Abstrakt:
W artykule autor podjął próbę ukazania zjawiska ciszy w propagandzie PRL. Przemilczenia stanowiły w niej podstawowe narzędzie oddziaływania na społeczeństwo służąc planowaniu i kontroli życia obywateli, sterowaniu ich postawami i zachowaniami, narzucaniu modeli postrzegania świata. Z obiegu publicznego eliminowano wszystko, co nie pasowało do oficjalnej interpretacji rzeczywistości.
Abstract:
In the article the author made an attempt to portray the phenomenon of silence in the propaganda of the Polish People’s Republic. Concealments constituted there the fundamental tool of the influence on the society. They were being used to control the life of citizens, to manipulate their attitudes and behaviours, to impose models of perception of world. Everything that did not fit to the official interpretation of reality has been eliminated from the public knowledge.
„Cisza jest […] takim samym narzędziem politycznym jak szczęk oręża czy przemówienie na wiecu. Cisza jest potrzebna tyranom i okupantom, którzy dbają, aby ich dziełu towarzyszyło milczenie.” Ryszard Kapuściński
Podjęcie tematu dotyczącego roli „ciszy” w propagandzie może wydać się paradoksalne. Propaganda kojarzy się bowiem raczej z „hałasem”: zgiełkiem, wrzawą, bombardowaniem odbiorcy zestawami mniej lub bardziej skrupulatnie dobranych słów, haseł, sloganów. To jednak tylko jedna strona tego zjawiska. Obok treści, które w interesie nadawcy przekazu propagandowego winny dotrzeć do odbiorców, są takie, które mają pozostać im nieznane. Dlatego też, o ile pewne wydarzenia (oczywiście odpowiednio zinterpretowane) ulegają planowemu nagłaśnianiu, rozpętuje się wokół nich medialną burzę, poświęca im manifestacje, wiece, apele, o tyle inne są tłumione, zatajane, odsuwane w niebyt. Objęte zostają dyrektywą milczenia. Traktowane są jak tabu, o którym nie można wspominać.
Przemilczenia wykorzystywano w propagandzie od wieków. W szeroko rozumianych reżimach autorytarnych miały na celu przede wszystkim ochronę sprawujących władzę. Podejmowano próby ukrywania faktów niekorzystnych dla decydentów, mogących ich skompromitować, ośmieszyć, ukazać ich słabość, a tym samym zagrozić ich władzy. Starano się maskować afery, porażki, przejawy nieudolności i niekompetencji. Zatajania były (i są nadal) obecne także w systemach demokratyczno-liberalnych, a ich stosowanie usprawiedliwiane jest interesem państwa, dobrem wspólnoty, potrzebą zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa.
Prawdziwą perfekcję w propagandowym wykorzystaniu ciszy osiągnięto w systemach totalitarnych. Stanowiła immanentną część sytemu planowania i kontroli życia obywateli, sterowania ich postawami i zachowaniami, narzucania modeli postrzegania świata. Państwo totalitarne dążące do zdobycia władzy nad świadomością mas usiłowało, jak wskazuje Bronisław Baczko: „zniszczyć każde wyobrażenie społeczne – nawet wspomnienie o nim – każdy obraz zbiorowej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości niezgodny z tymi, które potwierdzają jego prawomocność i jego potęgę, zyskując tym samym rękojmię swego wpływu na życie społeczne we wszystkich jego przejawach” (Baczko, 1994, 47). Dla utrzymania ciszy powoływano rozbudowane instytucje, zatrudniano rzesze specjalistów, poświęcano znaczne środki finansowe. Starano się sprawować nadzór nad wszystkim, co pojawiało się w przestrzeni publicznej a przez to kształtować postawy uległości wobec władzy:
Sterowanie informacją czyniło społeczeństwo niezdolnym do dokonania samodzielnej krytycznej oceny rzeczywistości. Wstępnym warunkiem takiej oceny jest bowiem szeroka baza informacyjna. Na jej podstawie prowadzić można analizy stanu faktycznego, stawiać diagnozy. Zaś dzięki nim społeczeństwo wysuwa argumenty i jest zdolne formułować swe postulaty. Spełnienie tych warunków powoduje, że staje się aktywnym uczestnikiem życia politycznego. W przeciwnym razie pozostaje przedmiotem manipulacji, bierną i ubezwłasnowolnioną masą. (Drygalski, Kwaśniewski, 1992, 304).
Wzorcowym przykładem obecności ciszy w propagandzie totalitarnej były praktyki stosowane w ZSRR. Władza sowiecka skrupulatnie zatajała wszelkie fakty niepasujące do obowiązującej interpretacji rzeczywistości, mogące naruszyć lansowaną wizję komunistycznego raju. Łagry, zbrodnie aparatu bezpieczeństwa, epidemie głodu, klęski polityki gospodarczej były starannie ukrywane przed własnymi obywatelami i opinią światową. Cisza była narzędziem panowania nad pamięcią. W latach 30. dochodziło wręcz do fizycznej eksterminacji grup, które mogły zbyt dużo pamiętać o rzeczywistości przedstalinowskiej. Jeden z autorów wskazywał, że w okresie Wielkiej Czystki akcją represyjną zostały poddane zostały określone kategorie osób m.in. te które zbyt dużo wiedziały, które miały możliwość poznać realia inne niż obowiązujące: „Ludzie znający zagranicę i czasy przedwojenne, mający krewnych i przyjaciół za granicą i z nimi korespondujący. Filateliści i esperantyści. (….) Reemigranci i ludzie, którzy kiedykolwiek byli odkomenderowani za granicę. (…) Cudzoziemscy komuniści. (…) Członkowie wywiadu wojskowego za granicą i zagraniczni agenci GPU. Ludzie ci znają fakty i nie wierzą fałszerstwom.” (Weissberg-Cybulski, 562). Wybitny badacz historii ZSRR pisał: „Trzeba było wymienić stare części społeczeństwa, ludzi, którzy pamiętali lata dwudzieste, kiedy można było jeszcze nazywać czarnym, co było czarne, kiedy można było dyskutować, kiedy istniała pewna wolność” (Malia, 2005). Sterowanie ciszą dotyczyło przede wszystkim okresu stalinowskiego, choć należy podkreślić, że do końca istnienia ZSRR przemilczenia pozostawały podstawą sowieckiego modelu zarządzania informacją (wystarczy przypomnieć chociażby próby ukrycia przed opinią katastrofy w Czarnobylu).
Cisza w PRL
W artykule chciałbym zarysować mechanizmu tworzenia ciszy w propagandzie PRL. Wśród historyków toczy się spór o to w jakim stopniu PRL spełniała kryteria pozwalających zaliczyć ją do kategorii państw totalitarnych. W artykule nie ma miejsca na szczegółowe analizy dotyczące tego problemu. Uznaję, że dążenia rządzącej partii do całkowitego panowania nad przepływem informacji (a w konsekwencji do pełnej kontroli życia społecznego) świadczyły o roszczeniach totalitarnych. Krzysztof Kosiński używa określenia „fragmentaryczny totalitaryzm”. W jego przekonaniu istotą systemu PRL było stosowanie projektu komunistycznego we fragmentach, których liczba w różnych fazach ulegała zmianom. Tego rodzaju aspiracje miały dotyczyć głównie lat: 1948-1956, 1959-1967 oraz 1971-1975 (Kosiński, 2006, 69-70).
Reżim komunistyczny zainstalowany po II wojnie światowej przez Stalina przejął z ZSRR modele zdobywania i umacniania panowania nad społeczeństwem. Z Moskwy zaczerpnął także wzorce tworzenia i utrwalania ciszy, traktowanej jako instrument realizacji powyższych celów. Instytucją określającą w PRL zakres i natężenie ciszy, obszary poddane jej wpływom była Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, a ściślej jej organ kierowniczy: Komitet Centralny. Pełnił funkcje inicjatywne, regulujące i kontrolne. Dokonując skrupulatnej selekcji informacji wyznaczał, o czym można było mówić i pisać, co mogło zostać udostępnione masom, a co miało pozostać niedostępne dla szerokiego odbiorcy.
Jeżeli członków KC PZPR można określić mianem „władców ciszy”, to funkcje „strażników” pełnili funkcjonariusze aparatu cenzury. Powołany został już w sierpniu 1944 roku w strukturach Resortu Informacji i Propagandy. W styczniu 1945 r. w ramach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego utworzono Centralne Biuro Kontroli Prasy (w listopadzie 1945 r. zmieniono nazwę na Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, w skrócie GUKPPiW). Zestaw instrukcji i rozporządzeń regulujących funkcjonowanie tej instytucji opracowany został przez wydelegowanych z Moskwy funkcjonariuszy sowieckiego Gławlitu – Głównego Urzędu Ochrony Tajemnicy Państwowej i Prasy (Romek, 2000, 29-31; Pawlicki, 2001, 30-32). Struktura i kadry GUKPPiW były całkowicie podporządkowane PPR/PZPR. Stanowił instytucję dyspozycyjną, służącą poszerzaniu i utrwalaniu władzy komunistycznej, dbającą, by do społeczeństwa nie przeniknęły treści niepożądane z punktu widzenia interesu partii.
Dekret z lipca 1946 r. określający zasady funkcjonowania urzędu wskazywał, że sprawowana przezeń kontrola miała na celu zapobieżenie godzeniu w ustrój państwa polskiego, ujawnianiu tajemnic państwowych, naruszaniu międzynarodowych stosunków państwa polskiego, naruszaniu prawa lub dobrych obyczajów oraz „wprowadzaniu w błąd opinii publicznej przez podawanie wiadomości niezgodnych z rzeczywistością”. Zapisy te jako bardzo ogólnikowe dawały możliwości swobodnej interpretacji i dowolnego stosowania. W praktyce podciągano pod nie wszystko, co, z różnych względów, nie zyskało akceptacji centralnych władz. Kontroli cenzorów podlegały wszelkie druki począwszy od zapisów wystąpień sejmowych po instrukcje obsługi urządzeń (dopiero w 1975 roku zniesiono nakaz przedstawiania urzędnikom GUKPPiW niektórych druków, np. instrukcji obsługi maszyn, etykietek czy biuletynów partyjnych). Do 1981 roku ich decyzje nie były kontrolowane przez sądy. Nie istniały od nich także procedury apelacyjne (przynajmniej formalnie, nieoficjalnie istniała bowiem możliwość odwołania się od werdyktu cenzora do władz partyjnych). Pozwalało to na arbitralność podejmowanych decyzji.
Zaangażowani w milczenie
Należy podkreślić, że w proceder tworzenia i utrzymania ciszy zaangażowani byli nie tylko funkcjonariusze GUKPPiW. Biurko cenzora było jedynie końcowym ogniwem procesu przemilczania. Obejmował o wiele szerszy zespół osób i instytucji. „Działalność cenzury – wskazywał były urzędnik aparatu Tomasz Strzyżewski – jest tylko dostrzegalnym wierzchołkiem lodowca, na którego dolne, niedostrzegalne partie składają się: autocenzura powodowana świadomością istnienia tematów tabu i zwykłym strachem, cenzura przeprowadzana w samych redakcjach i wydawnictwach, cenzura kontrolna sprawowana przez różne organa władzy partyjnej i administracji państwowej, wreszcie zwykła niewiedza spowodowana przez ponad trzydziestoletnią blokadę informacji” (cyt. za: Żak, 1996, 41).
Teksty zanim trafiły do etatowych strażników ciszy przechodziły ostrą selekcję wstępną. Przepuszczane były przez drobiazgowe sito znajdujące się w rękach redaktorów, wydawców, recenzentów starających się wychwycić i wyeliminować nieprawomyślne sformułowania. Według Marii Boguckiej wewnętrzne naciski wydawnictw i redakcji były niejednokrotnie bardziej dotkliwe niż ingerencje samych cenzorów: „W wydawnictwie nad tekstem pracowano miesiącami, rozpatrywano każde słowo, a istniała nasilająca się od początku lat 60-tych tendencja do zaostrzania kontroli, tak by „Mysia” nie miała powodu do pretensji. Krążyły pogłoski […], że istnieje limit interwencji, jakie może mieć wydawnictwo na swym koncie. W tej sytuacji niektórzy redaktorzy stawali się bardziej gorliwi niż zawodowi cenzorzy” (Romek, 2000, 49).
W opinii Marcina Kuli właściwe interwencje cenzorskie były „najmniejszym złem, […] najmniejszą nieuczciwością intelektualną”. (…) Wielkie zło wyrządzały wszystkie interwencje precenzorskie: instytucji, wydawnictw, „dobrych wujków” (Kula, 2000, 127-128). Także Tomasz Wituch, odnosząc się do problemu cenzury w badaniach historycznych, zauważał, że działania samego GUKPPiW były najmniej szkodliwe. Mechanizm kontroli myśli był zdecydowanie bardziej skomplikowany, sięgał głębiej, niemal wszystkich czyniąc zakładnikami systemu. Nie chodziło tylko o wstrzymywanie prac podejmujących tematy zakazane. Wiele zagadnień, których nie udało się całkowicie usunąć z obiegu naukowego oddawanych było w ręce osób zaufanych odpowiednio wybranych przez czynniki partyjne: „Historycy, którzy mogli się zajmować tymi sprawami, byli imiennie do tych zadań wyznaczani. Uzyskiwali polityczną (partyjną) licencję, a często i monopol. (…) W takich dziedzinach i kręgach tematycznych nie mógł funkcjonować nikt spoza zaklętego kręgu zaufanych politycznie” (Wituch, 1999).
Szczególnie interesujące, w kontekście funkcjonowania mechanizmu ciszy w PRL, wydaje się zagadnienie autocenzury. W okresie Polski Ludowej postawa samokontroli i samoograniczania się autorów była zjawiskiem powszechnym. Stefan Kisielewski pisał trafnie, że komunistyczna cenzura zmierzała do przyzwyczajenia piszących, „aby myśleli i formułowali swe myśli w pewien określony sposób, bo pisanie w inny będzie likwidowane lub przez odpowiednie skreślenia zmieniane” (Kisielewski, 1977, 70). Przynosiło to pożądane efekty. Twórcy z reguły dostosowywali się do oczekiwań władz, przyjmowali zasady narzucone przez system, adaptowali się do reguł wyznaczanych przez instytucje zewnętrzne. Zanikała wolność twórcza. „Zaakceptowaliśmy – wspomina Krystyna Kersten – granice prawdy „stąd-dotąd”, uznając cenzurę (czy raczej cenzury, łącznie z autocenzurą) za zjawisko nieprzyjemne wprawdzie, ale nieuchronne” (za: Romek, 2000, 27). Wielu twórców uniknąwszy „kłamstwa mowy”, popadało w „kłamstwo milczenia”. „Autorzy – stwierdzała Maria Turlejska – nauczyli się ograniczać słownictwo, nazwy, sformułowania, orientowali się, co może „zejść”, a co nie ma szans, by ukazać się drukiem w prasie czy w książce”. (Turlejska, 255-256).
Osoby próbujące zaistnieć w przestrzeni publicznej szybko orientowały się, że określone zagadnienia były z góry skazane na nieobecność. Dlatego z góry rezygnowały z ich podejmowania. Nie pisali o nich literaci wiedząc, że ich książki nie zostaną opublikowane. Nie zajmowali się nimi naukowcy świadomi, że ich rozprawy nie zostaną zaakceptowane przez grono uczelnianych decydentów. Nie analizowali ich dziennikarze w obawie, że efekty ich pracy wylądują w redakcyjnym koszu. Duża część twórców uznała walkę o swobodę wypowiedzi za daremną. Trzeba pamiętać, że zbyt uporczywe próby przemycenia niepożądanych treści mogły skutkować rozmaitymi represjami: pozbawieniem dotacji, zwolnieniem, wciągnięciem na listę osób niepublikowanych, a tym samym (przynajmniej częściowym) wyrugowaniem ze społecznej świadomości.
Rzeczywistość kontrolowana
Jak wspomniałem, cechą charakterystyczną systemu totalitarnego, jest dążenie do całkowitego opanowania sfery społecznej. Takie tendencje charakteryzowały także PRL. Dyrektywy milczenia obejmowały informacje dotyczące właściwie wszystkich sfer życia zbiorowego. Z punktu widzenia interesu partii nic nie było obojętne. Niczego nie można było pozostawić poza kontrolą. Kazimierz Bagiński (działacz mikołajczykowskiego PSL), relacjonując swoje doświadczenia z komunistycznym „aparatem ciszy” konstatował: „Pomysłowość cenzury jest zdumiewająca. Obejmuje ona szeroki zakres zagadnień, wkracza w drobiazgi, usuwa wszędzie bodaj cień krytyki reżymu lub to, co może być ku temu aluzją” (Bagiński, 1981, 6).
Można wskazać na dwie kategorie zagadnień skazanych na przemilczenie. Z jednej strony istniał żelazny katalog tematów konsekwentnie eliminowanych ze świadomości społecznej przez cały okres PRL (należał do nich np. mord katyński). Z drugiej – szereg przemilczeń miało charakter koniunkturalny, chwilowy, zmienny. Uzależnione były od bieżącej linii politycznej partii. Wraz z jej ewolucją modyfikacjom ulegał zbiór tematów zakazanych. To, co w jednym okresie było tolerowane, w innym nie miało szansy na publikację. Cenzor miał być z założenia osobą czujną, reagującą na nieustannie zmieniającą się sytuację, dostosowującą się płynnie do aktualnie dominujących tendencji, wczuwającą się w bieżącą atmosferę polityczną, śledzącą jej niuanse. Na konferencji dla cenzorów w maju 1945 roku Jakub Berman zaznaczał:
„Dla was jako pracowników kontroli prasy ważnym jest mieć poczucie granic krytyki, granic jako tego, czego przekroczyć nie wolno, na straży czego stoicie. I gdybyście zapytali o receptę, jak wytyczyć, jak uchwycić, jak mieć magiczne tabelki. Na to odpowiedziałbym, że nie ma. Nie ma recepty, nie ma tabelki […], naszym wspólnym wysiłkiem będziemy szukali rozwiązania codziennie, co godzina” (za: Romek, 2000, 32).
I rzeczywiście bywało, że oczekiwania władz zmieniały się z dnia na dzień. Taka sytuacja mogła czasem wywoływać pewną dezorientację. Interesującym przykładem była kampania propagandowa w 1968 roku. Aleksander Pawlicki tak opisuje ówczesną sytuację:
„Jest generalna linia – bić w syjonistów, ale na tej fali nagle wyjeżdżają różne wątki, na przykład krytyki stalinizmu. I tu pojawia się straszny problem, bo od początku lat sześćdziesiątych przyjęto zasadę, że stalinizmu już nie krytykujemy. […] Poszczególne terenowe oddziały cenzury ciągle się gubią, nie wiedzą, co puszczać, a czego nie puszczać, tu są za daleko, tu są za blisko, albo są za bardzo pryncypialni, albo są zbyt elastyczni. Mają kłopot”. (za: Buhłak, 2004, 12-13).
Aby ograniczyć tego rodzaju dylematy sporządzano szczegółowe instrukcje dla cenzorów zawierające zestaw tematów, faktów, osób skazanych w danym okresie na przemilczenie. Znaleźć je można chociażby w „Książce zapisów i zaleceń GUKPPiW” ujawnionej w 1977 przez byłego cenzora Tomasza Strzyżewskiego i wydanej przez Niezależną Oficynę Wydawniczą jako „Czarna księga cenzury polskiej” [dalej: CK], obejmującej wytyczne formułowane w latach 1974-1977. Czytelnika tej pozycji uderza niezwykła pedantyczność zaleceń. „Jest to sfera, pisze Michał Głowiński, w której wszystko jest równie ważne. Cenzura ma porządkować świat, aż do najmniejszego szczegółu” (Głowiński, 1995, 146). Oczywiście trudno było przygotować instrukcje dotyczące wszystkich możliwych sytuacji wymagających reagowania. We przypadkach wątpliwych cenzor miał zwracać się z prośbą o konsultacje do wyspecjalizowanych w określonej dziedzinie urzędników, dyrektora lokalnej Delegatury GUKPPiW, centrali urzędu w Warszawie lub do Wydziału Prasy, Radia i Telewizji KC PZPR (CK, 1981, 19).
Obszary ciszy
W krótkim artykule nie jest możliwe ukazanie wszystkich tematów skazanych w propagandzie PRL na nieobecność. Zarysuję tylko główne kierunki działań aparatu ds. ciszy. W skrócie można stwierdzić, że przemilczeniami objęto wszelkie informacje niezgodne z aktualnymi założeniami linii ideologiczno-programowej. Z obiegu publicznego rugowano opinie niepasujące do oficjalnej interpretacji rzeczywistości upowszechnianej przez partyjne pasy transmisyjne (na czele z „Trybuną Ludu”): Nie należy dopuszczać do żadnych polemik z materiałami publikowanymi na łamach „Trybuny Ludu” i „Nowych Dróg”. (CK, 1981, 9). Zatajano również fakty mogące świadczyć, że PZPR nie była monolitem, wskazujące na istnienie wśród jej członków różnic poglądów, odmiennych orientacji czy rywalizujących frakcji. Do konsekwentnie usuwanych należały naturalnie wszelkie informacje mogące zachwiać monopolem komunistów na władzę, podważające ich społeczną legitymizację czy kompetencje przywódców. Nie tolerowano krytyki poczynań partii i podporządkowanych jej instytucji: Nie należy dopuszczać do ewentualnej krytyki podjętych decyzji płacowych bądź prowadzonej aktualnie polityki socjalnej (…) 12 VI 1976 (CK, 1981, 45). W materiałach na temat tzw. nowości rynkowych należy eliminować opinie krytykujące generalnie ceny nowości o podważające aktualną politykę cen w stosunku do nowości rynkowych (CK, 1981, 48).
Do najczęściej korygowanych należały wypowiedzi wskazujące na, jak to ujmował wiceprezes GUKPPiW, „rzekome wynaturzenie systemu socjalistycznego” (za: Pawlicki, 115). Dyrektywa milczenia obejmowała dane mogące świadczyć o niedoskonałości realizowanego w Polsce ustroju. Odrzucano tendencje do, jak określał, „nadmiernej krytyki ujemnych zjawisk naszego życia (…) skłonności do ich wyolbrzymiania przy jednoczesnym doszukiwaniu się winy za ten stan rzeczy w błędach systemu rządzenia i kierowania, w metodach i formach działania organów władzy i aparatu zarządzania gospodarką narodową, oraz – i to jest najważniejsze – wysuwanie pretensji o wszystko pod adresem władzy partii” (za: Pawlicki, 2001, 53-54).
PRL przedstawiano w propagandzie jako dziesiątą potęgę gospodarczą świata, kraj zapewniający obywatelom opiekę, bezpieczeństwo, standard życia nieporównywalny z państwami kapitalistycznymi. Fakty zaprzeczające tej wizji ukrywano. Ograniczano m.in. przekazy informujące o przejawach marnotrawstwa, brakach w zaopatrzeniu, niskiej jakości produktów itp. Częstym obiektem skreśleń były wypowiedzi rejestrujące występowanie w PRL pewnych patologii: ubóstwa, nierządu, pijaństwa czy łapówkarstwa itp.
Nie należy dopuszczać do publikacji w masowych środkach przekazu danych liczbowych obrazujących stan i wzrost alkoholizmu w skali całego kraju (CK, 1981, 80).
Nie należy dopuszczać żadnych informacji na temat afery łapówkarskiej w Sandomierzu (CK, 1981, 94).
Wypowiedzi naruszające te dyrektywy traktowano jako przejaw „imputowania różnych plag społecznych” (Pawlicki, 2001, 15). Negatywne zjawiska społeczne (w skali masowej) były w propagandzie peerelowskiej zarezerwowane dla zepsutego świata kapitalistycznego. W systemie socjalistycznym mogły występować jedynie incydentalnie. Niedopuszczalne było traktowanie ich jako stałego elementu socjalistycznej rzeczywistości. Przyczyn negatywnych zjawisk, których nie udawało się przemilczeć szukano poza systemem. Traktowano jako przeżytki, niedobitki realiów burżuazyjnych. Ukazywano je jako wypaczenia a odpowiedzialność za ich zaistnienie zrzucano na wrogów: „imperialistów”, „agentów”, „sabotażystów”, „dywersantów”, „pasożytów”, „bikiniarzy” itd.
Co więcej, instrukcje dla cenzorów polecały także „bezwzględnie eliminować z mediów masowych” zbiorczych danych „dotyczących ilości wypadków drogowych, pożarów, utonięć” (CK, s. 49). Zapisy wykluczające odnosiły się również do konkretnych przypadków tego rodzaju. Przykładowo:
Nie należy dopuszczać do publikacji żadnych materiałów o tragicznym przypadku śmierci trzech osób wskutek zatrucia zanieczyszczonym siarczanem baru (używanym jako środek kontrastujący przy prześwietleniach) w białostockiej poradni rentgenologicznej. 15 II 1975 (CK, 1981, 99).
Nie należy publikować żadnej informacji na temat tąpnięcia w kopalni Polkowice. Informacje w lokalnej prasie wrocławskiej muszą mieć akceptację KW PZPR. 3 VII 1974 (CK, 1981, 29).
Nie należy publikować żadnych informacji na temat katastrofy w kopalni Katowice, w której poniosło śmierć czterech górników. 17 VI 1974 (CK, 1981, 90).
Nie należy zwalniać żadnych informacji o wypadku w Słubicach, w wyniku którego zginęło 2-ch żołnierzy, nauczycielka i uczeń, a 14 uczniów odniosło rany. […] 5 V 1975 (CK, 1981, 103).
Nie należy zwalniać żadnych informacji o wypadku na moście łazienkowskim w dniu 23.IX.br [1975] (CK, 1981, 112).
Cenzura zapobiegła także m.in. przedostaniu się do mediów wiadomości o jednej z największych katastrof drogowych PRL – wykolejeniu się tramwaju w Szczecinie w grudniu 1967 r., w efekcie którego zginęło kilkanaście osób a ponad sto było rannych. O tym wypadku szeroka opinia publiczna dowiedziała się dopiero po 1989 roku (Rutecki, Szubarczyk, 2001, 56). Zalecano ukrywanie faktów świadczących o fatalnych warunkach w zakładach pracy (stwarzających zagrożenie dla życia i zdrowia zatrudnionych), informacje o chorobach zawodowych, jak również doniesienia o szkodliwości substancji stosowanych w przemyśle i rolnictwie czy zanieczyszczaniu środowiska przez polskie zakłady. Warto przytoczyć kilka charakterystycznych zapisów:
Wszelkie informacje przedstawiające uogólnione, scalone dane liczbowe dla działów, gałęzi i branż gospodarczych, zakładów pracy i kraju w całości, a dotyczące stanu bezpieczeństwa i higieny pracy oraz chorób zawodowych należy wstrzymywać. Nie należy dopuszczać do ich publikacji w prasie, radiu i telewizji a także w pozostałych wydawnictwach (CK, 1981, 41).
Z opracowań na temat ochrony bądź zagrożenia środowiska naturalnego w Polsce należy eliminować informacje o bezpośrednim zagrożeniu życia i zdrowia ludzi spowodowanym przez przemysł i środki chemiczne stosowane w rolnictwie. Zakaz dotyczy konkretnych przypadków niebezpiecznego dla życia i zdrowia ludzi zanieczyszczenia atmosfery, wody, gleby i środków spożywczych. Zakaz niniejszy obejmuje ponadto wszelkie informacje o skażeniach powodowanych przez pestycydy. Należy również eliminować wszelkie materiały i informacje o zagrożeniu zdrowia pracowników zatrudnionych przy produkcji polichlorku winylu (PCW) oraz o niebezpieczeństwie wynikającym z zastosowania np. w budownictwie bądź wprowadzenia na rynek tych wyrobów przemysłu chemicznego. 18 X 1974 (CK, 1981, 48-49).
Nie należy zwalniać materiałów informujących o aktualnym stanie zanieczyszczenia bądź wskazujących na zjawisko postępującego zanieczyszczenia polskich odcinków rzek spływających z Czechosłowacji, powodowanego działalnością gospodarczą na terenie naszego kraju […] 16 VII 1975 (CK, 1981, 39).
Tworzenie ciszy nad tego rodzaju incydentami stwarzało zagrożenie dla zdrowia obywateli (chociażby przez ograniczanie możliwości reagowania na niebezpieczeństwa). Bardzo charakterystyczny jest przypadek z 1975 roku dotyczący szkoły nr 80 w Gdańsku, w której stwierdzono wydzielanie się toksycznych substancji z materiałów służących do uszczelniania okien Wywoływały one u dzieci omdlenia i torsje, a u nauczycieli zasłabnięcia i bóle głowy. (zob. Rutecki, Szubarczyk, 2001, 58). Władza nie tylko nie podjęła akcji informacyjnej ostrzegającej przed zagrożeniem (podobna sytuacja mogła wystąpić przecież w innych placówkach powstałych w tym okresie), lecz przeciwnie – objęła tę „niedoskonałość” klauzulą milczenia. Zalecenie dla cenzury brzmiało jednoznacznie: „Nie należy zwalniać absolutnie żadnych informacji na ten temat” (CK, 1981, 112).
Przed opinią publiczną zatajano również wiadomości mogące sugerować zapóźnienia gospodarki PRL. Ukrywano przejawy korzystania przez PZPR z osiągnięć Zachodu. „Księga zapisów i zaleceń” nakazywała eliminowanie ze środków masowego przekazu informacji o licencjach nabywanych przez Polskę w krajach kapitalistycznych. Dwa przykłady: W Instytucie Badań Jądrowych w Świerku uruchomiono system komputerowy „Cyfronet”. Nie należy podawać, że komputer zakupiony został w USA… (CK, 1981, 87). Aż do odwołania należy eliminować wszelkie informacje dot. zakupu przez Polskę amerykańskiej licencji na produkcję telewizorów. (CK, 1981, 39) Wyjaśniano, iż „kumulacja takich informacji mogłaby u przeciętnego czytelnika wytworzyć pogląd, że podstawą unowocześnienia naszej gospodarki jest zakup licencji w rozwiniętych krajach kapitalistycznych” (CK, 1981, 36). Reglamentowano także wiadomości, które sugerowałyby stan podległości wobec Moskwy: „Nie należy dopuszczać do publikacji żadnych informacji o sprzedaży przez Polskę mięsa do ZSRR” (CK, 1981, 38).
Zapisem objęte były również konkretne osoby. Dotyczyło to nie tylko zakazu publikowania i upowszechniania ich utworów. Wobec szeregu pisarzy, naukowców i publicystów stosowano „zasadę bezwarunkowego eliminowania ich nazwisk oraz wzmianek o ich twórczości, poza krytycznymi, z prasy, radia i TV oraz publikacji nieperiodycznych o nienaukowym charakterze (literatura piękna, publicystyka, eseistyka)”. Do skazanych na przemilczenie należeli przede wszystkim przedstawiciele emigracji niepodległościowej, m.in. Adam Ciołkosz, Józef Czapski, Jerzy Giedroyc, Jędrzej Giertych, Gustaw Herling-Grudziński, Józef Łobodowski, Józef Mackiewicz, Julian Mieroszewski, Jan Nowak-Jeziorański (zob. CK, 1981, 55-58). Duża część społeczeństwa dowiedziała się o ich istnieniu i twórczości dopiero po 1989 roku.
Istotnym obszarem kontroli była przeszłość. Zmowa milczenia obejmowała wszystko, co nie pasowało do oficjalnej interpretacji dziejów. Tworzenie ciszy w tej sferze było przejawem walki o pamięć historyczną Polaków. Instrukcje dla cenzorów nakazywały eliminować z opracowań, artykułów publicystycznych czy pamiętników wszelkie treści przedstawiające wydarzenia najnowszej historii Polski z pozycji, jak to ujmowano, „prawicy politycznej, a także rehabilitujące i popularyzujące w społeczeństwie tradycje wrogie socjalistycznej Polsce”. Do treści niepożądanych zaliczono m.in. próby rehabilitacji okresu międzywojennego i przywódców II Rzeczypospolitej, pomniejszanie ich odpowiedzialności za klęskę wrześniową, próby usprawiedliwiania prawicowych ugrupowań podziemnych z okresu okupacji przez eksponowanie ich wkładu w walkę w okupantem, z równoczesnym pomijaniem walki prowadzonej przez lewicę itp. (CK, 1981, 60).
Rugowano ze świadomości społecznej wiedzę o polskich środowiskach niepodległościowych, żołnierzach AK, WiN, działalności Państwa Podziemnego, Powstaniu Warszawskim, emigracji politycznej.
Nie należy dopuszczać do publikacji żadnych materiałów o zmarłym 11 bm. Franciszku Niepokólczyckim. Dotyczy to również nekrologów i ewentualnych przedruków opublikowanych uprzednio notatek, wspomnień itp. 19 VI 1974 (CK, 1981, 90).
Nekrologi, inseraty i inne formy w prasie, radio i TV oraz klepsydry itp. zapowiadające różne spotkania na cmentarzach, przy pomnikach, miejscach walk itp. (z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego, bądź jego poszczególnych epizodów) byłych żołnierzy zgrupowań, oddziałów itp. AK i innych prawicowych organizacji uczestniczących w powstaniu warszawskim nie mogą być zwalniane do publikacji (…) 26.VII.1974 (CK, 1981, 91-92).
Na przemilczenie skazane zostały także wydarzenia przedstawiające ZSRR w niekorzystnym świetle tj.: klęska sowiecka 1920 roku, działalność GPU/NKWD, wielka czystka (1936-1938), pakt Ribbentrop-Mołotow czy agresja 17 września 1939 roku.
Wyjątkowo pilnie strzeżona była zmowa milczenia dotycząca zbrodni stalinowskich. Wystarczy tu wskazać na wieloletnią ciszę utrzymywaną nad mordem katyńskim. Zapisy cenzury brzmiały jednoznacznie.
„Nie wolno dopuszczać jakichkolwiek prób obarczenia Związku Radzieckiego odpowiedzialnością za śmierć polskich oficerów w lasach katyńskich. […] W opracowaniach naukowych, pamiętnikarskich, biograficznych można zwalniać sformułowania w rodzaju „rozstrzelany przez hitlerowców w Katyniu”, „zmarł w Katyniu”, „zginął w Katyniu”. Gdy w przypadku użycia sformułowań w rodzaju „zginął w Katyniu” podawana jest data śmierci, dopuszczalne jest jej określanie wyłącznie po lipcu 1941 r.” (CK, 1981, 63).
Polecenia były konsekwentnie realizowane. Mord katyński stanowił największe tabu Polski Ludowej. W rozprawach naukowych, publicystyce, podręcznikach szkolnych pozostawał zazwyczaj tematem nieobecnym, jeśli o nim wspominano (rzadko) to zawsze jako o zbrodni dokonanej przez nazistów. I tak np. w „Małej Encyklopedii Powszechnej” (1959) pod nazwą „Katyń” można przeczytać: „miejsce masowych grobów kilku tysięcy polskich oficerów internowanych od 1939 w ZSRR, a wymordowanych przez hitlerowców po zajęciu tych terenów”. Klauzula milczenia w sprawie zagłady polskich oficerów stała się symbolem zakłamania komunistycznej propagandy.
„Cisza” nad „ciszą”
Bardzo charakterystyczne dla propagandy Polski Ludowej było tworzenie swoistej „ciszy nad ciszą”. Skarano się ukryć sam fakt dokonywania przez partię selekcji informacji, a przynajmniej rozmiary stosowanych przemilczeń, skalę ingerencji. Oficjalne deklaracje władz utrzymywały przecież, że Polska Ludowa (w odróżnieniu od państw kapitalistycznych) jest krajem ceniącym wolność słowa. „Prawda, choćby najbardziej gorzka prawda – wskazywał I sekretarz PZPR Edward Ochab w 1956 roku – jest lepsza od najpiękniejszej legendy, jest ona nieodzownie potrzebna zwłaszcza nam, komunistom, jest ona dla nas nieodzowną bronią w walce o zwycięstwo ludu pracującego” (za: Czyżniewski, 2005, 229). Partia starała się utrzymać obywateli w przekonaniu, że komunikaty jakie otrzymują z państwowych mediów są prawdziwe (przedstawiają świat takim, jakim jest) i wyczerpujące.
Funkcjonariuszom GUKPPiW nie zależało im na eksponowaniu swojej roli w systemie kontroli społecznej. Do 1981 dokonywane przez nich interwencje w ogóle nie były zaznaczane. Niejednokrotnie instrukcje dla cenzorów były uzupełniane o uwagi, takie jak poniższa (zamieszczona pod zapisem w sprawie Katynia): „Niniejszy zapis przeznaczony jest wyłącznie do wiadomości cenzorów. Przy ewentualnych wykroczeniach nie wolno się na niego powoływać ani ujawniać jego istnienia” (CK, 1981, 63). Charakterystyczne były metody pracy cenzorów. Jak pisze Zbigniew Romek cenzura „chętnie usuwała się w cień, tak by w miarę możliwości nie tylko nieświadomy jej istnienia czytelnik, ale i mający do czynienia z cenzurą autor, był przekonany o marginesowym znaczeniu tego urzędu”. (Romek, 41). Podobnie wskazuje Maria Bogucka: „Urząd Kontroli dbał o wielką dyskrecję. Z autorem na ogół nie rozmawiano wprost, postulaty przekazywano redakcji zawsze ustnie lub telefonicznie, nigdy na piśmie. W rozmowach z autorami nie wolno nam było powoływać się na cenzurę – choć oczywiście wszyscy wiedzieli o co chodzi” (Bogucka, 2000, 49-50). Cenzura – zauważał Stefan Kisielewski w 1977 roku – operowała w ścisłej tajemnicy, „konfiskując najlżejszą aluzję do swych czynności”. Publicysta nazywał ją fabryką „fałszywych tekstów”, wielką, ukrytą przed publicznością, mistyfikacją, mającą na celu „zasugerowanie czytającym, że autorzy myślą tak właśnie, jak piszą” (Kisielewski, 1977, 70).
Obszary ciszy w propagandzie PRL stanowiły przejaw walki o kontrolę nad sposobami myślenia Polaków, modelu wyobrażania sobie świata i jego interpretowania. Były elementem realizacji projektu totalitarnego. Działalność aparatu ciszy powodowała usuwanie z obiegu społecznego całych obszarów wiedzy o teraźniejszości i przeszłości. Ze świadomości społecznej rugowane były dane mogące podważyć misternie konstruowane wizerunek socjalistycznego państwa dobrobytu. Kreowanie jedynie słusznego modelu postrzegania otaczającego świata w połączeniu z eliminowaniem elementów niepasujących do niego skutkowało fałszywym obrazem życia w Polsce Ludowej. Do dzisiaj jest podłożem do idealizowania przeszłości.
Bibliografia:
1. Baczko Bronisław. 1994, Wyobrażenia społeczne. Szkice o nadziei i pamięci zbiorowej, Warszawa: Wydawnictwo PWN.
2. Bagiński Kazimierz. 1981, Cenzura w Polsce, Warszawa: Niezależna Oficyna Wydawnicza.
3. Bogucka Maria. 2000, Życie z cenzurą, w: Zbigniew Romek (oprac.), Cenzura w PRL. Relacje historyków, Warszawa: Wydawnictwo „Neriton”. Instytut Historii PAN.
4. Bułhak Władysław et alt., 2004, Zabijanie słowa. O cenzurze w PRL, w: „Biuletyn IPN”, nr 2 (37), s. 4-26.
5. Czyżniewski Marcin, 2005, Propaganda polityczna władzy ludowej w Polsce 1944-1956, Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek.
6. Drygalski Jerzy, Kwaśniewski Jacek, 1992, (Nie)realny socjalizm, Warszawa: PWN.
7. Głowiński Michał, 1995, Pismak 1863 i inne szkice o różnych brzydkich rzeczach, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe i Literackie Open.
8. Kapuściński Ryszard, 2001, Wojna futbolowa, Warszawa: Czytelnik.
9. Kersten Krystyna, 2000, Moje doświadczenia z cenzurą, w: Zbigniew Romek (oprac.), Cenzura w PRL. Relacje historyków, Warszawa: Wydawnictwo „Neriton”. Instytut Historii PAN.
10. Kisielewski Stefan, 1977, Przeciw cenzurze — legalnie (Garść wspomnień), w: „Zapis”, nr 4.
11. Czarna księga cenzury PRL. Książka zapisów i zaleceń Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w Warszawie; 1981, Niezależna Oficyna Wydawnicza, Warszawa.
12. Kosiński Krzysztof (2006), Oficjalne i prywatne życie młodzieży w czasach PRL: Wydawnictwo Rosner i Wspólnicy.
13. Kula Marcin, 2000, List do prof. dr. hab. Stanisława Byliny, w: Zbigniew Romek (oprac.), Cenzura w PRL. Relacje historyków, Warszawa: Wydawnictwo „Neriton”. Instytut Historii PAN.
14. Malia Martin, 1986, Lekcja rewolucji rosyjskiej, Kraków.
15. Misior Paweł, 1997, Ja, Tomasz Strzyżewski, Kraków: Wydawnictwo Leon Bounet & co.
16. Pawlicki Aleksander, 2001, Kompletna szarość. Cenzura w latach 1965-1972. Instytucja i ludzie, Warszawa: Wydawnictwo Trio.
17. Romek Zbigniew, 2000, Kłopoty z cenzurą. Kilka refleksji zamiast wstępu, w: Zbigniew Romek (oprac.), Cenzura w PRL. Relacje historyków, Warszawa, w: Wydawnictwo „Neriton”. Instytut Historii PAN.
18. Rutecki Kamil, Szubarczyk Piotr, 2001, To było. 5 lipca Bierut podpisał dekret o cenzurze, w: „Biuletyn IPN”, nr 7, sierpień.
19. Turlejska Maria, 2000, Odpowiedź na ankietę Instytutu Historii PAN o cenzurze w PRL, w: Zbigniew Romek (oprac.), Cenzura w PRL. Relacje historyków, Warszawa: Wydawnictwo „Neriton”. Instytut Historii PAN.
20. Weissberg-Cybulski Aleksander, 1990, Wielka czystka, Kraków: Czytelnik.
21. Wituch Tomasz, 1999, Cenzura w historiografii PRL, w: „Forum Książki”, nr 1(15).
22. Żak Stanisław, 1996, Cenzura wobec humanistyki, Kielce.
Tomasz Tokarz, dr, Dolnośląska Szkoła Wyższa we Wrocławiu. Zainteresowania badawcze związane są z triadą polityka-edukacja-historia, a w szczególności dotyczą ideologii edukacyjnych, orientacji edukacyjnych polskich środowisk ideowopolitycznych, polityki historycznej, systemu edukacyjnego w PRL i III Rzeczypospolitej.