumento perspecto, [w:]Antanavičius, s. 212.
[76] humanissime maxima cum benevolentiae suae declaratione a se dimisit, [w:] Antanavičius, s. 212.
[77] T. Wierzbowski, dz. cyt., s. 4.
[78] Mikołaj Radziwiłł „Czarny” nie posiadał starannego wykształcenia, słabo również opanował łacinę. M. Chachaj, dz. cyt., s. 17.
[79] Tamże, s. 19.
[80] Tamże, s. 21
[81] H. Dziechcińska, Pamiętniki czasów saskich…, s. 32.
[82] Conservatur in illo monasterio imago Divae Virginis, quae dicitur fuisse picta a Sancto Luca Evangelista, cum propter ipsam maiestatem, quam in se continet, et sanctitatem, tum propter plurima, quae ibi fieri solent, miracula est insignis [w:] Antanavičius, s. 209.
[83] visum collegium Iesuitarum, quod uti pulcherrimum, amplissimum et extructissimum est, Antanavičius, s. 211.
[84] egressus sum ex Alpibus ingressus amaenissimam illam planitiem Italiae…quae planities pulcherrima et villis ac possesionibus amaenissimis refertissima, [w:] Antanavičius, s. 215.
[85] Vidi in templo illorum multas reliquias visu dignissimas, inter quae aliquot capita undecim milium virginum, item partem indusii Divae Virginis, quae asservatur in cathedrali ecclesia Ołomucensi [w:] Antanavičius, 211.
[86] Vidi etiam ibidem imaginem Divae Virginis pulcherrimam et vetustissimam et quae maximam sanctitatem cum maiestate qudam coniunctam presentavit…[w:] Antanavičius, s. 211.
[87] civitas amplissima et satis pulchra [w:] Antanavičius, s. 210.
[88] Pisownia oryginalna.
[89] non valde magnum, pulcherrimum tamen et extructissimum, [w:] Antanavičius, s. 210.
[90] urbs celeberrima et munitissima, [w:] Antanavičius, s. 210.
[91] … perveni Patavium, urbem… satis amplam, munitam et …celeberrimam, [w:] Antanavičius, s. 217.
[92] Exiguus quidem, sed satis pulchrum, [w:] Antanavičius, s. 216.
[93] … veni …Venetias, urbem ob puchretudinem et situm, totius orbis terrarum facile primam, [w:] Antanavičius, s. 216.
[94] templo pulcherrimo et lapidibus preciosis ornato, [w:] Antanavičius, s. 216.
[95] maximis sumptibus et splendidissime, [w:] Antanavičius, s. 212.
[96] Pisownia oryginalna.
[97] Pisownia oryginalna.
[98] horologium pulcherrimum et artificiosissimum, [w:] Antanavičius, s. 210.
[99] satis pulchrum et spaciosum, [w:] Antanavičius, s. 217.
[100] auro intertexta [w:] Antanavičius, s. 218.
[101] lapidibus preciosis ornato,, [w:] Antanavičius, s. 216.
[102] Altare.. quod amplum et pulcherrimum et spaciosissimum est, [w:] Antanavičius, s. 217.
[103] …templum ditissimum, ita spaciosissimum et pulcherrimum est, [w:] Antanavičius, s. 218.
[104] ….praesertim chorus et sedilia monachorum auro intertexta, quibus pulchiora numquam me vidisse nemini, [w:] Antanavičius, s. 218.
[105]…visu ob pulchritudinem structurae et copiam imaginarum artificiosissimarum, quae intus sunt, dignissimas, [w:] Antanavičius, s. 218.
[106] K. Hartleb, Polskie dzienniki…, s. 51.
[107] …horologium pulcherrimum et artificiosissimum, [w:] Antanavičius, s. 210.
[108] H. Dziechcińska, Pamiętniki czasów saskich…, s. 73.
[109] A. Sajkowski, Włoskie przygody…, s. 151.
[110] … variis et pulcherrimis picturis ornatum, ubi omnia miracula a Sancto Benedicto facta et pontifices, quotquot ex illo ordine creati fuerunt, conspiciuntur, [w:] Antanavičius, s. 218.
[111] Antanavičius, s. 211, zob. przypis 85.
[112] Antanavičius, s. 209, zob. przypis 81.