Dorota Osypiuk – Pamięć zbiorowa mieszkańców Kodnia o Kościele unickim


Abstrakt:
Artykuł stanowi podsumowanie empirycznych badań socjologicznych przeprowadzonych do pracy magisterskiej przygotowanej w Instytucie Socjologii UMCS pod kierunkiem Prof. dr. hab. Józefa Styka. Celem badań była rekonstrukcja pamięci zbiorowej mieszkańców Kodnia o Kościele unickim. Autorka przyjęła dwa porządki rekonstrukcji: pamięć rodziny (historie rodzinne) oraz wtórna wobec niej pamięć lokalna (wiedza o przeszłości własnej miejscowości). Odtworzono pamięć zbiorową o zdarzeniach i miejscach kultu unickiego (w Kodniu oraz poza miejscowością), postaciach unitów, liturgii, świętach i lokalnych zwyczajach religijnych oraz utrwalony w pamięci respondentów obraz stosunków międzywyznaniowych w Kodniu.

Abstract:
The article is a summary of empirical sociological research carried out for a master’s thesis at the Institute of Sociology UMCS under the guidance of Prof. Jozef Styk. The aim of the research was reconstruction of Koden inhabitants’ collective memory about the Uniate Church. The author has adopted two orders of reconstruction: family memory stories and secondary towards its local memory (knowledge about the past of the own town). The reconstructed collective memory was about events and places of uniate worship (in Koden and outside the town), uniate figures, liturgy, holidays, local religious customs as well as about the picture of interdenominational relationships in Koden which stayed in the memory of respondents.

Pamięć zbiorowa
Zagadnienie pamięci zbiorowej jako pierwszy w połowie lat 20. XX w. podjął Maurice Halbwachs, francuski socjolog, kontynuator myśli Emila Durkheima. Jednak dopiero w latach 60. rozpoczęły się badania nad pamięcią zbiorową. Według Halbwachsa pamięć indywidualna bezpośrednio wynika z bytu zbiorowego bowiem „to właśnie w społeczeństwie człowiek normalnie nabywa wspomnienia, rozpoznaje je i lokalizuje” [1], a „każdy […] ma pamięć, która nie jest taka sama jak pamięć kogokolwiek innego. Tym niemniej jest ona częścią i jakby aspektem pamięci grupy” [2].
Dla francuskiego badacza społeczne ramy pamięci są „instrumentami, którymi posługuje się pamięć zbiorowa, by odtworzyć obraz przeszłości zgodny w każdej epoce z ideami dominującymi w społeczeństwie” [3]. Autor wychodzi z założenia, że proces wspominania nie jest czynnością indywidualną oraz że pamięć jest tylko częściowo zdeterminowana przez przeszłość, przede wszystkim decyduje o niej teraźniejszość.

Problematykę pamięci zbiorowej w Polsce zainicjowała Nina Assorodobraj, uczennica Stefana Czarnowskiego. W artykule Żywa historia. Świadomość historyczna: symptomy i propozycje badawcze zaproponowała definicję świadomości historycznej, która obejmowała zarówno historię, jak i pamięć zbiorową. Assorodobraj zdefiniowała świadomość historyczną jako „takie czy inne postacie ”włączania” przeszłości do aktualnej świadomości społecznej, to znaczy jakaś postać społecznego zawłaszczania czasu minionego czy wyobrażeń o nim” [4]. Autorka podkreśliła, że owa „żywa historia” zawiera te treści historyczne, które są aktywne w społecznej teraźniejszości, a ich prawdziwość nie jest istotna [5].

Perspektywę badawczą Assorodobraj jako pierwsza rozwinęła Barbara Szacka. Według autorki „zbiorowa pamięć przeszłości to wyobrażenia o przeszłości własnej grupy, konstruowane przez jednostki z zapamiętanych przez nie […] informacji pochodzących z różnych źródeł i docierających do nich rozmaitymi kanałami. Są one rozumiane, selekcjonowane i przekształcane odpowiednio do własnych standardów kulturowych i przekonań światopoglądowych. Standardy te zaś są wytwarzane społecznie, a zatem wspólne członkom danej zbiorowości, co prowadzi do ujednolicenia ich wyobrażenia o przeszłości i tym samym pozwala mówić o pamięci zbiorowej dziejów własnej grupy” [6].

Barbara Szacka dokonuje rozróżnienia między pojęciami pamięci zbiorowej i historii, uznając je za dwa biegunowe, choć nierozłączne modele. Autorka określa historię mianem naukowej dyscypliny akademickiej, natomiast pamięć zbiorową jako „zbiór wyobrażeń członków zbiorowości o jej przeszłości” [7], które uczestnik danej zbiorowości jest obowiązany znać.

Podobne różnice dostrzega inny socjolog pamięci Andrzej Szpociński. Autor przytacza trzy kryteria: funkcjonale, strukturalne, poznawcze – odróżniające pamięć społeczną oraz historię. Ponadto proponuje jeszcze jedno kryterium – język. Język historii jest sprawozdawczy, zaś język pamięci przeszłości stanowi język poetycki, metaforyczny [8]. W rozumieniu Szpocińskiego owa „pamięć przeszłości” to wszelkie formy odnoszenia się do przeszłości, które są regulowane przez kulturę [9].

Badacz ten wyróżnia w pamięci przeszłości trzy elementy: płaszczyznę przodków, miejsca pamięci i wartości z nimi związane [10]. Idąc za analizą Szackiej do powyższego katalogu elementów najbliższej przeszłości należy również dopisać pamięć jednostek, pamięć zbiorowości oraz oficjalnie przekazywany obraz przeszłości i jego upamiętnienia [11].

Podobną perspektywę prezentuje Marek Ziółkowski. Według niego pamięć zbiorowa stanowi „zbiór odnoszących się do przeszłości przekonań należących do świadomości społecznej, w których mieszczą się własne wspomnienia z przekazami otrzymanymi od inny osób” [12]. Badacz w toku analizy konstatuje, że ów „zbiór” tworzą takie przekonania wobec przeszłości, które są wspólne dla określonej grupy społecznej, przez nią uświadamiane i stanowiące podstawę pewnych działań [13]. Autorowi tej definicji bliskie jest ujecie pamięci zbiorowej jako pamięci pokoleniowej.

W tym miejscu zasadne jest przytoczenie jeszcze jednej definicji zaproponowanej przez hiszpańskich badaczy. Dario Paez, Nekane Basabe, Jose Luis Gonzalez stwierdzają, że pamięć zbiorowa to „rozdystrybuowane procesy pamięci lub pamięć transakcyjna” i dodają, że „pamięć jest czymś, co istnieje w jednostkach, lecz społecznie rozdystrybuowane procesy pamiętania pełnią społeczne funkcje i mają społeczne skutki” [14].

Cytowani wyżej polscy socjolodzy pamięci akcentują, że pamięć zbiorowa jest istotnym czynnikiem tożsamości grupowej, legitymizuje przyjęty system wartości i porządek społeczny. Ponadto pamięć zbiorowa jako forma świadomości społecznej spełnia funkcje poznawcze (umożliwia obiektywne i subiektywne poznanie historii), jest narzędziem głębszej refleksji nad historią, emocjonalnej oceny przeszłości i teraźniejszości [15].

W kontekście funkcji tożsamościowej pamięci zbiorowej należy przypomnieć zjawisko „tradycji wymyślonej” zaproponowane przez Erica Hobsbawma i Terence’a Rangera. Autorzy określają je jako „zespół działań o charakterze rytualnym lub symbolicznym, rządzonych zazwyczaj przez jawne lub milcząco przyjęte reguły; działania te mają wpajać ludziom pewne wartości i normy zachowania przez ciągłe repetycje – co siłą rzeczy sugeruje kontynuowanie przeszłości. […] owe działania dążą zwykle do ustanowienia więzi z odpowiadającym im czasem minionym” [16]. Funkcją „tradycji wymyślonej” ma być kreowanie nowej wspólnoty zakorzenionej w przeszłości, zaś historia w procesie „wymyślania” staje się swego rodzaju konstruktem społecznym nie do końca tożsamym z zasobami pamięci ludzkiej.

Badania poświecone problematyce „pamiętania” wymogły naukową refleksję nad relacją między historią a pamięcią zbiorową. Granica miedzy tymi kategoriami nie jest wyraźna, co nie oznacza, że można je uważać za tożsame. Barbara Szacka pisze o rozciągającej się między nimi szerokiej, granicznej „szarej strefie”. Wielu badaczy (m.in. wyżej cytowani polscy socjolodzy pamięci) zainspirowanych myślą Halbwachsa, tworzyło swoje pojęcie pamięci zbiorowej, konfrontując je z pojęciem historii.

Pierre Nora nawiązując do myśli Halbwachsa, postawił wyraźną linię graniczną miedzy pamięcią zbiorową a historią. Autor Les lieux de memoire [17] podkreślił, że „pamięć i historia: w żadnym razie nie są to synonimy […] pod każdym względem przeciwieństwa […]. Pamięć jest zatem zjawiskiem stale aktualnym, nieustannym związkiem z przeszłością, historia natomiast jedynie jej reprezentacją” [18].

Inny badacz pamięci przeszłości, Michael Oakeshott, wyróżnił dwie postawy wobec przeszłości: praktyczną i historyczną. Szacka, parafrazując słowa brytyjskiego historyka, uściśla że pierwsza ma miejsce, gdy przeszłość jest przywoływana ze względu na jakieś istotne teraźniejsze potrzeby, druga – gdy ona sama jest przedmiotem zainteresowania [19].

Wielu badaczy włącza problematykę pamięci zbiorowej do naukowych rozważań nad świadomością historyczną jednocześnie konstatując, iż zakres pojęcia świadomość historyczna jest rozleglejszy niż sfery wiedzy historycznej. Perspektywa ta jest bliska historykom, jednakże należy odnotować, że ten punk widzenia nie był obcy socjologom (Assorodobraj, Szacka [20]).

Problematyka badań własnych
Główny problem badawczy odnosił się do zasobów pamięci zbiorowej mieszkańców Kodnia o Kościele unickim. Ponadto wyznaczono dwa cele badawcze: rekonstrukcja pamięci zbiorowej mieszkańców Kodnia o Kościele unickim i porównanie zasobów pamięci respondentów z wynikami badań nauki historii na ten temat.
W projekcie założono, że badania będą nawiązywać do przeszłości lokalnej społeczności Kodnia. Uznano, iż należy uwzględnić jej specyfikę, ale bez odniesień do relacji region – wspólnota narodowa, czy region – wspólnota ponadnarodowa [21].

Przyjęte cele skłoniły autorkę do wyodrębnienia dwóch porządków (obszarów) oraz pięciu płaszczyzn rekonstruowanej pamięci. Za podstawowy obszar rekonstrukcji uznano pamięć rodzinną. Założono, iż pamięć o unitach może być częścią historii rodzinnych. Wtórnym wobec niego była pamięć lokalna. Przyjęto, iż pamięć o Kościele unickim jest elementem pamięci o przeszłości własnej miejscowości. Takie podejście badawcze zyskało swe odzwierciedlenie w narzędziu. Uszczegółowieniem celów badawczych oraz porządków rekonstrukcji było wyróżnienie 5 płaszczyzn odtwarzanej pamięci: 1. zdarzeń, 2. postaci, 3. liturgii i świąt, 4. lokalnych zwyczajów religijnych, 5. miejsc i przedmiotów kultu.

Problematykę badań ujęto szeroko, z uwzględnieniem zarówno porządków, jak i płaszczyzn rekonstrukcji. Szczegółowe pytania badawcze uwzględniały zmienne niezależne: płeć, stan cywilny, wyznanie religijne, czas zamieszkiwania na terenie Kodnia, wykształcenie, wiek.

W zakresie pamięci rodziny za najważniejsze uznano to, w jaki sposób sytuacja rodzinna respondenta wpływa na jego zasoby pamięci. Dlatego do problematyki włączono kwestie tradycji działalności religijnej w rodzinach respondentów. Zdecydowano się sprawdzić, czy wiedza o unitach występuje w poziomym i pionowym przekazie rodzinnym oraz jakie treści żywej pamięci są najczęściej przekazywane z pokolenia na pokolenie. Postawiono zbadać, czy respondenci identyfikują wśród kodeńskich unitów swoich przodków oraz co wiedzą na temat ich konwersji na prawosławie. Za równie istotne uznano w jakim stopniu respondenci odczuwają więź międzypokoleniową z kodeńskimi unitami oraz jakie pamiątki po nich przechowują.

W obszarze pamięci lokalnej odwołano się do zasobów wiedzy historycznej respondentów o parafii katolickiej, sanktuarium kodeńskim oraz o dziejach parafii innowierczej dla respondenta (prawosławnej/katolickiej). Za ważne uznano sprawdzenie jakie fakty z historii własnej miejscowości respondenci wymieniają najczęściej oraz czy dotyczą one unickiej przeszłości miejscowości. Z tego względu istotne było zbadanie stopnia wiedzy respondentów o upamiętnieniach Kościoła unickiego i ich materii historycznej oraz to, czy pamiętają oni nazwiska proboszczów parafii unickiej w Kodniu. Ponadto postanowiono określić zasób wiedzy respondentów o unitach spoza Kodnia.

Kolejno wskazano kwestie ogólnie odnoszące się do problemu badawczego, a więc: podstawowy zasób wiedzy respondentów o Kościele unickim, jego źródła, treści najczęściej przywoływane oraz punkty odniesienia chronologicznego w odtwarzaniu pamięci o unitach. Ostatni problem dotyczył tego, w jakim stopniu respondenci posługują się stereotypami rekonstruując pamięć o unitach.

Badania empiryczne zrealizowano w marcu 2010 roku. Populację badaną stanowili mieszkańcy wsi Kodeń w wieku ponad 60 lat życia (urodzeni w okresie przed i powojennym) oraz wszyscy duchowni parafii prawosławnej i katolickiej w Kodniu. Respondenci świeccy jako pierwsze pokolenie, przyjmowali opowieści rodzinne od swoich rodziców lub dziadków, którzy bezpośrednio mogli obserwować lub partycypować w społeczności unickiej. Zastosowano celowy dobór próby na podstawie wiedzy potocznej badaczki o badanej społeczności oraz informacji zdobywanych od kolejnych rozmówców (snow ball). Wywiady zrealizowano z 65 respondentami: 55 z mieszkańcami wsi oraz 10 z duchownymi. Próbę udało się zrealizować w 93 % (N założone 70). Wszystkie wywiady zostały zarejestrowane na nośniku elektronicznym i transkrybowane według uproszczonych zasad. W transkrypcji zachowano oryginalny język wypowiedzi w sensie składniowym, gramatycznym itp.

Większość indagowanych miała ponad 70 lat. Pod względem płci przeważały kobiety, jedynie 15 to mężczyźni. Zdecydowana większość to mieszkańcy rodzimi oraz zakorzenieni, wyznania rzymskokatolickiego, jedynie 7 prawosławnych. Więcej niż połowa deklarowała, iż w ich rodzinach dochodziło do zmiany wyznania religijnego (sami respondenci, ich przodkowie lub krewni w liniach bocznych).

Wśród respondentów znalazły się również osoby, które były określane przez mieszkańców jako wyśmienici gawędziarze, „strażnicy pamięci” lokalnej historii i dziejów własnej rodziny. Taki nieformalny status przypisywany przez współmieszkańców posiadało 5 indagowanych.

Uznano, że ze względu na specyfikę badanej społeczności, temat oraz cel badań optymalne będą jakościowe metody badawcze. Zastosowano technikę wywiadu swobodnego ukierunkowanego [22]. Przygotowano listę informacji istotnych dla problemu składającą się z pytań otwartych. Zbudowano trzy scenariusze wywiadów: dla mieszkańców, proboszczów obu parafii oraz dla duchownych domu zakonnego Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Kodniu. W licznych sytuacjach stosowano elementy metody biograficznej.

Uznano, iż Kodeń (położony w południowo-wschodniej części Podlasia) ze względu na przeszłość religijną będzie odpowiednim miejscem dla zrealizowania tego typu badań. Od czasu lokacji był bowiem ośrodkiem wieloreligijnym: katolickim, prawosławnym, unickim i żydowskim. Był ważnym ośrodkiem unickim na Południowym Podlasiu i nadal pozostaje ośrodkiem kultu religijnego poprzez sanktuarium. Od XVII znajduje się tu obraz Matki Bożej z Guadalupe (Kodeńskiej) darzony przez wiernych szczególną czcią. Obecnie są tam zlokalizowane dwie parafie chrześcijańskie: prawosławna św. Michała Archanioła oraz rzymskokatolicka św. Anny.

Kodeń jest ośrodkiem pielgrzymkowym o zasięgu regionalnym położonym w pobliżu innych ważnych miejsc dla chrześcijan na Południowym Podlasiu – Sanktuarium Męczenników Podlaskich w Kostomłotach (jedynej parafii neounickiej obrządku bizantyjsko-słowaińskiego w Polsce), monasteru w Jabłecznej (prawosławnego sanktuarium o znaczeniu ogólnokrajowym), Sanktuarium Męczenników Podlaskich w Pratulinie (Błogosławionych Męczenników Pratulińskich). Bliskie współistnienie wielu konfesji na wspólnym obszarze skłoniło do inicjatyw o charakterze ekumenicznym. Od 1984 r. odbywają się tu Kodeńskie Spotkania Ekumeniczne (KSE) o zasięgu ogólnopolskim [23].

Pamięć zdarzeń i miejsc kultu unickiego w Kodniu
Respondenci uświadamiali sobie unicką przeszłość obszarów, na których mieszkają i z których pochodzili ich przodkowie. Kilkunastu indagowanych o unicką przeszłość Południowego Podlasia stwierdziło: „te tereny były wszystkie, no może nie wszystkie, tym pasem wschodnim, one były unijackie”. Inny respondent zwrócił uwagę na fakt, iż „w ogóle sama unia powstała przecież nie z jakiegoś tam, że plebiscyt był czy coś, wcielone było całe wschodnie terytorium Rzeczypospolitej jako unia, podpisali prawosławni te unię z Rzymem i to wszystko zostali unici”.

Wśród innych zdarzeń historycznych powiązanych z aktem unii brzeskiej, respondenci wspominali najczęściej rok 1905 (akt tolerancyjny cara Mikołaja II o swobodzie religijnej). „I wtedy Kościół zmieniał opcję z unickiego na katolicką, i ludzie nie wiedzieli co robić, byli tacy na rozdrożu, nie wiedzieli czy przechodzić na prawosławie czy przechodzić do Kościoła [rzymskokatolickiego]”.

Wśród materialnych pozostałości z tego okresu, w posiadaniu parafii rzymskokatolickiej zachowała się księga konwersji. Jeden z respondentów duchownych podkreślał: „przechowana po 1905 roku księga konwersji, jak to przyszła ta odwilż, jak to się mówi przechodzili w tę i we w tę, z prawosławia na katolicyzm, z katolicyzmu na prawosławie, no i takie sprawdza się cuius regio, eius religio, czyja władza tego religia, tak samo tu jakoś to porzekadło się sprawdza”.

Faktem poniekąd podsumowującym czas „odwilży”, okresu po ukazie tolerancyjnym 1905 roku, było zdarzenie określane przez respondentów jako „bitwa na krzyże”, „bitwa na chorągwie”. Wydarzenie to nabrało znaczenia symbolicznego w relacjach różnych konfesji w Kodniu. Jeden z respondentów wspominał: „ojciec opowiadał jak tutaj było przejęcie, prawosławni opuszczali kościół, bazylikę i zebrali się, szczegółów nie znam, ale opowiadał, że była sytuacja, że wszyscy się zebrali na rezurekcję w kościele, no i wyszli na zewnątrz, ze swoimi flagami i krzyżami, a katolicy i unici wyszli też, tylko prawosławni zawsze idą procesją na lewo, a katolicy na prawo i mówi, że obeszli koło i po drugiej stronie bazyliki się spotkali, to jedni drugich nie chcieli ustąpić i zaczęli się okładać, bić się tymi krzyżami, tymi chorągwiami bić, w każdym razie Polacy czy katolicy zwyciężyli i pogonili tych prawosławnych i już prawosławni nie wrócili. To było takie symboliczne, ale to była konkretna bijatyka, tam byli pobici i w tym uczestniczył również mój pradziadek, ojca ojciec, on był diakiem w tej cerkwi unickiej, także on był zaangażowanym takim unitą”.

Podstawowy zasób wiedzy kodeńskich respondentów o Kościele unickim dotyczy wspólnoty neounickiej istniejącej w ich miejscowości od 1933 roku do pierwszych lat powojennych. Zdecydowana większość respondentów w odpowiedzi na ogólne pytanie o to, gdzie ich zdaniem był najsilniejszy Kościół unicki na Podlasiu, wymieniała w pierwszej kolejności Kodeń. Respondenci najczęściej od razu wskazywali miejsce, gdzie gromadziła się kodeńska wspólnota neounicka. „Unici byli tu, słyszałem o tym, o ten kościół, co jest na Zamku Św. Ducha, to mówią unicki, a jakiego roku to ja nie wiem, później wszystko poszło na katolickie i tak zostało”. Kilkanaścioro respondentów dość dokładnie, uwzględniając fakty historyczne, relacjonowało dzieje świątyni „na Zamku”. „Kościół Św. Ducha wybudowany przez Sapiehów najpierw jako cerkiew, bo Sapiehowie byli prawosławni, potem była to kaplica zamkowa katolicka, potem zamieniony był na cerkiew po powstaniu styczniowym, potem wrócił jako kościół unicki, neounicki, a teraz jako kościół katolicki”.

Respondenci duchowni wspominali zaangażowanie oblatów w życie parafii neounickiej: „przecież nawet w okresie międzywojennym jeden z oblatów był zawsze oddelegowany do rytu unickiego, w rycie wschodnim odprawiał mszę św. dla unitów, po wojnie chciano to kontynuować, ale władza komunistyczna się nie zgodziła, więc później zostały tylko te Kostomłoty, i ci ludzie sami nie raz mówią, że trudno im było, wielu unitów przeszło na prawosławie, wielu przeszło na katolicyzm, jakby takie drugie przejście po 1905 roku”.
Najstarsi respondenci osobiście obserwowali funkcjonowanie wspólnoty neounickiej, kilkanaścioro z nich partycypowało w liturgii unickiej (potomkowie wiernych neounickich), natomiast respondenci – imigranci relacjonowali opowieści o tej wspólnocie przekazane im przez krewnych i przodków kodeńskich. „Ten kościół, co to jest na Zamku, jeszcze chodziłam do podstawówki, to ja jeszcze pamiętam jak tam odprawiał po unicku, on był księdzem katolickim i widocznie był wyznaczony, tam były takie rajskie wrota, tak zdarzało się pójść, tak z ciekawości, on był [ten kościół] taki ładny, takie złote kolory”.

Wielu respondentów odtwarzając wystrój świątyni neounickiej „na Zamku”, utożsamiało go z wystrojem cerkwi prawosławnej. „Wystrój był normalnie taki cerkiewny, i z boku jak to w cerkwiach są na chór i inne rzeczy, stoją te wszystkie rzeczy przed ołtarzem”, „i później ona [świątynia „na Zamku”] została zaadaptowana na kościół katolicki, zostały wymienione wszystkie sprzęty i został zrobiony ołtarz, tak jak teraz jest”.

Część wyposażenia świątyni zachowała się i pozostaje w dyspozycji parafii rzymskokatolickiej. Jeden z oblatów stwierdza: „jakaś część ikonostasu z tej unickiej świątyni jest u nas, zbieramy to do kupy i próbujemy to wpisać na listę zabytków, żeby to jakoś odnowić, udostępnić”. Z innych ocalałych pamiątek pounickich kodeńscy oblaci wymienili „mszały, jeden drugi, bez wątpienia unickie, w muzeum są” oraz współczesną pamiątkę: „w bazylice tablicę poświęconą Męczennikom Podlaskim”.

Respondenci próbowali określić horyzont czasowy funkcjonowania wspólnoty neounickiej w Kodniu: „już później te unity to poszli przeważnie do kościoła, to już chyba w jakim [19]47 roku to już ich nie było”, „ale skończyła się ta unia, jeszcze za czasów okupacji [niemieckiej] to jeszcze była ale później to już nie, już ludzie zaczęli wyjeżdżać, jak wolność była, na Zachód, na Północ, no bo tu ta „Akcja W” w [19]47 roku, a jeszcze w [19]44 roku, za Stalina, dużo ludzi wywieziono za Bug do Rosji, do Azerbejdżanu, za Gruzję, i m.in. moja chrzestna, moja ciotka, mamusi siostra i tu chyba wyjechało wtedy ok. 100 rodzin, konia i na wóz i to wszystko za Bug […], i później już normalnie ci unici do kościoła chodzili, no już w [19]55 nie było tutaj unii”.
Respondenci zachowali w zbiorowej pamięci wspomnienia o innych, dziś nie istniejących miejscach kultu unickiego w Kodniu – na cmentarzu oraz w innych świątyniach. Respondentka relacjonowała: „tam, gdzie teraz cerkiew stroi, tam był cmentarz unicki, syn kopał fundamenty, to mówi wykopali kości, później zabezpieczyli i gdzieś tam pochowali, każdą kość zabierali, także nie zbezczeszczone to było, bo tam sporo tego było, takie zęby były zdrowe„. „Po tym cmentarzu to ja chodziłem, parę groby jeszcze było”. Inna respondentka wspomina: „tam gdzie teraz stoi posterunek, tam był taki drewniany kościółek unicki i tam był cmentarz kiedyś, ale ja go już bardzo mało pamiętam, malutka byłam, jak go rozebrali”, „i tam, obok kościoła tego drewnianego na cmentarzu, była kaplica, tam gdzie teraz stoi posterunek, gdzie te szopy teraz są, ale ona była drewniana i spalona była”.

Inną pamiątką punicką wskazywaną przez respondentów jest zachowana do dziś tzw. brama unicka. Jeden z respondentów (strażnik pamięci przeszłości miejscowości) przytacza historię tej spuścizny unickiej „prawosławni zrobili tu z kościoła św. Anny cerkiew i się przenieśli tu i w tym czasie rozebrali swoją cerkiew, znaczy jeszcze wcześniej jak się załamał Kościół, więc się przenieśli do tej cerkwi św. Michała, ona była drewniana, duża cerkiew i tam postawili dzwonnicę, taką bramę wielką i ona stoi do dzisiaj, i później po tych wszystkich wydarzeniach ta cerkiew został rozebrana […], a ta brama właśnie została i ona się nazywa brama unicka, to taka dzwonnica, brama, wejście i była ona budowana przez unitów, nie przez prawosławnych”.
Kościół Św. Ducha, nazywany przez respondentów kościołem z czerwonej cegły, „cerkiewką na Zamku”, kościołem na Kalwarii w trakcie kilkunastu wywiadów był wymieniany dwukrotnie – jako miejsce sprawowania liturgii przez wspólnotę unicką oraz jako jedyna znana respondentowi pozostałość materialna po unitach w Kodniu. Pamięć o tym miejscu kultu unickiego była najczęściej rekonstruowana przez respondentów. Niewielu indagowanych potrafiło wskazać inne materialne pozostałości lub współczesne upamiętnienia Kościoła unickiego w Kodniu.

Pamięć miejsc kultu unickiego poza Kodniem
Respondenci indagowani o inne znane im (poza Kodniem) miejscowości Południowego Podlasia, w których ich zdaniem był najsilniejszy Kościół unicki, wymieniali najczęściej Kostomłoty oraz Pratulin (lokalne sanktuaria Męczenników unickich na Podlasiu). Respondenci nawiedzali najczęściej te dwa miejsca kultu unickiego (Pratulin i Kostomłoty). Kilku respondentów uczestniczyło w pielgrzymkach oraz jeździło prywatnie. „W Pratulinie, zdarzyło się być z pielgrzymką, i to teraz, nie tak dawno”, „Kostomłoty odwiedzamy bardzo często, to jest cerkiew neounicka, bo tamte to są greckokatolickie, to już co innego, a tu [w Kostomłotach] to jest ta cerkiew unicka”. „Do Pratulina jeździmy raz albo i dwa razy w roku, od dnia jak zostali błogosławionymi, od beatyfikacji, bo przedtem to ja byłam rzadziej, no nie było takie znane i to tak jak się zajechało nie było, bo już teraz jest ten sarkofag, już jest co innego, a to wtedy, to ja byłam ze dwa razy właśnie na tym cmentarzu, gdzie jeszcze oni byli tam pochowani, gdzie był ten wspólny grób”. Jeden respondent wspomniał pielgrzymkę do Pratulina z czasów dzieciństwa: „do Pratulina mama takiego małego zaprowadziła, ile, z 7 czy 8 lat miałem, inni to końmi jeździli, jeszcze jak byli tam nieekshumowani, i tam mnie zaprowadziła i jeszcze woreczek ziemi nabrała”.

Respondenci, zarówno duchowni, jak i świeccy, mówili, iż najczęściej uczestniczyli w uroczystościach upamiętniających Kościół unicki właśnie w tych dwóch sanktuariach unickich. „Byliśmy raz w Kostomłotach, kiedy były sprowadzone relikwie tych błogosławionych, nawet zdjęcia mamy, ale w Pratulinie to nigdy nie byłam”. „W Kostomłotach byłam, pamiętam jak Glemp był, ale już nie pamiętam kiedy to było, no jakieś 20, 30 lat temu”. „W Pratulinie, a byliśmy, tam, gdzie oni byli rozstrzelani, Lewoniuk i 12 towarzyszy no i byliśmy na tych uroczystościach w Pratulinie, jak beatyfikacja była”.

Respondent duchowny dodał: „w Kostomłotach uczestniczyłem, co chwila coś tam się dzieje, czy w Pratulinie, bo to jest nasz dekanat, no a tak żeby jakaś ekstra liturgia była robiona [tu w Kodniu], to nie było”, podobnie dodał ksiądz katecheta: „w Kostomłotach, byłem w zeszłym roku z dziećmi pierwszokomunijnymi, do Pratulina wyjazdy też bywają”. Duchowny prawosławny nigdy nie brał udziału w uroczystościach upamiętniających Kościół unicki.

Kodeń nie jest miejscem, gdzie odbywają się szczególne uroczystości ku pamięci unitów. Respondenci zgodnie akcentowali, iż ich miejscowość na tle innych miejsc Południowego Podlasia wyróżnia przede wszystkim sanktuarium maryjne i status ważnego ośrodka pielgrzymkowego.

Indagowani duchowni przyznali: „Kodeń generalnie zdominowało dzisiaj sanktuarium maryjne. Nie ma tutaj jakichś specjalnych unickich sentymentów, wierni są otrzaskani z tą historią, pytają się pielgrzymi, jadąc tutaj najpierw zaciągają jakiejś informacji, wiedzą, że to są tereny unickie. Pytają się przeważnie, gdzie jest ten Pratulin, gdzie są te Kostomłoty i tam ich odsyłamy”. „O pratulińskich unitach to się wspomina, ale żeby specjalnie powiedzmy jakichś tam uroczystości organizować, to nie ma, tylko przy jakichś świętach, jak opowiadają ojcowie historię, to mówią, że tu jest Jabłeczna, monastyr, Pratulin, Kostomłoty, zwykle pielgrzymi jadą”.

Respondenci duchowni przyznali, iż informacje o unitach są przez nich wykorzystywane w kontaktach z wiernymi. Jednocześnie można zauważyć, że te wątki podejmują częściej w spotkaniach z pielgrzymami niż z parafianami.

„My [oblaci] opowiadamy tą historię, mówimy o roku 1905, no że przyszła odwilż. Zależy do kogo się mówi, w każdym razie podejmujemy też wątek unitów podlaskich, że oni też m.in. tutaj do Kodnia przychodzili, do Matki Bożej, na pielgrzymki, na modlitwy, czerpali siłę itd., no w taki sposób popularny to się opowiada, no bo trudno żeby, referat naukowy robić”. „Pielgrzymi pytają się o tę unię brzeską, ale to jest mały odzew, dlatego, że większość ludzi jak przyjeżdża w grupie zorganizowanej większość nawiedza Kostomłoty, Pratulin i tam jadą do księdza i tam ksiądz im kompetentnie wyjaśnia, a poza tym znam księdza Zbyszka i z każdym razem ilekroć jakieś grupy przyjeżdżają to zachęcam, żeby te Kostomłoty odwiedzić”.

Treści przekazywane przez własnych duszpasterzy stanowią dla respondentów świeckich drugie źródło wiedzy o Kościele unickim, po przekazach rodzinnych: „przekazy raczej ustne, tu akurat w Kostomłotach wiele się słyszało od ks. Romana, to naturalne, później to tak było nagłaśniane, i w kościele dużo się o tym mówi, no i troszkę z historii, i to wszystko się wzięło w taką całość”.

Respondenci duchowni przyznali, iż głównym źródłem wiedzy dla nich o unickiej przeszłości Podlasia są pisane źródła historyczne, z których najczęściej czerpali informacje przed przybyciem do Kodnia: „przed przybyciem słyszałem, że to były tereny unickie, czytałem Z Ziemi Chełmskiej Reymonta, z ustnych przekazów to nie, przede wszystkim z opracowań spisanych”.

Po analizie wypowiedzi respondentów można zauważyć, iż te dwa najczęściej wymieniane ośrodki kultu męczenników podlaskich – Pratulin i Kostomłoty – niejako wpisują się w zestaw innych miejsc świętych Południowego Podlasia. Respondentom jest znana ich przeszłość oraz główne przedmioty kultu. Dla sanktuarium kodeńskiego takim centrum, wokół którego sprawowane są czynności rytualne, jest obraz Matki Boskiej z Gwadelupy, tak w Kostomłotach oraz Pratulinie są nim relikwie Błogosławionych Męczenników Podlaskich.

Duchowni doceniają wagę tych sanktuariów unickich i podejmują działania, aby był rozwijany kult Męczenników Podlaskich, m.in. poprzez zachęcanie pielgrzymów do nawiedzania tych miejsc. „Tutaj to zachęcamy, jakie miejsca warto będąc na tych terenach zobaczyć, Pratulin to też sanktuarium tej ziemi”.
Poprzez analizę wypowiedzi respondentów prawosławnych oraz katolickich można zauważyć ich odmienny stosunek do unii brzeskiej jako faktu historycznego i społecznego. Pratulin jest miejscem świętym dla katolików, jednak nie dla wyznawców prawosławia: „muszę powiedzieć, że Pratulin i prawosławie to są dwa antagoniczne takie obozy, bo przecież Pratulini [!] twierdzą, że to prawosławni ich pobili, coś tam, coś tam, no, a jaka jest prawda, tego już nie wiem, jak to było”. W tym kontekście prawosławni respondenci wspominali upamiętnienie o antyunijnym wydźwięku znajdujące się w Jabłecznej – sanktuarium prawosławia.
Jedna z indagowanych prawosławnych zauważyła: „co ciekawego, że ci mówią Pratulińcy, że ci co zginęli, że są męczennikami prawosławnych, a w Jabłecznej stoi pomnik [24], że prawosławni [byli] bardzo skrzywdzeni przez unitów”.

Odmiennie jest postrzegany fakt unii brzeskiej w pamięci zbiorowej respondentów katolickich i prawosławnych. Jednak po badaniach terenowych oraz w analizie zebranego materiału można stwierdzić, iż współcześnie nie stanowi to przyczyny sporów międzywyznaniowych. W wypowiedziach respondentów można dostrzec echa mitu „złotego wieku”, wciąż kultywowanego przez wiernych katolickich oraz „mitu upadku”, utrwalonego w pamięci zbiorowej respondentów prawosławnych. Katolicy czczą pamięć męczenników – ofiar prześladowania ze strony prawosławnych, wykorzystując różne formy kultu (pielgrzymki, udział w uroczystościach upamiętniających). Dla wyznawców prawosławia czas po unii brzeskiej stanowił okres zachwiania własnej wspólnoty wyznaniowej, odejścia od prawosławnej „jedynej prawowitej wiary”.

Pamięć osób
W pamięci zbiorowej respondentów najbardziej utrwaliły się wspomnienia postaci unickich przodków. Ponadto indagowani mówili o księżach, posługujących w parafii neounickiej „na Zamku” oraz o znanych im świętych unickich.

Troje z indagowanych zostało ochrzczonych i wychowało się w rodzinach unickich. Oni sami oraz ich przodkowie byli parafianami wspólnoty neounickiej w Kodniu lub w Kostomłotach.

Kilkoro respondentów zachowało wspomnienia o przodkach unickich ze schyłku XIX wieku. Głównie dotyczyły one okresu prześladowań religijnych (zarówno unitów jak i katolików).

„Oni [pradziadkowie] byli unitami, kiedy przyszły prześladowania unitów w tej pierwszej fali represji, po powstaniu styczniowym 1863-4, tutaj przeciwko caratowi, w tej fali oni zostali, oczywiście były naciski, zwłaszcza na unitów, to słyszałem od rodziny, ale również z kart historii, naciski, kto się przepisał na prawosławie z unitów to mógł zostać, bo ludzie byli tępieni jako zdrajcy, bo to za prawosławnych unita był gorzej niż katolik”.

„Babcia opowiadała, że do tego kościoła czy tej świątyni unickiej on bronił, i tego dziadka, pradziadka czy prapradziadka prześladowali, podobno końmi go ciągali, coś takiego się zdarzyło, ale to już z takich opowiadań dalszych, nawet moja mama tego nie pamięta”. Jedna z respondentek zachowała wspomnienie o tzw. ślubach krakowskich. „Dziadkowie byli unici, mama to była katoliczka, nawet dziadek jeździł do Krakowa ślub brać z babcią, bo tu nie wolno było brać i za to potem, że wzięli ślub, to dwa tygodnie siedzieli w gminie, w areszcie, z małym dzieckiem siedzieli w areszcie, bo oskarżyli, że oni brali ślub w Krakowie po katolicku”.

Respondenci wspominali represje na unickich przodkach w postaci tzw. wywózek. „W czasie tego pierwszego prześladowania niektórzy z rodziny, zwłaszcza na wsi Olszynki, tam jest rodzina podzielona, część rodziny przeszła na prawosławie, a część pozostał wierna Kościołowi katolickiemu czy też unickiemu i więcej informacji mam na temat pradziadka i dziadka. Kiedy tutaj w Kodniu nie było już kościoła, wtedy do Tucznej musieli chodzić […] i w tej fali represji na unitów, kto jeszcze tutaj został unitą to byli wywiezieni i z tego, co mi mój ojciec opowiadał, […] że oni byli wywiezieni aż do Gruzji, potem kiedy przyszła rewolucja bolszewicka, pierwsza wojna światowa to oni zaczęli wracać, gdzieś tam znad Morza Kaspijskiego”.

Jeden z respondentów wspominał losy unickiej rodziny po powrocie z Rosji: „kiedy wrócili to tutaj całe rodziny przepisały się do Kościoła katolickiego, żeby już tutaj prześladowań nie było, więc oni wtedy całymi rodzinami zapisywali się w księgach metrykalnych jako katolicy, nie unici”.

W pamięci zbiorowej respondentów utrwaliło się jeszcze jedno wydarzenie związane z okresem represji religijnych, tzw. przechrzty. Jedna z respondentek wspominała: „i wtedy był katolicki kościół w Tucznie, to tam niektóre wozili dzieci tam chrzcić, a niektóre chrzcili dzieci w cerkwi, a jak mama mówiła, jak pojado w pole, a zostawio te dzieci, to prawosławne łapio te dzieci i chrzcili je na Ruskie, czy to nie ta sama wiara, ale to jednak po swojemu, że w cerkwi, a nie w kościele, przyjado rodzice, to bioro wodę i myjo, że chrzczone, kąpio, żeby to nie byli prawosławne”.

W rodzinach indagowanych niejednokrotnie dochodziło do zmiany wyznania religijnego. Kilkoro respondentów przyznało: „w jednej rodzinie są trzy wiary, część wywodzi się z katolików, część z unitów, część z prawosławnych i dzisiaj, ci którzy byli prawosławnymi, teraz są katolikami”. Kilkudziesięciu respondentów w podobny sposób relacjonowało przynależność wyznaniową swoich przodków: „tak śmiesznie, bo w rodzinie byli unici, byli prawosławni i byli katolicy, tacy wie pani, zagorzali, tacy z krwi i kości”.

Analizując wypowiedzi respondentów, można wskazać na dwa momenty w historii, kiedy ich uniccy przodkowie niejako musieli decydować o swojej przynależności wyznaniowej. Był to rok 1905 (ukaz tolerancyjny cara Mikołaja II) i 1933 rok (utworzenie parafii neounickiej w Kodniu).

Jedna z respondentek wspominała: „i po tym [190]5 roku ludzie nie wiedzieli czy przechodzić na prawosławie czy przechodzić do kościoła, więc ksiądz im pomagał w wyborze decyzji, nazywając, że ci prawosławni to są ludzie źli, pewnie na przykładzie Pratulina czy jak, bo ja wówczas o Pratulinie nie miałam żadnego pojęcia […] a tu dali wybór, no i ludzie mocni w swoich postanowieniach, jak moja mama, chciała pozostać przy wierze przodków, przy swojej tradycji, była w tym wychowana i dla niej ten język był bliski i odeszła od cerkwi unickiej w Dokudowie, która już stała się katolicka do cerkwi w Białej Podlaskiej i tam jest pochowana. A inni, słabsi, nie wiem, może nie słabsi, bali się, że może represje, przechodzili na katolicyzm, świadomie, nie świadomie, podświadomie […] większość podjęła decyzję aby przejść na katolicyzm”.

Respondenci najczęściej wspominali okres kształtowania się parafii neounickiej w Kodniu i przystąpienie do niej ich unickich przodków. „I dziadek, jak unicki kościółek oddali księża, jeszcze przed tymi oblatami był inny ksiądz, ale to z innego zakonu, ale on sam nic nie mógł zdziałać, więc oblaci przejęli to wszystko, no to dziadek mówi: my będziem, ale do tego unickiego [chodzić], a wcześniej jak nie było unickiego, to chodzili, tam gdzieś, Neple, Pratulin, to czasami babcia mówiła: to ja pójdę, to w prywatnym mieszkaniu będą odprawiać”.

Zazwyczaj głównym powodem odstąpienia respondenta (lub jego przodków) od parafii neounickiej było zawarcie przez niego związku małżeńskiego i przyjęcie wyznania współmałżonka (z wypowiedzi respondentów można wnioskować, ich częściej było to wyznanie rzymskokatolickie niż prawosławne).

Jedna z respondentek relacjonowała: „jestem urodzona w Kostomłotach, ten kontakt praktycznie, kiedy wyszłam za mąż do Kodnia, ten kontakt z unią zanikł, bo ja urodziłam się jako unitka, ochrzczona byłam, moi rodzice i dziadkowie byli unitami, chyba ja wiem, nie z wyboru tylko z konieczności. Był tam [w Kostomłotach] unicki kościół, dlatego też wokół tego kościoła się gromadzili”. Ta sama respondentka zauważyła: „z chwilą, kiedy wyszłam za mąż, to jestem w Kościele katolickim, ale nie można mówić o jakiejś zmianie, bo to był jeden Kościół, tylko ten obrządek jest zostawiony”.

Indagowani przytaczali zachowane własne obserwacje wspólnoty neounickiej „na Zamku”. Jeden z duchownych respondentów, który jako kleryk przebywał w Kodniu podczas drugiej wojny światowej, relacjonował: „w czasie wojny było ich [unitów] może trzydzieści osób, garstka, jak byli na tej mszy to ich garstka była, a w międzyczasie to oni powymierali, ci starsi, czy pożenili się, wyprowadzili się”. Inna respondentka – była unitka dodała: „tutaj nas tych unitów było chyba 15 rodzin, a z początku to było chyba tylko 6 czy 7 rodzin, ale tam i katolicy, prawosławni to przychodzili tylko słuchać jak śpiewają”.

Potomkowie unickich mieszkańców Kodnia wspominali zaangażowanie przodków w posługi okołoparafialne w cerkwi neounickiej. „Moi dziadkowie, moi rodzice to tworzyli chór, każdy innym głosem śpiewał, mamusia sopran, babcia alt, dziadek tenor, a tatuś basem i w tej cerkiewce unickiej, ale też tak samo do tego chóru należały inne osoby katolickie”. Ta sama respondentka dodała: „mój tatuś to był taki diak, dziak, w chórze, przyszło się tam śpiewać [w unickim], to tam śpiewał, przyszło się w kościele śpiewać, to śpiewał w kościele”. Inni respondenci dodali: „dziadek był radnym unickim w kościele”, „ojciec był w cerkwi unickiej starostą, starosta po dawnemu był i tu i tu, w cerkwi prawosławnej i greckokatolickiej, jak była greckokatolicka to był w niej a jak było prawosławie to był w prawosławnej, czyli takim, no tak jak to w kościele, nie organista, no taki kościelny”.

Respondenci zgodnie przyznali, iż nie zachowali żadnych szczególnych pamiątek po unickich przodkach. Jedna z respondentek zaprezentowała ikonę po teściowej – unitce: „mam ikonę po rodzicach męża [najpierw unici, później prawosławni i katolicy]”. Potomek unitów dodał: ”byli jakieś książeczki unijackie, jeszcze byłem ministrantem, ale już z tego nic nie ma”.

Indagowani zachowali pamięć o unickich księżach parafii neounickiej oraz o świętych unickich. Jeden z duchownych respondentów wspominał: „trzy lata studiowałem tu [w Kodniu] w czasie wojny, stąd chodziłem na to nabożeństwo, pamiętam, że ojciec Panek to był zagorzały, no zwolennik unii i potem nawet poszedł, chyba w Szóstce rowerem wyjeżdżał i odprawiał. Jeszcze ojciec Łuczak był, ojciec Jastrzębski, jeszcze kilka lat po wojnie, to byli oblaci i odprawiali i ja chodziłem tam nie raz w niedzielę z tym ojcem, a potem przenieśli go do Poznania, jednego i drugiego”.

Jedna z respondentek zachowała wspomnienie z dzieciństwa, związane z parafią neounicką i ówczesnym jej proboszczem: „jak imieniny były proboszcza Łuczaka, no to on był Władysław, to na Władysława [obchodziło się], też tak samo, to ja jeszcze do podstawówki chodziłam […] to zawsze przedstawienie robiliśmy i ksiądz mówił: Zofia i trzy córki jej: Wiara, Nadzieja i Miłość – Weronika, Nadzieja i ja, Luba, to byliśmy w prywatnym domu bo domu kultury nie było”.

Respondenci na pytanie o znanych im świętych unickich, wymieniali najczęściej tylko Błogosławionych Unitów z Pratulina. Indagowani mówili: „a święci to ci z Pratulina, 13 ich było, no to nasz papież świętymi zrobił, nasz ten papież był dobrym producentem świętych”, „święci unici to ci pratulińscy, na ołtarze wyniesieni, Lewoniuk i towarzysze, co poginęli od Kozaków”.

Ponadto zapytano respondentów o znane im modlitwy do unitów pratulińskich. Respondenci świeccy najczęściej zaznaczali, iż: „modlitwy, tak czytała, ale na pamięć nie znam, toż pieśń taka, śpiewali my w chórze”, „mam jakąś książeczkę o unitach, najbardziej to w styczniu, jak jest rocznica śmierci ich [Błogosławionych Unitów Pratulińskich], 24 stycznia, to w Pratulinie jest taka uroczystość i wtedy tak się dużo o nich mówi”.

Podobnie indagowano respondentów duchownych o wykorzystywane przez nich modlitwy do Błogosławionych Unitów Podlaskich. Duchowni katoliccy zgodnie mówili: „tylko raz w roku jak wspomnienie jest do błogosławionych Wincentego Lewoniuka i towarzyszy, natomiast w ciągu roku dominują teksty liturgiczne do Matki Boskiej, bo do nas to ludzie przyjeżdżają raczej w takim celu”. Duchowny prawosławny nigdy nie korzystał z modlitw do Błogosławionych Unitów Podlaskich.

Jeden z oblatów, potomek unickich mieszkańców Kodnia, przyznał: „ja gdzieś tam w brewiarzu mam obrazek unitów pratulińskich, bo kiedy jeżdżę po Polsce to go pokazuję, bo nie wszyscy księża w Polsce są obeznani, z mojej strony jakaś taka naturalna fobia, bo czy przy rozmowach, gdzieś tam to wychodzi, że jestem potomkiem unitów”.

Pamięć liturgii, świąt i lokalnych zwyczajów religijnych
Respondenci odtwarzając pamięć o liturgii unickiej najczęściej mówili o wspólnocie neounickiej na Kalwarii. Kilku respondentów – obserwatorów deklarowało, iż niejednokrotnie uczestniczyło w liturgii unickiej „na Zamku”. „Chodziłam dużo razy, bo moja koleżanka była jeszcze za polskich czasów unitką, bo na Zamku unicki ksiądz odprawiał”, „pamiętam jak byłam dziewczynką, jak byłam z babcią na pasterce, jak śpiewali”, „tak na mszy byłam w tej unickiej świątyni, nie raz z tą przyjaciółką szłam, śpiewać czy mówić to mnie ciężko w ich języku, ja rozumiem, ale mówić to mnie ciężko”.

Respondenci wspominali elementy liturgii, które najbardziej utkwiły im w pamięci. „Tak unici chodzili i odprawili i tam chodzili do tej cerkiewki i śpiewali chospodi pomiłuj, kiedy ranne wstają zorze, czy co tam jeszcze, tylko wschodnim tym językiem, to ja tak najbardziej pamiętam”.

Jedna z respondentek wspominała sposób obchodzenia świąt liturgicznych w swojej rodzinnej parafii neounickiej w Kostomłotach. „Święta wszystkie były obchodzone w obrządku katolickim, dlatego że kalendarz był przyjęty, sama msza, no to wiadomo w języku starocerkiewnym, tym wschodnim, z tym że przypominam sobie pewne elementy, by tak trochę wzięte z kalendarza tego prawosławnego, bo np. święcenie wody, nie odbywało się tak jak w katolickim w Wielką Sobotę Wielkanocną tylko na Trzech Króli i to pamiętam, że chodziliśmy, już kiedy można było, granica otwarta była, to nad Bug i to święcenie wody było na rzece, kiedy nie sprzyjały warunki, to woda była nalewana do dużych jakichś tam pojemników i była święcona”.
Tam sama respondentka dodała: „na wszystkich świętych nie chodziliśmy na groby, tylko na Niedzielę Przebożnią, potem wprowadził ksiądz, już chyba Roman Piętka, uroczystości właśnie na Wszystkich Świętych”. Kodeńska respondentka zaznaczyła: „to nawet jak było Boże Ciało to oni [unici] przy figurce śpiewali jedną ewangelię”.

Pozostali respondenci wspominali inne święta unickie: „jak u nich na 19 stycznia Wodochryst, to unici szli procesją nad Bug, a Bug to był i trzy i cztery razy większy, tam się modlili, wodę święcili i nabierali wodę w to co kto miał”. „U nich [unitów] normalnie kolęda, tylko u nich później, dwa tygodnie po naszych, oni modlili się na Wielkanoc, my idziem 6 rano a oni szli 4 rano, i na Boże Narodzenie, oni nie szli o północy, tylko też o 4 rano”.

Potomek unickich mieszkańców Kodnia relacjonował: „w języku starocerkiewno-słowiańskim, a liturgia była taka sam jak u prawosławnych. Pełna była, nie tak jak u katolickich, tu skrótów pełno, raz raz, a tam wszystko było i długo prawił, końca nie ma. W Wielki Czwartek to się czytało 12 łagiery […], prawie do dwóch godzin te się łagiery czytało, a później już [Wielki] Piątek, już z całym tym obrządkiem religijnym, no i [Wielka] Sobota, to nie prawili żadnej mszy, nie tak jak u katolików, już wieczorem msza, do niedzieli czekali, tu radują się, w [Wielką] Sobotę śpiewają, a tam do niedzieli, czekali do Zmartwychwstania”.

Respondenci, zarówno byli unici, katolicy jak i prawosławni, utożsamiali liturgię i sposób obchodzenia świąt unickich z prawosławiem. Niemal wszyscy indagowani podkreślali: „tutaj tylko żadnej różnicy nie ma [między prawosławnym a unickim], jedne datki co idą do papieża, a poza tym wszystko to samo, te pieśni, obrządek, wszystko to samo, tylko że my mamy swego Greka, w Grecji patriarchę, tak samo jak u katolików papież jest we Włoszech, to u nas [prawosławiu] jest tam”.

Respondenci uznawali unitów za bardziej podobnych do prawosławnych niż do katolików. Dla indagowanych jedynym wspólnym elementem łączącym unitów i katolików jest jurysdykcja papieża. „Oni [unici] odprawiali jak po prawosławnemu, tylko oni wierzyli w papieża, a te prawosławne to już w ojca św. nie wierzą”, „to sprawują po prawosławnemu, tylko, że pod papieża podlegają no i może jeszcze jakaś zmianka jest”. Inny respondent dodał: „to było to samo, co teraz prawosławni odprawiają, tylko, że oni [unici] pod Rzym należą, a prawosławni to już nie, czyli nazywają grekokatoliki, bo św. Paweł poszedł do Grecji i tam ponawracał i tam oni byli unici”.

Nieliczni indagowani zauważali pewne różnice w obrządku unickim, prawosławnym i rzymskokatolickim. Respondenci nie potrafili szczegółowo opisać tych odmienności. Jedna z respondentek przyznała: „tam byłam w Kostomłotach, tam się inaczej odprawia, nie tak jak u prawosławnych i nie tak jak u nas [katolików], tylko tak jeszcze inaczej, ale w tym właśnie wschodnim języku, bo byłam tam na pogrzebie, koleżanki ojciec i mąż”.
W świadomości kodeńskich respondentów jest silnie zakorzeniony stereotyp Polaka-katolika, Ruskiego-prawosławnego. Respondenci niejednokrotnie relacjonując fakty z życia rodzinnego, niejako zamiennie posługiwali się tymi określeniami dla przedstawienia rzymskokatolickiego lub prawosławnego członka rodziny. Jeden z respondentów mówił: „moja babcia jak wyszła za mąż za tzw. Polaka-katolika, to ona już nigdy nie weszła do cerkwi, chyba, że na pogrzeb, była taka zasada, wyszła za Polaka to ja teraz Polka, czyli katoliczka”.

Analizując wypowiedzi respondentów, można wskazać pewne lokalne zwyczaje religijne związane ze współistnieniem różnych konfesji w jednej miejscowości. Jeden z respondentów mówił o wspólnym obchodzeniu Święta Zmarłych. „Jak był ten poprzedni ksiądz prawosławny, to jak u nas było Wszystkich Świętych, to on też na tym swoim cmentarzu, też robił taką samą uroczystość, bo w tej prawosławnej liturgii na drugi dzień Wielkanocy idzie się na cmentarz”.

Inna respondentka wspominała zwyczaj, który nie jest obecnie już kultywowany – sprawowanie liturgii unickiej w świątyni „na Zamku” w dzień odpustu parafialnego. „Jeszcze ja byłam dwa razy na takiej liturgii unickiej, bo tu w Kostomłotach był ksiądz, który właśnie umiał odprawiać msze w tym obrządku wschodnim i na 15 sierpnia to zawsze był w Kodniu na Kalwarii w tym starym kościele gotyckim, tam zawsze rano pierwsza msza była w języku wschodnim czyli po unicku odprawiana, a potem jak ten ksiądz zaczął chorować, to już nie było, to były lata 60., 70., to był ksiądz Piętka, on dojeżdżał tu na odpusty, oni zapraszali się, a on był taki bardzo kontaktowy”.

Do lokalnego zwyczaju religijnego można również zaliczyć sposób rozpoczynania uroczystości odpustowych 15 sierpnia na pamiątkę powrotu obrazu Matki Boskiej Kodeńskiej z Częstochowy. Jedna z respondentek zauważyła: „jak obraz wracał z Częstochowy do Kodnia to nie wprowadzono od razu do kościoła, tylko tutaj, w tym parku ścięto chyba kasztanowiec i na tym pniu drzewa ustawiono obraz i tutaj były msze święte, jednym z odprawiających to był ksiądz unicki, gdzieś tam zza Buga, nazwiska nie pamiętam, całą noc tu się ludzie modlili, przy tym obrazie, w parku i na drugi dzień, jak to opowiadali, czy z banderią czy konie i orkiestra, uroczyście, no oczywiście Mościki był głównym w komitecie, w zgromadzeniu Radziewiczówna i na drugi dzień rano wprowadzony obraz do kościoła na wzór tak jak było dawniej i tak było u nas, teraz to to już trochę zanika, tak też były odpusty, na tę pamiątkę, że zaczyna się odpust wieczorem 14. i jest całą noc czuwanie, a 15. główne uroczystości na Kalwarii, no i to tak na tą pamiątkę, na pamiątkę sprowadzenia obrazu”.

Stosunki międzywyznaniowe w pamięci zbiorowej respondentów
Respondenci zachowali wspomnienia o relacjach między prawosławnymi a katolickimi mieszkańcami Kodnia. Niejednokrotnie obraz stosunków międzywyznaniowych z przeszłości porównywali z obecnym stanem relacji między przedstawicielami obu konfesji w Kodniu.

Kodeńscy respondenci zgodnie podkreślali, iż stosunki między przedstawicielami obu konfesji od wieków współegzystujących w Kodniu były najbardziej napięte w okresie II wojny światowej. „Najgorzej było podczas okupacji, wtedy Niemcy obiecali prawosławnym, że dadzą Ukrainę, że Ukraina będzie aż do Łukowa i oni w to uwierzyli i tutaj donosili Niemcom na Polaków. Wtedy były bardzo złe stosunki, Polak bał się tego prawosławnego, on się zapisał na Ukraińca, chociaż nie był Ukraińcem, on się tu urodził, jego babcia, prababcia, byli Polakami”. „To różnie bywało w czasie okupacji, to duże rozterki były, bo porobili Ukraińców z prawosławnych a potem tych Ukraińców na Zachód wywieźli, wysiedlili, a sami porobili się Ukraińcami, tak się pisali, a toż to w Polsce rodzone”.

Spuścizną tamtego okresu utrwaloną w świadomości respondentów jest stereotyp prawosławnego-Ukraińca. Jeden z respondentów wspominał okres dzieciństwa, lata 60. „W szkole podstawowej był taki czas, że to była taka obelga, żeby kogoś nazwać Ukrainiec, ale to na ogół katolik prawosławnego i to było obelżywe, bo to jest problem II drugiej wojny światowej, kiedy Niemcy wykorzystali Ukraińców na swoją stronę, żeby się pisali jako Ukraińcy, oni tą Wielką Ukrainę chcieli budować, teren rozszerzyli tutaj, aż pod Terespol i ci którzy byli prawosławnymi mogli podpisać listę współpracy ukraińskiej i tu jest złe wspomnienie prawosławia z okresu II wojny światowej. Ukraińcy mieli swoje szkoły, przydziały żywności, niekiedy donosili na Polaków, to nie jest ogólne, ale to zostało w pamięci ludzi i część ludzi zaczęła się odnosić, że oni prawosławni to oni Ukraińcy, po wojnie zostało złe wspomnienie o niektórych Ukraińcach, jako tych współpracujących z Niemcami”.
Inny respondent zauważył: „no to było takie przekonanie, jak prawosławny to i wspierający cara, problem patriotyzmu, oni byli bardziej lojalni wobec Moskwy niż wobec Polski, ta współpraca, do tego stopnia, że oni nazywali nas Polakami a myśmy mówili: ty Ruski, a Ukrainiec to już takie powojenne”. Inny respondent mówił: „na tym poziomie międzyrodzinnym normalnie to nie było antagonizmów, to gdzieś w świadomości i kiedy były zatargi międzysąsiedzkie to się wyciągało a tak na co dzień, to nie, bo się żyło normalnie”.
Respondenci wspominając stosunki międzywyznaniowe dawnego Kodnia, niejednokrotnie konstatowali: „ale teraz to się zmieniło”, „tera czy ja wiem, różnicy chyba nie ma […], kiedyś te jeszcze tak się wyróżniały a teraz to mnie się wydaje, że nie”.

Wyznanie w opinii respondentów nie wpływa na codzienne kontakty pomiędzy mieszkańcami Kodnia. Wszyscy indagowani podkreślali bardzo dobre relacje. Respondenci duchowni mówili o stosunkach między chrześcijanami w Kodniu: „dobrze, bo tu jest dużo małżeństw mieszanych i chodzą i tu i tu, i do kościoła katolickiego i do prawosławnego, także to się tu wszystko miesza i w takim życiu codziennym tutaj w Kodniu to ja nie słyszałem, żeby ktoś źle mówił albo o jednych albo o drugich, to ludzie po prostu żyją życiem, mają rodziny, bo jeżeli mąż jest prawosławny, ona jest katoliczka, oni uczestniczą, często przeżywają i podwójnie święta”.

Współistnienie dwóch konfesji na względnie jednolitym kulturowo obszarze, skłoniło do działań o charakterze ekumenicznym. Respondenci duchowni podkreślali znaczenie Kodeńskich Dni Ekumenicznych w utrwalaniu dobrych stosunków międzywyznaniowych. „Od 28 do 31 maja odbędzie się 27. spotkanie ekumeniczne, jestem organizatorem, i to jest spotkanie tutaj na Kalwarii”. Ksiądz proboszcz zaznaczył: „od dwudziestu iluś lat odbywają się te kodeńskie dni jedności, także się spotykają, na ogół tam też Kostomłoty przybywają, przybywał o. Roman Piętka czy teraz ks. Zbigniew, czy inni też przybywają, także to takie nastawienie jest, jest modlitwa, jest jakaś próba dialogu”.

W dwuwyznaniowej społeczności kodeńskiej jest utrwalony zwyczaj odwiedzania parafii innowierczej w ważnych dla niej momentach. Duchowni rzymskokatoliccy podkreślali: „jak oni [prawosławni] mają jakiś odpust i proszą, to ja idę i parafianie też idą, no bo tak nie może być, musi być i tu i tu, ze szkoły idą czy osoby stojące na czele jakiejś grupy”. Podobnie podkreślał duszpasterz prawosławny: „bardzo pozytywnie się układają, bardzo dobrze się układają, zapraszamy się nawzajem na święta, Archanioła Michał, Św. Ducha, w Kopytowie, też tam się zapraszamy”. Fakt ten dostrzegają wierni: „jak u nas odpust, to idzie i tam na Kalwarii siedzi prawosławny, nawet nasz proboszcz chodził do cerkwi”. Również wierni obu parafii niejednokrotnie brali udział w uroczystościach parafii dla niego innowierczej. W społeczności kodeńskiej faktem powszechnym dla respondentów są małżeństwa mieszane wyznaniowo.

Respondenci dostrzegli inne fakty, które niejako w symboliczny sposób ukazują zgodną koegzystencję obu konfesji w Kodniu. „Jest cmentarz wspólny, to jest część katolicka i część prawosławna, z tym, że nie ma jakiejś granicy, chodnik jest jakąś tam granicą, nie jakieś tam płoty, zasieki, także i my korzystamy z tego chodnika i oni [prawosławni] korzystają z tego chodnika, zdarzały się pochówki takie, że katolika chowali na prawosławnym cmentarzu, to naturalnie pozwalałem i wysyłałem do księdza, żeby wiedział, w swoich księgach odnotował”.

Respondenci duchowni przytaczali własne obserwacje koegzystencji wiernych prawosławnych i katolików. Proboszcz parafii rzymskokatolickiej zauważył: „teraz taki jest pozytywny moment, jak prawosławni idą na różne pielgrzymki piesze, na Grabarkę i w różne inne miejsca, no może nie wszyscy, ale niektórzy wstępują do Bazyliki, i to się króciutko opowiada historię, szczególnie te momenty, które gdzieś tam zahaczają o te wspólne wydarzenia”.

Duchowni respondenci wspominali: „jak jeździliśmy po kolędzie jako księża i jako ministrant, to większość rodzin prawosławnych przyjmowała księdza katolickiego normalnie”. „Tu jeden ksiądz opowiadał, jest u nas taka wioska Okczyn, blisko Kostomłot, tam była cerkiew unicka, a teraz jest też prawosławna, i ksiądz jeździł po kolędzie i puka w jednym domu, a tam akurat mieszka prawosławna i ta kobieta wychodzi i mówi: o Bożesz kochany, to już dzisiaj trzeci u mnie po kolędzie, nasz prawosławny był, unicki był, no to i katolickiego muszę przyjąć, no bo jak to by było, że ja księdza nie przyjmę”.

*
Dla respondentów punktem odniesienia chronologicznego była historia religijna własnej miejscowości, głównie dzieje sanktuarium kodeńskiego. Tylko jeden z respondentów wspomniał o innych pozareligijnych funkcjach Kodnia. „Kodeń teraz zszedł na nic, a podobno Kodeń był więcej, zajmował większe prawa jak Brześć, bo u nas trzeba wiedzieć przed wojną Biała mało znaczyła, wszystko Brześć, czy jarmarki, czy kupić i po tym powstaniu [styczniowym], jak ono upadło, nie udało się, zaczął car niszczyć Kodeń, miasta nie było i tak zostało się”.

Wszyscy respondenci zgodnie przyznali, iż najważniejszym wydarzeniem w dziejach sanktuarium kodeńskiego było sprowadzenie przez Mikołaja Sapiehę z Rzymu obrazu Matki Boskiej z Guadalupe. To wydarzenie stanowi niejako moment początkowy i zarazem najważniejszy w dziejach parafii rzymskokatolickiej. Do dziś obraz stanowi centralny przedmiot kultu sanktuarium kodeńskiego, jeden z respondentów podkreślał jego znaczenie w lokalnej wielowyznaniowej społeczności: „tutaj do Matki Boskiej jak do swojej matki przychodzili unici, katolicy i prawosławni i to było piękne, że ta Matka Boska była taką, która sprawia jedność, ten tytuł, który kard. Wojtyła w 1977 roku dał, podkreślił tę jej jednoczącą rolę i ważną rolę w świadomości prawosławnych też”.

Po analizie zebranego materiału empirycznego można stwierdzić, że respondenci zasiedziali posiadają większą wiedzę o Kościele unickim niż imigranci oraz zasoby pamięci zbiorowej są największe w tych rodzinach, w których dobrze funkcjonuje pionowy przekaz kultury. Respondenci z tego typu rodzin najczęściej wskazywali w swojej rodzinie unickich przodków. Również głównie z takich rodzin pochodzili tzw. strażnicy pamięci przeszłości miejscowości. Były to osoby dysponujące dużą wiedzą na temat historii swojej rodziny, miejscowości, parafii (własnej i innowierczej), w tym unickiej ich przeszłości. Respondenci o takim nieformalnym statusie najczęściej deklarowali, iż przekazują wiedzę o kodeńskich unitach swoim potomkom.
Analiza zebranego materiału pozwala również stwierdzić, iż respondenci o względnie niskim wykształceniu więcej wiedzą o historii Kościoła unickiego niż respondenci o dobrym wykształceniu. Mimo iż zdecydowana większość indagowanych posiada wykształcenie niepełne podstawowe, to niejednokrotnie zachowane przez nich wspomnienia i przekazy ustne stanowiły bogate źródło wiedzy o Kościele unickim. Można również zauważyć, iż indagowani z małżeństw mieszanych wyznaniowo więcej wiedzieli o Kościele unickim niż respondenci stanu wolnego i żyjący w małżeństwach homogenicznych. Respondenci niejednokrotnie poprzez zawarcie związku małżeńskiego z osobą odmienną wyznaniowo, dodatkowo nabyli wiedzy o innowierczej dla siebie konfesji.

Przypisy:

M. Halbwachs, Społeczne ramy pamięci, tł. M. Król, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 2008, s. 4.

Tamże, s. 215.

Tamże, s. 7.

N. Assorodobraj, Żywa historia. Świadomość historyczna: symptomy i propozycje badawcze, „Studia Socjologiczne” 1963, nr 2, s. 5.

Tamże, s. 8.

B. Szacka, Czas przeszły, pamięć mit, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006, s. 44.

Tejże, Historia i pamięć zbiorowa, „Kultura i Społeczeństwo” 2003, nr 4, s.13.

A. Szpociński, P. T. Kwiatkowski, Przeszłość jako przedmiot przekazu, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006, s. 20-21.

A. Szpociński, Tworzenie przestrzeni historycznej jako odpowiedź na nostalgię, „Kultura Współczesna” 2004, nr 1, s. 60.

A. Szpociński, Pamięć przeszłości jako element kultury współczesnej w: red. tegoż, Wobec przeszłości: pamięć przeszłości jako element kultury współczesnej, Instytut im. Adama Mickiewicza, Warszawa 2005, s. 12-13.

B. Szacka, Pamięć zbiorowa i wojna, „ Studia Socjologiczne” 2000, nr 2, s. 14.

M. Ziółkowski, Cztery funkcje przywracanej pamięci w: Los i wybór: dziedzictwo i perspektywy społeczeństwa polskiego: pamiętnik XI Ogólnopolskiego Zjazdu Socjologicznego, Rzeszów-Tyczyn 20-23 września 2000 r., red. A. Kojder, K. Z. Sowa, Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2003, s. 444.

Jw.

D. Paez, N. Basabe, J.L. Gonzalez, Social processes and collective memory: A cross-cultural approach to remembering political events, w: J.W. Pennebaker, D. Peatz., B. Rime (red.), Collective Memory of Political Events. Social Psychological Perspective, Lawrence Erlbaum Publisher, Mahwah NJ 1997, s. 147, Cyt za B. Szacka, Czas przeszły…, s. 43.

M. Ziółkowski, Cztery…, s. 448-449.

E. Hobsbawm, Wprowadzenie. Wynajdywanie tradycji, w: Tradycja wynaleziona, red. E. Hobsbawm, T. Ranger, tł. M. Godyń, F. Godyń, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008, s. 10.

Les lieux de memoire, red. P. Nora, Gallimard, Paris 1997.

P. Nora, Zwischen Geschichte und Gedachtnis, przeł. Wolfgang Kaise, Wagenbach, Berlin 1990, s. 12 i n., Cyt. za K. Kończal, Bliskie spotkania z historią drugiego stopnia w: Pamięć zbiorowa jako czynnik integracji i źródło konfliktów, red. A. Szpociński, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2009, s. 209.

M. Oakeshott, The activity of being an historia, w: tenże, Rationalism in Politics and Ochr Esseys, Methuen, London 1974., Cyt. za: B. Szacka, Pamięć społeczna [hasło w:] Encyklopedia socjologii, t. 3, Warszawa 2002, s. 53.

Zob. B. Szacka, Świadomość historyczna wnioski z badań empirycznych, „Studia Socjologiczne” 1977, nr 3.

Typologia Szpocińskiego, który w tym rozróżnieniu utożsamia pojęcie regionu i społeczności lokalnej.

Zob. I. Przybyłowska, Wywiad swobodny ze standaryzowaną listą poszukiwanych informacji i możliwości jego zastosowania w badaniach socjologicznych, „Przegląd Socjologiczny” 1978, t. 30.

Zob. W. Romanowicz, Ekumenizm na Południowym Podlasiu, Pro Media, Kodeń 2003.

Treść napisu na obelisku: Pamięci prawosławnych ofiar tragicznej dla chrześcijaństwa unii brzeskiej 1596-1996.

Dorota Osypiuk jest absolwentką socjologii Wydziału Filozofii i Socjologii UMCS oraz studentką trzeciego roku stosunków międzynarodowych Wydziału Politologii UMCS.